Jak mam podejść do własnej śmierci?

dyskusje i rozmowy tyczące się dharmy buddyjskiej

Moderatorzy: kunzang, Har-Dao, iwanxxx

Awatar użytkownika
UCD1born2B34U
użytkownik zbanowany
Posty: 115
Rejestracja: pn kwie 13, 2009 22:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dharma

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: UCD1born2B34U »

iwanxxx pisze:
UCD1born2B34U pisze:Przyszło mi do głowy że, na przyszłość, możnaby polecić 2 wspaniałe skarby buddyjskie, gdyby ktoś znów znalazł się w tak przejmujacej sytuacji :

1.Praktyka Buddy Medycyny
2.Praktyka Powa

ciekaw jestem czy ktoś ze znajomych polecił mu to; jeśli nie to wielka szkoda...no ale widać taka karma; najważniejsze, że złapał kontakt z Dharmą... :ok:
Wiesz, odbieram ton oraz wydźwięk Twojego postu jako trochę niestosowny.
Jeśli podkreślimy słowo "trochę" to mogę się zgodzić ale pisałem przejęty tą osobistą historią byłego już niestety Forumowicza jak również wszystkich tych (odpukać), którzy mogą się kiedyś znaleść w podobnej sytuacji - to chyba nie jest niezdrowa motywacja...
Awatar użytkownika
UCD1born2B34U
użytkownik zbanowany
Posty: 115
Rejestracja: pn kwie 13, 2009 22:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dharma

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: UCD1born2B34U »

moi pisze:
UCD1born2B34U pisze:Przyszło mi do głowy że, na przyszłość, możnaby polecić 2 wspaniałe skarby buddyjskie, gdyby ktoś znów znalazł się w tak przejmujacej sytuacji :

1.Praktyka Buddy Medycyny
2.Praktyka Powa

ciekaw jestem czy ktoś ze znajomych polecił mu to; jeśli nie to wielka szkoda...no ale widać taka karma; najważniejsze, że złapał kontakt z Dharmą... :ok:
Uważam, że konkretne praktyki, szczególnie osobom, które mają problemy ze zdrowiem, powinni polecać tylko doświadczeni nauczyciele. Natomiast jest wiele praktyk, które można robić w intencji takich osób.

Pozdrawiam.m.
W tej sytuacji dramatycznej, gdzie była walka z czasem a On prosił o "mądre rady od Was, bym łatwiej znalazł tą drogę – jak mam to duchowo przeżyć, bym czuł szczęście mimo tego wszystkiego? " praktyka Buddy Medycyny czy Amitaby to po prostu błogosławieństwo i ukojenie - można je robić nawet w oczekiwaniu na lung (tak przynajmniej mówi mój nauczyciel). Po prostu co jak co ale zdrowie i śmierć dotyczy nast wszystkich bardzo bezpośrednio ale Jego w tej sytuacji bardzo szczególnie to interesowało z wiadomych względów. Praktyki, które mam na myśli nie mają jakiejś zaawansowanej formy i nie wymagają specjalnych przygotowań - zwykła książeczka do medytacji by wystarczyła. Inaczej rzecz ma się z Powa/Poła; tej nie wykonuje się samemu a tylko w obecności wykwalifikowanego lamy, gdyż jak pewnie wiesz, jest to zaawansowana praktyka; ale, w sytuacji gdy nasze życie dramatycznie się kończy, przenoszenie świadomości do czystej krainy Buddy Amitaby to największy prezent jaki mi przychodzi do głowy oprócz samego oświecenia oczywiście ale to jest dużo trudniejsze...

pzdr
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

UCD1born2B34U pisze:praktyka Buddy Medycyny czy Amitaby to po prostu błogosławieństwo i ukojenie - można je robić nawet w oczekiwaniu na lung (tak przynajmniej mówi mój nauczyciel).
A jeśli ktoś nie wie, o czym piszesz, co to jest lung, itd, tylko po prostu bardzo chce wyzdrowieć?
UCD1born2B34U pisze: Praktyki, które mam na myśli nie mają jakiejś zaawansowanej formy i nie wymagają specjalnych przygotowań - zwykła książeczka do medytacji by wystarczyła.
Pod warunkiem, że ktoś już wie, np. czym jest lung, ma książeczkę do medytacji, itd. Po prostu, nie są to rzeczy dla osób, które nie miały wcześniej kontaktu z buddyzmem, a szukają pomocy, bo są ciężko lub terminalnie chore.
UCD1born2B34U pisze: Inaczej rzecz ma się z Powa/Poła; tej nie wykonuje się samemu a tylko w obecności wykwalifikowanego lamy, gdyż jak pewnie wiesz, jest to zaawansowana praktyka; ale, w sytuacji gdy nasze życie dramatycznie się kończy, przenoszenie świadomości do czystej krainy Buddy Amitaby to największy prezent jaki mi przychodzi do głowy oprócz samego oświecenia oczywiście ale to jest dużo trudniejsze...
Niewiele wiem o Powa. Wiem tylko, dlaczego i w jakiej tradycji buddyjskiej wykonuje się tę praktykę oraz dlaczego wymagana jest tu obecność nauczyciela. Nie jestem zaawansowaną w praktyce osobą. Podobnie, jak wiele osób na tym forum. Uważam jednak, że dotarcie do dobrego, doświadczonego nauczyciela to najlepsza rzecz, jak może się przydarzyć komuś, kto potrzebuje pomocy, szczególnie jeśli nie ma doświadczenia w praktyce.

