Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

relacje pomiędzy buddyzmem a innymi religiami

Moderator: iwanxxx

MaryAnn
Posty: 5
Rejestracja: ndz lut 13, 2005 11:24
Kontakt:

czym jest dla ciebie buddyzm

Nieprzeczytany post autor: MaryAnn »

Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić, że buddyzm to droga prowadząca do nikąd. wszyscy jesteśmy grzeszni (tj. jesteśmy niewolnikami własnego egoizmu) i tkwimy w kłamstwie. Jedyną drogą wyjścia jest zaufanie Panu Jezusowi Chrystusowi naszemu Zbawicielowi i Synowi Bożemu. On jest prawdą, On przynosi pokój i wolność. Nie jakaś filozofia czy ideologia, nie jakieś praktyki, ale żywa, konkretna Osoba, Zbawiciel, który kocha każdego z nas
Awatar użytkownika
adi
Posty: 88
Rejestracja: pt kwie 25, 2003 19:55
Lokalizacja: Sosnowiec
Kontakt:

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: adi »

MaryAnn czy przybyłaś tu spełnić jakąś rolę misyjną?? Rozumiem, że jesteś chrześcijanką, wierzysz w Trójce, ale niekoniecznie twoje posty też muszą pojawiać się w formie trójcy ;).

Bardzo słusznie zauważyłaś, że jesteśmy niewolnikami własnego egoizmu, i aby nimi przestać być Budda zaproponował ścieżkę jak się z owego egoizmu wyzwolić. Z punktu widzenia buddyzmu ludzie nie tkwią w kłamstwie, lecz raczej w iluzji, a to drobna różnica. Ta różnica opiera się zasadniczo na "wolitywności" tz. żeby żyć w kłamstwie, to trzeba wykazać jakąś własną wolę, by tak właśnie było. Iluzja natomiast wynika głównie z niewiedzy. Stąd w buddyzmie człowiek nie jest "grzeszny" czy "zły", a jedynie pogrążony w tej niewiedzy. Buddyzm uznaje Jezusa jako Bodhisattwę, a więc kogoś, kogo celem jest wyzwolenie innych - właśnie z tej ilzji. Nie twierdzi jednak, że jest on jedynym, bo takich istot jak on jest wiele. Nawet ty możesz nią zostać, jeśli będziesz podążać za drogą, któregoś z oświeconych - może to być dla ciebie Jezus. Widzisz wszyscy bodhisattwowie składają ślubowania, że "zbawią" każdego z nas - nie tylko człowieka, ale każdą świadomą czującą istotę. Tu fragment ślubowania bodhisatwy:

Choćby najliczniejsze były żywe istoty - przyrzekam je zbawić.
Choćby najdziksze były pożądania - przyrzekam je poskromić.
Choćby najobfitsze były prawa - przyrzekam je poznać.
Choćby nieuchwytna była prawda Buddy - przyrzekam iść za nią.
Nich będzie nieskończone moje współczucie dla istot żyjących.
Umysł uwolniony z więzów, wolny i nie przywiązany do niczego.
Jak kwiaty lotosu są czyste i piękne, chociaż rodzą się z bagna.
Tak moje rozważania, chociaż żyję w świecie ułudy.

Pozdrawiam
Adibudda
MaryAnn
Posty: 5
Rejestracja: ndz lut 13, 2005 11:24
Kontakt:

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: MaryAnn »

Jezus NiE JEST jednym z oświeconych, jednym z tych którzy mogą nas zbawić. On jest jedyny. W Biblii czytamy, że sam Bóg mówi o Nim, że mamy Go słuchać. Sam Jezus mówi: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem, nikt nie przychodzi do Ojca inaczej niż tylko przeze Mnie" Jezus mówi także, że tylko wtedy będziemy wolni jeśli On nas wyzwoli. Jezus sam zaprzecza, że jest ktoś inny poza Nim, kto może nas zbawić. Są teraz dwie możliwości, albo kłamał, a jeśli tak to chyba nie warto uważać Go za "oświeconego" i wogóle nie warto iść za Nim. Albo mówił prawdę, a wtedy możemy zrobić jedno- zaufać wyłącznie Jemu.
Wg Biblii Bóg dał swoje przykazania i prawo i pouczył człowieka jak ma postępować. Człowiek ma wolną wolę Biblia mówi:" kładę przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo, co ci się podoba to otrzymasz". Bóg powiedział pierwszym rodzicom w raju, że mają nie zrywać zakazanego owocu. Wiedzieli, że mają tego nie robić, ale zrobili, wybrali przekleństwo. Przekleństwo to przeszło na wszystkich ludzi. Jedynie Jezus był bezgrzeszny i sprawiedliwy i jedynie On mógł nas zbawić, ponieważ grzeszny człowiek nie może zbawić drugiego grzesznika
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Witaj Mary

Nie wiem czy wiesz ale w mrocznych czasach średniowiecza gdy kształtowała się przyszłośc chrześcijaństwa naprawdę niewiele brakowało, żeby przyjął się nurt Bogomilców, Obrazoburców , czy może bardziej odważnych Waldensów/Katarów, nie wspominając o naszych Husytach, których polacy mogliby poprzeć za czasów pierwszych Jaggielonów. Religia nie jest czymś stałym, tak samo słowa. Każdy umie czytac i każdy może zajrzeć do bibli by przeczytać w Nowym Testamencie że Jezus nie był twórcą tego dzieła (objawienia, whatever) a byli to jego uczniowie. Jezus nie mówił o sobie że jest Bogiem, a jedynie wspominane jest że mówił, ze jest Synem Bożym (człowieczym) co można różnie interpretować. W buddyzmie właśnie jest wolnośc interpretacji w dążeniu do prawdy, moge praktykować Zen, czerpiąc garściami z Wadźrajany, zachwycając sie tekstami palijskimi i jeszcze szanując bardzo jako człowieka i "duchownego" Dalajlamę. To co jest constans najprawdopodobniej nie żyje, zmienne jest życie, dlatego i moje poglądy mogą ulegac zmianie (oby na lepsze i bliższe prawdy) i dlatego nie uwierzę w coś co z zasady ma mieć jedną stornę odczytu i jedną interpretacje. Innymi słowy, jedni odczytują że Jezus jest Bogiem, inni że jest Bodhisattwą, ale wszystko zależy od Ciebie. Jeśli nie pozwalasz na inne odczytywanie słów zawartych w NT i uważasz te słowa za "Twoje" wtedy jak chyba wiesz dochodzimy do kolejnego paradoksu - mianowicie co by było gdyby wcześniej wymienione przeze mnie odłamy katolickie wygrały supremacje nad papiestwem, europą? Czy wtedy broniłabyś tamtych poglądów bo byłyby dominujące w twoim społeczeństwie? Że coś wygrało w toku ewolucyjnym to zapewne jeden z argumentów (silniejszy wygrywa, ale silniejszy = bardziej prawdziwy?) Prosiłbym o chwilę zastanowienia i pozdrawiam serdecznie. Może czas skończyc pomyłki ojców i czas skończyć z wojnami religijnymi? Może tolerancja i relatywizm?

Padre Pio
mushin
Posty: 53
Rejestracja: pt mar 05, 2004 00:38

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: mushin »

MaryAnn pisze:Jezus NiE JEST jednym z oświeconych, jednym z tych którzy mogą nas zbawić. On jest jedyny. W Biblii czytamy, że sam Bóg mówi o Nim, że mamy Go słuchać. Sam Jezus mówi: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem, nikt nie przychodzi do Ojca inaczej niż tylko przeze Mnie" Jezus mówi także, że tylko wtedy będziemy wolni jeśli On nas wyzwoli. Jezus sam zaprzecza, że jest ktoś inny poza Nim, kto może nas zbawić. Są teraz dwie możliwości, albo kłamał, a jeśli tak to chyba nie warto uważać Go za "oświeconego" i wogóle nie warto iść za Nim. Albo mówił prawdę, a wtedy możemy zrobić jedno- zaufać wyłącznie Jemu.
Wg Biblii Bóg dał swoje przykazania i prawo i pouczył człowieka jak ma postępować. Człowiek ma wolną wolę Biblia mówi:" kładę przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo, co ci się podoba to otrzymasz". Bóg powiedział pierwszym rodzicom w raju, że mają nie zrywać zakazanego owocu. Wiedzieli, że mają tego nie robić, ale zrobili, wybrali przekleństwo. Przekleństwo to przeszło na wszystkich ludzi. Jedynie Jezus był bezgrzeszny i sprawiedliwy i jedynie On mógł nas zbawić, ponieważ grzeszny człowiek nie może zbawić drugiego grzesznika
Tak mi jeszcze przyszlo do glowy...

Patrzac ze swego miejsca mylisz się bardzo. Zakladam, iz jak pisalas, jestes katoliczka wiec niezgodnosc Twej wypowiedzi z oficjalnym stanowiskiem KK znajdziesz w dokumancie Dominus Iesus. Teza, iz nie ma zbawienia poza Kosciolem nie jest wspierana przez kosciol Katolicki.

Z miejsca patrzenia buddystow nie mylisz sie wcale. (Paradoks ale zen kocha paradoksy :) )
Buddyzm nie dazy do zbawienia ale oswiecenia i buddyjska sciezka do niego nie prowadzi. Zbawienie nie jest tu przedmiotem troski. Nikt nie powinien negowac (z punktu widzenia buddyjskiego Twych twierdzen).
W tym kontekscie Twoja wypowiedz jest tautologią i jako taka jest calkowicie jałowa.

Tak to wyglada jesli z obu stron przyjmiemy fundamentalistyczne i zamkniete stanowisko. Po prostu nie ma o czym rozmawiac.

Jednak pojawila sie jakas dyskusja. Wydaje mi sie ona oparta o nieporozumienie a może raczej pewnien lapsus w komunikacji a byc moze o nieuswiadamiana dobra wole :).

Zdaje mi sie, iz nieporozumienie bierze sie z tad, iz czesto zakladamy tozsamosc tych pojec (zbawienie/oswieceni). Zakladamy, iz dążymy do tego samego.

Dosc sluszna i owocna wydaje mi sie proba rozmowy na ten temat tyle ze aby ja podjac musimy odrzucic proste opisy io trzymanie sie form opisu do jakich sie przyzwyczailismy.
Obie strony musza stanac na gruncie sobie obcym.

Jako ciekawy przyklad takiej proby polecam rozmowe Lamy Rinczena i o. Jana Berezy. http://metta.pl/articles.php?id=3

Czy te pojecia moga byc tozsame?
Jak musimy je zdefiniowac?

M.
MaryAnn
Posty: 5
Rejestracja: ndz lut 13, 2005 11:24
Kontakt:

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: MaryAnn »

Witaj Har-Dao!

Napisałeś: "Religia nie jest czymś stałym, tak samo słowa"

I masz rację. Kiedyś w Kościele Kat. uważano, że należy odprawiać mszę po łacinie, a potem to zmieniono. Nawet wśród pierwszych chrześcijan były różne nurty /poglądy. Jedni uważali, że mogą spożywać określone pokarmy, inni, że wszystkie (Rz. 14:1-10).Św. Paweł napisał im, żeby każdy został przy swoich poglądach. Bo religię, obrzędy, i nawet poglądy można zmienić (np. kiedyś kościół odrzucał teorię ewolucji, a dziś dopuszcza jej możliwość), ale prawdy nie można zmienić. Ona jest stała.

Napisałeś:"Każdy umie czytac i każdy może zajrzeć do bibli by przeczytać w Nowym Testamencie że Jezus nie był twórcą tego dzieła (objawienia, whatever) a byli to jego uczniowie."
No cóż, ja nic takiego nie znalazłam. Przeczytałam natomiast, że twórcą tego dzieła/ objawienia jest Bóg Najwyższy. Uczniowie tylko jako świadkowie mówili co widzieli i napisali NT pod natchnieniem Ducha Świętego. "A żywot objawiony został i widzieliśmy i świadczymy i zwiastujemy wam ów żywot wieczny, który był u Ojca a nam objawiony został" (I J 1;2). "A to jest świadectwo Boga, że złożył świadectwo o swoim synu" (I J 5;9)

Wg Ciebie Jezus nie mówił, że jest Bogiem. Jeśli chcesz mogę podać Ci wiele przykładów, że jednak mówił.

Napisałeś:"dlatego nie uwierzę w coś co z zasady ma mieć jedną stornę odczytu i jedną interpretacje."
Fragment instrukcji obsługi przycinarki żyłkowej:" Montaż głowicy z żyłką tnącą. Ostrzeżenie! Przed rozpoczęciem wszelkich prac odłączyć przewód zasilający od źródła zasilania"
To może zinterpretujmy to zdanie na różne sposoby. Dlaczego ma miec tylko jedną stronę odczytu? może właśnie trzeba wymieniać cześci przycinarki gdy ona jest włączona do prądu?
Biblia mówi jasno o Jezusie : "Nie ma w nikim innym zbawienia". To są jednoznaczne słowa. Albo w nie wierzymy, albo odrzućmy Biblię jako całkowicie złą, zakłamaną i fanatyczną

Może w ewolucji wygrywa to co jest silniejsze, ale nie w chrześcijaństwie!
Kiedy Jezus umierał był samotny, opuszczony i bezsilny. Nawet Jego uczniowie uciekli. Wg Twojej zasady chrześcijaństwo nie powinno było wogóle się rozwinąć. Pierwsi chrześcijanie byli prześladowani, byli mniejszością, byli słabsi. Wciągu historii Kościół był wielokrotnie prześladowany, mimo to trwa nadal.