Pozdrawiam.m.
Awatar użytkownika
UCD1born2B34U
użytkownik zbanowany
Posty: 115
Rejestracja: pn kwie 13, 2009 22:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dharma

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: UCD1born2B34U »

Z argumentem, że najlepsze jest spotkanie z wykwalifikowanym nauczycielem trudno się nie zgodzić; ale, zdaje się, że Mitth nie miał tego szczęścia...W tej sytuacji każdy z nas zrobiłby pewnie co w naszej mocy aby jakoś pomóc. To wspaniale, że jego prośba spotkała się z dużym odzewem. Jednak najlesze rady, książki nie zastąpią praktyki czyli zatopienia się czystej, promiennej świadomości, poza cierpieniem. Wspaniale, że Miluszka zaproponowała mu Tonglen. Ja ze swej srony z całego serca poleciłbym praktyki na Buddę Medycyny i Amitabę, gdyż, od czasu do czasu, wykonuję je i uważam że są to wspaniałe medytacje zwłaszcza w takich okolicznościach. Co do książki to przypomina mi się "Tybetańska Księga Życia i Śmierci" Sogyala Rimpocze - niezwykle inspirująca lektura

Myślę, iż Mitth był jaknajbardziej odpowiednim kandydatem do praktyki buddyjskiej bo jego ponadroczna aktywność na forum świadczy, że buddyzm był mu bliski duchowo. Poza tym jeśli od czasu do czasu czuł się na siłach aby aktywnie uczestniczyć na forum równie dobrze mógłby i praktykować. Po 3-cie, był to człowiek niewątpliwie inteligentny; nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem technik medytacyjnych. I, wreszcie, jeśli mówi się że zrozumienien przemijalności jest podstawą do praktyki, to jego sytuacja była wręcz idealna. Ileż to razy odczuwamy nietrwałość jako mniejszą czy większą abstrakcję bo naturalnie ego odpycha takie myśli a on to rozumiał dosłownie do ...szpiku kości (proszę nie odbierać tych słów jako niesmaczny żart) ! Jeśli 2-gim filarem pomyślnej praktyki jest oddanie dla niej, to znów jego sytuacja była idealna: Jego cierpienie po prostu chwytało za gardło i on prawdziwie szukał ukojenia (czy my na codzień rozumiemy tak dobrze 1-szą Szlachetną Prawdę jak on?). Jestem niemal pewien, że miałby on wielki zapał do praktyki. Wiem to na zasadzie analogii do swych doświadczeń: niby staram się na codzień dobrze praktykować ale nie tak bardzo jak sytuacji gdy dostanę po d**ie od życia - wtedy staram się na 200% :)

Proszę mnie dobrze zrozumieć: nie piszę dlatego aby się doszukiwać jakiś błędów z Waszej strony - jestem pełen uznania dla Waszej postawy. Moją motywacją jest jedynie podzielić się swymi uwagami z nadzieją, że mogłoby to być jakoś pożyteczne dla kogoś...

bardzo dziękuję za cenne uwagi
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

UCD1born2B34U pisze:Wspaniale, że Miluszka zaproponowała mu Tonglen.
Miluszka nie tylko zaproponowała Maciejowi wykonywanie praktyki tonglen, ale też bardzo przystępnie i rzeczowo wyjaśniła najważniejsze kwestie, związane z wykonywaniem tej praktyki. Z rozmowy wynika też, że Mitth zaakceptował znaczenie i formę tej praktyki.
UCD1born2B34U pisze: Co do książki to przypomina mi się "Tybetańska Księga Życia i Śmierci" Sogyala Rimpocze - niezwykle inspirująca lektura
Mitth zainspirował się książką pt."Koło życia i śmierci", wyborem tekstów pod red. P. Kapleau. Wiem, że bardzo sobie cenił tę książkę.
UCD1born2B34U pisze: Jestem niemal pewien, że miałby on wielki zapał do praktyki.
Maciek miał wielki zapał do praktyki. Miał też w sobie wielkie współczucie i wielką odwagę. Zanim odszedł, zadał tych kilka ważnych pytań i nie uciekał przed nimi w łatwe radości ani nadmierne przygnębienie:
http://mitth.blog.pl/

Dziękuję, UCD, za dodatkowe wyjaśnienia na temat -wspomnianych przez Ciebie wcześniej- praktyk.

Pozdrawiam.m.
janbezram
Posty: 92
Rejestracja: czw lut 08, 2007 14:49

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: janbezram »

moi pisze:
A znasz może nazwisko tego profesora (bo szukanie anonimowego lekarza w Bydgoszczy to jednak trudne zadanie)?

Pozdrawiam.m.
Mam na uwadze ten post - czekam na wiadomość od Dominika (trudno z nim złapać kontakt - coś mu się dziwnego stało - mam wrażenie, że proszę go o coś strasznie niestosownego, niezręczna sytuacja)- przepraszam, że tak to długo trwa - pamiętam.

pzdr
Awatar użytkownika
moi
Posty: 4728
Rejestracja: śr sie 09, 2006 17:01
Płeć: kobieta
Tradycja: Zen Soto (sangha Kanzeon)
Lokalizacja: Dolny Ślask

Re: Jak mam podejść do własnej śmierci?

Nieprzeczytany post autor: moi »

janbezram pisze:
moi pisze:
A znasz może nazwisko tego profesora (bo szukanie anonimowego lekarza w Bydgoszczy to jednak trudne zadanie)?

Pozdrawiam.m.
Mam na uwadze ten post - czekam na wiadomość od Dominika (trudno z nim złapać kontakt - coś mu się dziwnego stało - mam wrażenie, że proszę go o coś strasznie niestosownego, niezręczna sytuacja)- przepraszam, że tak to długo trwa - pamiętam.

pzdr

Może Dominik źle się czuje i nie ma ochoty kontaktować się z innymi? Myślę, że nie trzeba go niepokoić bez powodu.
Dziękuję, że pamiętałeś o mojej prośbie.

Pozdrawiam.m.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dharma/Dhamma”