Ja wierzę w Jezusa nie dla tego, że urodziłam się w kraju chrześć., ale to była moja świadoma decyzja po tym jak doświadczyłam, że On naprawdę żyje. Bez tego doświadczenia nie broniłabym żadnych poglądów religijnych i nie obchodziłyby mnie one wogóle

I jeszcze raz chcę podkreślić, że nie ważne są obrzędy, formy, ale wiara w to, że Jezus jest wcielonym Bogiem i jedynym Zbawicielem

Pozdrawiam
MaryAnn[/quote]
3czwarte
Posty: 310
Rejestracja: śr gru 29, 2004 21:36
Lokalizacja: Śląsk

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: 3czwarte »

MaryAnn pisze: Wciągu historii Kościół był wielokrotnie prześladowany, mimo to trwa nadal.
No, moim skromnym zdaniem (nie jestem historykiem) to raczej kościół częściej prześladował niż był prześladowany. Btw. jeśli nie rytuał etc. są najważniejsze, to czemu kościoł do teraz wyklucza inne interpretacje niż sam podaje? Wcześniej dla myślących inaczej były stosy, teraz tylko wykluczenie. Przykładów chyba nie trzeba podawać, bo to oczywiste. Twoja teza broniąca jednocześnie kościoła i wolności (przy założeniu, że Jezus jest Bogiem) jest cokolwiek naciągana.
MaryAnn
Posty: 5
Rejestracja: ndz lut 13, 2005 11:24
Kontakt:

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: MaryAnn »

Witaj Mushin

Co do naszych dążeń to są tylko dwie drogi. Albo dążymy do zbawienia ( wiecznego szczęścia, zjednoczenia się z Bogiem, pełnego wyzwolenia z grzechu ) albo do potępienia, które jest odwrotnością tego powyżej. Człowiek dąży do różnych rzeczy np. do wzbogacenia się, do zdobycia wiedzy etc., ale kto nie dąży do zbawienia dąży do potępienia.

pozdrawiam
MaryAnn
mushin
Posty: 53
Rejestracja: pt mar 05, 2004 00:38

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: mushin »

MaryAnn pisze:Witaj Mushin

Co do naszych dążeń to są tylko dwie drogi. Albo dążymy do zbawienia ( wiecznego szczęścia, zjednoczenia się z Bogiem, pełnego wyzwolenia z grzechu ) albo do potępienia, które jest odwrotnością tego powyżej. Człowiek dąży do różnych rzeczy np. do wzbogacenia się, do zdobycia wiedzy etc., ale kto nie dąży do zbawienia dąży do potępienia.

pozdrawiam
MaryAnn
Hmmm
Jeszcze raz sprobuje:

Ze swego punktu widzenia masz racje. Rozumiem cie doskonale. Zakladm tez, iz wiesz jak zdefiniowac pojecie zbawienia.

Buddyzm nie dazy do zbawienia (zakladamy fundamentalistyczno-zamkniete podejscie do tematu i brak swiadomosci co do natury slowa jako takiego) i ono go wogole nie interesuje.
Termin zbawienie/potepienie jest istotny w obrebie chrzescijanskiego opisu swiata.
Problem polega na tym, iz nie istnieje jeden opis swiata a nic innego w obrebie slow jak opisy nie mamy.
Tak jak fundamentalistycznie rzecz ujmujac chcrzescijanienie daza do oswiecenia.

Koniec tematu. Nie ma o czym rozmawiac. Twe twierdzenia o tym iz buddysci daza do potepienia sa mniej wiecej tak dla nich istotne jak mowinie eskimosom ze nie maja szansy kupic sobie bikini.

Albo probujemy przyblizyc opisy, porozumiec sie albo nie marnujmy czasu. Jesli nie wyrwiemy sie z zamknietego kregu ustalonego opisu swiata i nie zaczniemy sluchac bedziemy tylko tracic czas.

Raz jeszcze polecam teksty o. Ludwika (Thomasa Mertona), Mistrza Eckharta, św Jana od Krzyrza, Teresy z Avile, czy rozmowy z o. Berezą.

No i raz jeszcze odsylam do dokumentow: Dominus Iesus oraz tekstu profesora o. J. Salij w ktorym znajdziesz ciekawy pasus o tym jak utrzymywanie pogladow, ktore tu bronisz doprowadzilo do ekskomuniki:

'Przypadek nieżyjącego już arcybiskupa Lefebvre´a oraz jego zwolenników swoją absurdalnością przypomina mi trwający przez kilka lat - na przełomie czterdziestych i pięćdziesiątych lat naszego stulecia - konflikt ze Stolicą Apostolską grupy teologów amerykańskich z Bostonu, której przewodził ksiądz Leonard Feeney. Teologowie ci oprotestowali naukę Piusa XII, że również niekatolicy mogą być zbawieni. Papież wyjaśniał, że przecież Pan Bóg ma moc również niewidzialnie włączyć do Kościoła tych, których chce zbawić. Otóż owi teologowie stanowczo twierdzili, że prawda, iż poza Kościołem nie ma zbawienia, oznacza po prostu, że żaden niekatolik nie będzie zbawiony.

Szczególnie nieugięty w tym sporze był Leonard Feeney. Jakkolwiek był on teologiem katolickim, w tej sprawie autorytet papieża się dla niego nie liczył. Nie miało dla niego znaczenia to, że już ponad półtora tysiąca lat wcześniej święty Augustyn powtarzał, że Pan Bóg ma swoich wrogów również wśród tych, którzy uchodzą za Jego przyjaciół, ale i ma swoich przyjaciół wśród tych, których ludzie uważają za Jego wrogów. Nie było dla niego argumentem to, że podobnie jak Pius XII nauczali już przedtem papieże Klemens XI (1713) i Pius IX (1864). On wiedział swoje: że żaden niekatolik nie będzie zbawiony.

Kiedy Stolica Apostolska, 8 sierpnia 1949, wydała oficjalny dokument, stwierdzający, że rygorystyczna interpretacja prawdy, że poza Kościołem nie ma zbawienia, jest niezgodna z wiarą katolicką, ksiądz Feeney ani myślał skorygować swoje stanowisko, przekonany, że w rozpoznaniu, co jest wiarą katolicką, myli się nie on, ale Stolica Apostolska. Sprawa skończyła się ekskomunikowaniem, w roku 1953, nieszczęsnego teologa, który broniąc tezy, że tylko katolik może być zbawiony, wolał sam znaleźć się poza Kościołem katolickim, niż dopuścić, że może nie mieć racji. Mnie osobiście postawa ta wydaje się odrobinę komiczna, a przede wszystkim absurdalna. '

calosc: http://www.nonpossumus.pl/biblioteka/ja ... ara/21.php



Pozdrawiam,

M.
MaryAnn
Posty: 5
Rejestracja: ndz lut 13, 2005 11:24
Kontakt:

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: MaryAnn »

Nigdy nie pisałam, że poza Kościołem Katolickim nie ma zbawienia.
Pisałam tylko, że poza Jezusem nie ma zbawienia. Oczywiście wielu ludzi żyło przed Nim i nie miało okazji by o Nim usłyszeć. Dzisiaj wielu ludzi także o Nim nic nie wie, albo ma o Nim fałszywe poglądy, Bóg zna serce każdego, ale kto świadomie odrzuci Jezusa jako jedynego Zbawiciela nie dostąpi zbawienia
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

MaryAnn pisze:Nigdy nie pisałam, że poza Kościołem Katolickim nie ma zbawienia.
Pisałam tylko, że poza Jezusem nie ma zbawienia. Oczywiście wielu ludzi żyło przed Nim i nie miało okazji by o Nim usłyszeć. Dzisiaj wielu ludzi także o Nim nic nie wie, albo ma o Nim fałszywe poglądy, Bóg zna serce każdego, ale kto świadomie odrzuci Jezusa jako jedynego Zbawiciela nie dostąpi zbawienia
Droga Mary

Czy w bibli jest napisane, że Jezus jest Bogiem. Zajrzyjmy do źródła, bo przecież sam Jezus zapewne zdobył wiedzę i wykształcenie w tej teologicznej materii (a przecież nie jest to napisane - paradox!). Zakładam, że Jezusa liczne mądrości i wiedza nie była jakimś jednodniowym objawieniem, bo był człowiekiem. człowiekiem był, Mary, homo sapiens, oddychający izraelskim powietrzem, człowiekiem - nie Bogiem. Jeśli mówisz że Jezus był tylko Bogiem - koptowie z pewnością zapraszają cię do siebie. Wiesz ile było kłótni na ten temat? To czy jezus jest tylko człowiekiem, czy jest człowiekiem i bogiem zarazem, czy jest tylko bogiem, czy jest może jeszcze duchem świętym i bogiem plus człowiekiem o mesjaszu nie wspominając. Nie ma jednoznacznego przesłania, choćby dlatego że stary testament pisano bez samogłosek i bez "spacji" więc można sobie było czytać tore jak się chce (oczywiście w interpretacjach). Najlepsze jest to, że ja oczywiście mogę się zgodzić co do twojej kosmologii, ze zbawieniem (choć nie potrzebuję być zbawiony z czegokolwiek - grzech pierworodny?!? - to że się urodziłem ma być grzechem?!? - paradoxalnie jest w tym ziarenko prawdy - patrz karma, jak się urodziłem jako człowiek to nie mam tak dobrej karmy jak urodzony w raju Maitrei, ale nie będe się z tego powodu biczował, bo moja karma może przez to zbutwieć - Budda mówił - droga środka- więc nie asceza i zamartwianie sie w stylu chrześcijańskim).

Ja potrafię pójść na kompromis, mówię to wyłącznie za siebie, za nikogo innego i nikogo nie reprezentuje (ani buddystów , ani zmotoryzowanych, ani zielonookich, etc). Jak widzisz potrafie się nagiąć, od biedy mogę nawet przyznac rację co do istnienia ducha świętego (dla mnie to taki potencjalny Budda w każdym z nas, zresztą Duch Święty chyba przejęty jako idea ze wschodu). Ale tu chodzi o intersubiektywność, Mary. Czy ty potrafisz pójść na kompromis? Czy możesz póścić przywiązania do czegoś takiego jak "zbawienie" "tylko droga w Jezusie" etc etc. Jak potrafisz, możemy zacząć konkretnie rozmawiać, jak nie, zamilknę.

P.S.
Mistrzowie zen nie mają jednego przepisu na oświecenie dla ludzi, każdy jest inny, tak bardzo sie róźnimy, że dla jednego dźwięk spadajacej łyżki będzie impulsem do satori ,a dla innego długa medytacja i właściwe słowa, a jeszcze dla innego wygłoszenie przez katolickiego księdza "alleluja", whatever. Tu nie chodzi o coś "po śmierci" "zbawienie" "raj" - Mary, po to jest oświecenie "za życia" żeby właściwie żyć, przy okazji pomóc innym. Podkreślam - za życia - oświecenie, czyli w twojej terminologii - całkowite zbawienie, odpust + wszystko inne co się zdobywa (do czego się wraca?) w bonusie jak odkrywa się stan Buddy w sobie....

p.s. 2

jeśli w jakikolwiek sposób obrażam twoje odczucia religijne, to mów śmiało, nie miałem takiego zamiaru, a jeśli, to z góry wielkie sorry.

Pozdrawiam
p.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam

Hard-Dao napisał:
'(...)To czy jezus jest tylko człowiekiem, czy jest człowiekiem i bogiem zarazem, czy jest tylko bogiem, czy jest może jeszcze duchem świętym i bogiem plus człowiekiem o mesjaszu nie wspominając. Nie ma jednoznacznego przesłania, choćby dlatego że stary testament pisano bez samogłosek i bez "spacji" więc można sobie było czytać tore jak się chce (oczywiście w interpretacjach).Najlepsze jest to (...)'

...że Stary Testament nic nie mówi o Jezusie ;) A, na mesjasza żydzi dalej, czekają :)

Pozdrawiam
kunzang
3czwarte
Posty: 310
Rejestracja: śr gru 29, 2004 21:36
Lokalizacja: Śląsk

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: 3czwarte »

No, bezpośrednio nie mówi, ale pośrednio -- przecież zapowiada przyjście Mesjasza, etc. -- patrz księga Izajasza, albo choćby Psalm 22.

Ale to tak na marginesie :-)
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

3czwarte pisze:No, bezpośrednio nie mówi, ale pośrednio -- przecież zapowiada przyjście Mesjasza, etc. -- patrz księga Izajasza, albo choćby Psalm 22.

Ale to tak na marginesie :-)
To na marginesie w takim razie:

Ps 22,17 - Jego ręce i stopy będą przebite

Iz - zrodzony z dziewicy...

Nie jest chyba zagwostką, że Jezus był rabinem (lub był przez pewien czas "indoktrynowany" przez judaizm) by później dołaczyć do "sekty" nazwy której nie znamy chyba, ale to okolice qmram i idei pseudoplatońskich połączonych z mesjanizmem jana chrzciciela. Jezus z pewnoscią myśląc o sobie jako o mesjaszu (Bogu, bo przecież chyba był tego świadom?) czytał o sobie, prawda? Stąd wiedział co go czeka jak pójdzie do światyni (judasz go nie zdradził, judasz dostał srebrniki bo taki był zwyczaj w kapłaństwie, kto wie z pewnością te srebrniki oddał biednym, po śmierci jezusa, czego nikt nie podejrzewał i co było dla wszystkich szokiem, zdemonizowano judasza, który prawdopodobnie sie powiesił z żalu). Innymi słowy - ludzie wierzą w to w co chcą uwierzyć, a gdy zachodzi dysonans poznawczy to wtedy w głowach zaczyna sie prawdziwa burza.

Po pierwsze: Jezus = Bóg, czy Jezus, jako Bóg przy końcu żywota wołałby "Elli elli, dlaczego mnie opuściłeś?" - to może krzyczał prawdę? On umiera, woła że opuścił go Eliasz (rzymianie się śmieją z konającego jezusa, bo to nie Boga woła a jakiegoś Eliasza? dziwne to wszystko, zawiłe, ale fakt faktem, że muzułmanie wierzą w proroka jezusa, którego Bóg ratuje z krzyża, jeszcze dziwniejsze? - u muzułmanów nie ma syna bożego i jego zmartwychwstania...)

Po drugie: Chrześcijanstwo i Judaizm oraz Islam to religie monoteistyczne, fakt, ale opierają się one tylko i wyłącznie na swoich księgach (Tora, NT, al-Quran) jako źródle prawdy. Toż to powinno być ostatni dowód, pisane słowo. Czemu nie ma szkół w prostej, a nawet krzywej lini od uczniów, lub samego Jezusa? Czemu nie ma wspólnot czyli żywych dowodów? Czemu nie ma klasztorów i reguły? Jest tylko jedna książka tak po prawdzie.. Wszystko się wypacza? Hmmm czy prawda może się wypaczyć? Prawda jest jedna, nic jej nie przeszkodzi, ani zachłanne papiestwo, ani tajemniczy templariusze, ani Albigensi z Francji... Historia jest chyba dowodem na to że prawda to coś subiektywnego do momentu aż staje się obiektywna, ale wtedy żadne słowa i żaden logos...

reasumując: prawda jest niewyrażalna słowami, a w człowieku (ogólnie, jako takim) istnieje "coś" co jest właściwe (można powiedzieć że dobre, moralne, etyczne, święte, etc etc). To coś każda religia stara się zagarnąc jako własność, zagarnąć, nalepić metke jako "moje" i sprzedawać. Prawda nie jest "tylko" chrześcijańska tylko muzułmańska czy tylko buddyjska...z prawdą jest zapewne jak z absolutem - nie da się opisać tysiącem proroczych i pięknych słów... basta!
3czwarte
Posty: 310
Rejestracja: śr gru 29, 2004 21:36
Lokalizacja: Śląsk

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: 3czwarte »

Moim zdaniem trochę spłycasz, bo z Twojej wypowiedzi wynika, że Jezus sam sobie wszystko wyreżyserował, żeby się z pismem zgadzało. Ten sam Psalm 22 podaje:

"moje szaty dzielą między siebie
i los rzucają o moją suknię."

trudno byłoby wyreżyserować (choć może to był powszechny zwyczaj) A to, że nie łamano mu goleni? Są jeszcze inne rzeczy, ale myślę, że nie warto się spierać.
Na pewno słyszałeś, że Żydzi nie wymawiają JHWH (Jahweh, Jehowah, whatever -- nie mamy samogłosek, więc nie bardzo wiadomo), zamiast tego nazywają Boga np. Adonai, czy Elohim (albo Elo'im -- z glottalem w środku). Czy więc wołanie "Eloi, eloi lema sabachtani" było wołaniem Eliasza, czy Elohima?
Prawdę mówiąc, mnie to nie bardzo interesuje i nie chcę ryzykować podawania "jedynie słusznej" interpretacji -- niech się tym zajmą zainteresowani chrześcijanie.
A btw. Jezus był z Nazaretu, co nie? To teraz ciekawostka: gdzie jest/był Nazaret? :-) Żadne źródła poza Biblią (nawet powszechne spisy ludności -- Rzymianie katalogowali dość dobrze, więc raczej nie przeoczyli miasta) nie wymieniają jego istnienia...
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

Witaj

Też nie mam zamiaru sie spierać o to czy rzeczywiście biblia (lub raczej stary testament) przepowiedziała mesjasza czy mesjasz nagiął sie do st. Może i jedno i drugie? Nie wiem.

Powiem być może trochę łopatologicznie, mam nadzieję że nikt się nie obrazi. Jeśli Jezus był Bogiem, a Bóg Jezusem to wtedy wynikają z tego niezbyt dobre dla ludzi konsekwencje:

1. można "zabić" Boga (tak to przynajmniej może wyglądać dla niewtajemniczonego)

2. Bóg(Elohim, El, ale też Baal, Jahwe - to imiona czy może zlepione w "jedno" pomniejsze bóstwa innych ludów, jak choćby kananejczyków)
Bóg/Elohim/Jahwe/Allach(?) nie jest tym czym się zdaje (zanim przyszedł Abram ze swoim wynalazkiem były już religie monoteistyczne, z pewnością henoteistyczne - czyli pośrenie między mono a poli teizmem, które funkcjonowały całkiem zgrabnie, nie wspominając wspólnej religii "indoeuropejczyków" czy kosmogonii chin. Innymi słowy gdyby nie było Abrama, Moszego, i Jezusa to biali ludzie musieliby sobie ich wymyślić...

3. Jeśli mamy ewolucje religijności ludzi (mamy? chyba faktem jest, że kiedyś jezusa nie było, a mówienie o eternityzmie jezusa - nie wiem czy dobrze piszę - jako o jakimś pierwiastku nienasyconym, jest zwykłym mistycyzmem.) wtedy nie można się zatrzymywać, tylko iśc dalej, tak jak chrześcijaństwo niszczyło słowiańską mentalność tak teraz chrześcijańską mentalność może zniszczyć coś nowewgo, równie rewolucyjnego, czyli "ewolucja morfeuszu, ewolucja", ale zachaczam o marksizm, hehe.

Najważniejsze - Budda mówił, że takze jednym z poglądów, które buddysta musi w sobie zmienić jest pogląd "istnienia Boga - Stworzyciela", dlatego zapewne buddyzm nazywa się ateistycznym. Ciekawe dlaczego Budda tak mówił? Może dlatego, że ta wiara nie pomaga w oświeceniu i wyzwoleniu?

Reasume: Mi nie chodzi o udowadnianie komuś że Bog jest lub go nie ma, bo to pułapka dualizmu, mi chodzi o dialog, o wspólny zbiór i o to żeby ten wspólny zbiór powiększać będac elastycznym w głowie. Czyli właśnie Jezus = bodhisattwa, a chrześcijanin może powiedziec Budda = natchniony Duchem Świętym i tu zacznijmy dyskutować, to jest chyba znacznie bardziej interesujące, right?

pzdrwm
p.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam

Psalm 22
'(...)
Między siebie dzielą szaty moje
I o suknię moją losy rzucają.
Ty zaś panie nie oddalaj się!
Mocy moja pospiesz mi z pomocą!
Ocal duszę moją od miecz,
Z psich łap jedyne dobro moje!
Wybaw mnie z paszczy lwa
I od rogów bawołów...
Ty odpowiedziałeś mi!
Będę opowiadał imię twoje braciom moim,
Będę cię chwalił pośród zgromadzenia.
(...)'

Opis Jezusa? Proroctwo jego śmierci na krzyżu? Raczej nie... Facet, przeżył. Starym plemiennym zwyczajem był przypalikowany do ziemi, by go pożarły, lub stratowały zwierzęta. Równie starym zwyczajem, dzielą między siebie jego szaty... Można oczywiście wyjąć fragment z tego tekstu i pomijając resztę oraz to, co wiemy o zwyczajach plemiennych w tamtym okresie, wysnuć wniosek, iż oto mowa o Jezusie - proroctwo(?).
O księdze Izajasza nie wspomnę... bo tam jeszcze większy ubaw. A, panującą ówcześnie modę - nie tylko wśród proroków - na rodzenie się z dziewicy, pomijam... choć oczywiście ma swój urok ;)

Har-Dao napisał:
'Innymi słowy - ludzie wierzą w to w co chcą uwierzyć, a gdy zachodzi dysonans poznawczy to wtedy w głowach zaczyna sie prawdziwa burza.'

No, właśnie. Jestem, za :) Dodam jeszcze, że ludzie potrafią sklecać z własnych przemyśleń i fragmentów tekstów, niesamowite historie, które zaczynają przedstawiać innym jako fakty.

Pozdrawiam
kunzang

PS1
Jezus był - mógł być - rabinem? Pewnie tak.... jak, równie dobrze mógł być Zelotą itd

PS2
Stary Testament nic nie mówi o Jezusie.
Awatar użytkownika
Har-Dao
Global Moderator
Posty: 3162
Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Dhamma-Vinaya
Lokalizacja: Polska
Kontakt:

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: Har-Dao »

3czwarte pisze: Czy więc wołanie "Eloi, eloi lema sabachtani" było wołaniem Eliasza, czy Elohima?
Witam

No właśnie :) Sam przyznajesz, że Jezus na krzyżu wołał samego Boga, czemuż go opuścił, porzucił,etc. Dla chrześcijańskich teleologów (nie mylic z teologami, teleologia - finałowa sensowność, jak w symfonii) to życie (podkre3ślam życie) Jezusa kończy się z jednej strony wielką porażką (czemu mnie opuściłeś ) z drugiej akceptacją (ojcze w twoje ręce oddaje ducha mego...). Jezus umarł za nas na krzyżu, mówią. Symfonia ma swój epilog po trzech dniach, ale kulminacja dramatu była przecież na krzyżu (dziś symbolu chrześcijaństwa) Więc po pierwsze, Jezus mówi tutaj wyraźnie że Bogiem nie jest, nigdy moim zdaniem tego nie mówił i mówić nie mógł. On wystarczająco nadużywał cierpliwości bogobojnych żydów mówiąc że jest synem bożym, jakby wtedy powiedział że jest Bogiem to znaczyłoby tyle co powiedzenie "modlcie sie do mnie, nazywajcie mnie Jehowa, świątynia nie nalezy do mojego ojca, nalezy do mnie... etc" Być może mówił coś w stylu Brahman - Atman, wtedy dla mnie wszystko byłoby jasne, może z takim kluczem należy czytac biblię i NT?

Według wielu, ja także uznaję to za wiary-godne, to Jezus był mądrym człowiekiem, ponad przeciętną, z pewnością był przeciw instytucjom kapłańskim (jako takim) i z pewnością nie chciał żeby jego nauki doporwadziły do powstania nowego kapłaństwa, ale oczywiście mogę się mylić. Eklektyczność jest rzeczą ludzką i wierze też że dziś mamy raczej ubogi wybór nauk Jezusa.

pzdrwm
p.
3czwarte
Posty: 310
Rejestracja: śr gru 29, 2004 21:36
Lokalizacja: Śląsk

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: 3czwarte »

Ależ ja nie wierzę w boskość Jezusa :-) Mam bardzo podobne do Twojego zdanie, po prostu lubię dyskutować, a z jednej z Twoich wypowiedzi wyłaniał się wniosek, że Jezus specjalnie próbował się dostosować do Pisma, żeby wyglądać na Mesjasza. W to jakoś trudno mi uwierzyć, ale -- jak napisałem -- nie podaję żadnych interpretacji, bo to nie moja broszka.

Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam

3czwarte napisał do Har-Dao:
'(...) z Twoich wypowiedzi wyłaniał się wniosek, że Jezus specjalnie próbował się dostosować do Pisma, żeby wyglądać na Mesjasza. '

Pytanie retoryczne... Jezus, czy redaktorzy nowego testamentu? /Przede wszystkim Paweł z Tarsu./
Zupełnie inaczej prezentuje się życie J. kiedy uwzględnimy teksty z nad morza martwego - kwestia esseńczyków wygnanych przez ortodoksyjnych żydów, wśród których J. prawdopodobnie się wychowywał.

Jest też kwestia 'partyzantki' /Zeloci/ Jezusa...
'Simon Zelotes to Szymon z zelotów, a Iscariot oznacza sicarius, długi sztylet, którym zeloci dokonywali zabójstw. Nazareński mogło się odnosić nie do nazwy miejscowości - Nazaretu - ale do walczącej judajskiej sekty nazareńczyków' cytat: S.Gordon
Tak przy okazji. Rzymianie byli dość skrupulatni w powszechny spisach, jednak miasto Nazaret w nich nie występuje. Archeolodzy, takoż nie mają w tej kwestii nic do powiedzenia.
Być może J. był partyzantem /przywódcą/, który usiłował doprowadzić do ogólnonarodowego powstania i utworzenia państwa Izrael - odwołującym się do zapisów z T. na temat nadejścia mesjasza, który to państwo utworzy. /Został ukrzyżowany jako 'Król Żydów'./ Nie udało się i stąd pewnie żydzi odwrócili się od niego - gdyby był mesjaszem, powinno mu się to udać. itd... itp...

Jezus jest wystarczająco mglistą postacią, by w kontekście historycznym tamtego okresu, można było mnożyć różnorakie teorie na jego temat. Chyba, niema temu końca...

Pozdrawiam
kunzang
kasia wernicka

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: kasia wernicka »

dlatego, że nie religia, w której odpowiedź na bardziej skomplikowane pytania nie brzmi- to jest tajemnica wiary...
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam

kasia wernicka:
'dlatego, że nie religia, w której odpowiedź na bardziej skomplikowane pytania nie brzmi- to jest tajemnica wiary...'

Ciekawe...

Pozdrawiam
kunzang
choronzon
Posty: 16
Rejestracja: śr cze 01, 2005 12:52
Lokalizacja: Torun
Kontakt:

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: choronzon »

MaryAnn pisze:Dzisiaj wielu ludzi także o Nim nic nie wie, albo ma o Nim fałszywe poglądy,
Droga MaryAnn,

Naprawde sadzisz, za na tym forum, w tym a nie innym kraju, masz okazje pelnic dzialanosc misyjna posrod ludzi, ktorzy nigdy nie mieli okazji uslyszec o naukach Jezusa? Wiekszosc tu obecnych dobrze zna tresc ewangelii, a takze i katechizmu katolickiego i pozostalych publikacji.
Nie dazymy do osiagniecia chrzescijanskiego zbawienia nie dlatego, ze o nim nigdy nie slyszelismy, lub slyszelismy je w blednej formie. Swoja "misyjna" dzialanoscia niewiele tu zdzialasz, zacznij wiec moze praktykowac to czego nauczal Twoj mistrz, miast ciagle dostrzegac zdzblo w oku blizniego?...

Na zakonczenie tematu, pozwol, ze zacytuje Ci Prawdziwe Slowa Jezusa(TM), abys nie musiala juz wiecej bladzic:
"Rzekł Jezus: "Gdy wasi przywódcy powiedzą wam: <<to królestwo jest w niebie, wtedy ptaki niebieskie będą pierwsze przed wami>>. Gdy powiedzą wam, że ono jest w morzu, wtedy ryby będą pierwsze przed wami. Ale królestwo jest tym, co jest w was i tym, co jest poza wami. Skoro poznacie samych siebie, wtedy będziecie poznani i będziecie wiedzieć, że jesteście synami Ojca żywego. Jeśli zaś nie poznacie siebie, wtedy istniejecie w nędzy i sami jesteście nędzą".
Zapytali Go uczniowie Jego: "W jakim dniu nadejdzie królestwo?" "Ono nie nadejdzie wtedy, gdy go wyczekują. Nie będą mówić: <<Oto tutaj, albo oto tam>>, lecz królestwo Ojca rozszerza się na ziemi, a ludzie go nie widzą"."

Z mej strony EOT, uwierz w nauki Jezusa, droga bladzaca siostro. Zyj szczesliwie. :]
wlodik
konto zablokowane
Posty: 30
Rejestracja: śr cze 29, 2005 15:23

Re: czym jest dla ciebie buddyzm

Nieprzeczytany post autor: wlodik »

Droga MaryAnn,
zastanawiam się czy znany jest Ci taki termin jak tolerancja. Ciekaw jestem co dla Ciebie oznacza to słowo. Róznica między nami polega na tym, że mnie ,,jako buddyście" zupełnie nie przeszkadza fakt, że jesteś chrześcijanką. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że masz swoją drogę duchową i życzę Ci na tej drodze wszystkiego najlepszego. Ale o ile dobrze interpretuję Twoją obecność na tym forum to Tobie przeszkadza fakt, że ja jestem buddystą. Czy nie sądzisz, że myślenie ,,moja droga jest prawdziwa a inne drogi są fałszywe" tworzy tylko mury między ludźmi i ma niewiele wspólnego z pokojem, wolnością i miłością o których piszesz? Ilu ludzi zabito w imię takiego właśnie myślenia? To co piszesz na temat buddyzmu świadczy o tym, że o buddyźmie wiesz bardzo niewiele. Buddyzm nie jest ideologią czy jakimiś tam praktykami. Buddyzm jest żywą praktyką-doświadczeniem która prowadzi do przekroczenia podziału na ja i inni. Celem praktyki buddyjskiej jest dotarcie do samego rdzenia ludzkiej istoty-do naszej prawdziwej natury i następnie pomaganie innym. Dwa najważniejsze pojęcia buddyjskie to mądrość i współczucie. Te dwie rzeczy z punktu widzenia buddyjskiego doświadczenia są faktycznie tożsame. Chrystus nie ma monopolu na prawdę ani miłość bez względu na to czy to się komuś podoba czy nie. Przemyśl to.
Gorąco pozdrawiam.
Wlodik
aron
Posty: 13
Rejestracja: pt kwie 07, 2006 11:31

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: aron »

Bardzo proszę szanownych buddystów wypowiadających się aby nie stawiać znaku = pomiędzy chrześcijaństwem a katolicyzmem. Katolicyzm jest tylko jedną z form rozumienia chrześcijaństwa. Nie wszyscy chrześcijanie podzielają poglądy katolickie.
Bardzo również proszę katolików, protestantów i inne odłamy wiary aby nie uogólniały swoich poglądów nazywając je chrześcijańskimi.
aron
Posty: 13
Rejestracja: pt kwie 07, 2006 11:31

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: aron »

Trochę inny punkt widzenia...
Wykład "Buddha and Christ" Rudolfa Steinera

http://wn.rsarchive.org/Lectures/BudChr_index.html

fragment:
...The thought-content of Christianity is a religion of re-birth, a religion of the resurrection of the Best that we have experienced; a religion wherein no single thing that is round about us is a ‘nothingness,’ but wherein all things are building stones for the completion of a great edifice that is to arise through the gathering together of everything spiritual from out of the world of the senses.

Buddhism is a religion of liberation from existence; while Christianity is the
opposite, a religion of Rebirth upon a more spiritual level. This is revealed
in the least as well as in the greatest of the forms of its presentation, no
less than in its fundamental principles. And if we look for the actual reasons
of this difference between the two religions, we can say that they arise out
of the entirely opposite nature of the character of oriental and western
culture...
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: booker »

MaryAnn pisze:Nie jakaś filozofia czy ideologia, nie jakieś praktyki, ale żywa, konkretna Osoba, Zbawiciel, który kocha każdego z nas
Kocham Jezusa ale ponieważ wystraszył mnie na śmierć jak byłem młody nie moge zaufać jego naukom o Niebie, Piekle, Szatanie i grzechach. Sprawdzałem tą naukę bardzo dokładnie i niestety moja psychika nie jest na tyle silna, aby iść tą drogą. Dodatkowo kocham Boga o którym wspominał Jezus i życze mu i jego wyznawcom, którzy nie przyczyniają się do religijnych wojen przejścia przez ucho igielne. Tym którzy przyczyniają się do religijnych wojen życze zaprzestania religijnych wojen i przejścia przez ucho igielne.

Pozdrawiam
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
aron
Posty: 13
Rejestracja: pt kwie 07, 2006 11:31

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: aron »

Wygląda na to, że większość takich dyskusji jest dość stereotypowa. Ja nie rozumię twojej religii, więc twoja religia jest do bani. Ty nie rozumiesz mojej religii, więc moja religia jest do bani.
Może lepiej poświęcić czas na modlitwę lub jak ktoś woli medytację...
Mary

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: Mary »

"Kocham Jezusa ale ponieważ wystraszył mnie na śmierć jak byłem młody nie moge zaufać jego naukom o Niebie, Piekle, Szatanie i grzechach. Sprawdzałem tą naukę bardzo dokładnie i niestety moja psychika nie jest na tyle silna, aby iść tą drogą."


Booker, a co konkretnie jest takie straszne w nauce Jezusa?
Bo mam wrażenie, że na śmierć wystraszył Cię ktoś inny

Pozdrawiam, MaryAnn
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: booker »

Gość pisze:Bo mam wrażenie, że na śmierć wystraszył Cię ktoś inny
Kogo masz na myśli ?
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
aron pisze:Bardzo proszę szanownych buddystów wypowiadających się aby nie stawiać znaku = pomiędzy chrześcijaństwem a katolicyzmem. Katolicyzm jest tylko jedną z form rozumienia chrześcijaństwa. Nie wszyscy chrześcijanie podzielają poglądy katolickie.
Jestem, za :)
aron pisze:Bardzo również proszę katolików, protestantów i inne odłamy wiary aby nie uogólniały swoich poglądów nazywając je chrześcijańskimi.
Tu mam wątpliwości :roll:
Z mej strony, to tak, jakby ktoś powiedział do mnie: kunzang, nie możesz uogólniać i mówić, że twój pogląd jest buddyjski, bo ty jesteś wadżrajana, czy tam dzogczen...
Chcesz powiedzieć, że poglądy katolików, czy protestantów, nie są chrześcijańskie - nie są reprezentatywne w ramach chrześcijaństwa?

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Mary

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: Mary »

Booker, czasami jest tak, że różni ludzie związani z Kościołem nie dają dobrego przykładu nauczając, że na zbawienie trzeba sobie zasłużyć, Tymczasem Bóg daje nam je darmo z łaski, dla tych, którzy wierzą w Jezusa.
Pozdrawiam, MaryAnn
taps
Posty: 170
Rejestracja: sob mar 18, 2006 22:12
Tradycja: - niesprecyzowana

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: taps »

Mary pisze: Tymczasem Bóg daje nam je darmo z łaski, dla tych, którzy wierzą w Jezusa.
To nie jest darmo. Musisz bowiem miłować pewnego guru. I to nawet bardziej niż siebie samego.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: booker »

Gość pisze:Booker, czasami jest tak, że różni ludzie związani z Kościołem nie dają dobrego przykładu nauczając, że na zbawienie trzeba sobie zasłużyć, Tymczasem Bóg daje nam je darmo z łaski, dla tych, którzy wierzą w Jezusa.
Widzisz, to już jest kwestia podejścia, zadecydowałem iż podejście mówiące o tym iż moje poprzednie myśli,słowa i działania stały się moim dzisiejszym światem oraz to iż nieprzerwanie zasiewam nasiona na przyszłość przemawiają do mnie bardziej niż cokolwiek innego. Konktretnie to nie muszę wierzyć w Jezusa aby Bóg obdarzył mnie łaską ponieważ ja wiem, że 'On' tam jest tylko po prostu o swoich sprawach wole już decydować sam. Ciekawym jestem czy dalej otrzymuje jego łaskę gdy w Niego nie wierze ani w Jezusa ponieważ intuicyjnie wiem o nich od dawna, zanim skierowałem się na buddyzm, czy już nie ?...
Nauki w Biblii z całym szacunkiem ale mi nie odpowiadają. Przecież mogą mi nie odpowiadać, co nie znaczy że musze do wsyzstkiego stawać okoniem - i nie staje ale podstawa ta uwarunkowana jest moją wiedza, w tym wypadku można powiedzieć "z Nieba", inni użyją innego słowa.
taps pisze:To nie jest darmo. Musisz bowiem miłować pewnego guru. I to nawet bardziej niż siebie samego.
No to ścieżki tybetańskie z mocną dewocją w stronę guru to nie jest chyba coś czym się zainteresujesz :-]
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

aron pisze:Bardzo również proszę katolików, protestantów i inne odłamy wiary aby nie uogólniały swoich poglądów nazywając je chrześcijańskimi.
Skoro katolicyzm, protestantyzm, etc. są formami chrześcijaństwa, czyli niejako zawierają się w nim, to chyba nie ma w tym sprzeczności? Np. katolik jest chrześcijaninem => katolik ma chrześcijańskie poglądy.

No to ścieżki tybetańskie z mocną dewocją w stronę guru to nie jest chyba coś czym się zainteresujesz :-]
Które ścieżki tybetańskie są niby takie dewocyjne?
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Nezz pisze:Które ścieżki tybetańskie są niby takie dewocyjne?
Sprawdź hasło guru joga.

Pzdr
Piotr
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

iwanxxx pisze:
Nezz pisze:Które ścieżki tybetańskie są niby takie dewocyjne?
Sprawdź hasło guru joga.

Pzdr
Piotr
Ok, zaraz sprawdzę. Już mi się to gdzieś obiło o uszy, zdaje się, że przy czytaniu o dzogczen...
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

Ok, już chyba wiem. W KK guru joga to medytacja na lamę, w dzogczen jest chyba coś podobnego:
"W pałacu mej korony pełnym wielkiej błogości
modlę się do mojego drogocennego lamy,
który ukazuje mi mój umysł jako buddę:
"Natchnij mnie bym rozpoznał w nim moją własną naturę".
Tenzin Wangyal Rinpocze pisze: Guru joga jest bardzo istotną praktyką we wszystkich szkołach buddyzmu tybetańskiego i bon. Występuje zarówno w sutrach, tantrach, jak i w tradycji dzogczen. Rozwija bardzo bliski zwiazek z mistrzem. Nieprzerwanie wzmacniając własne oddanie dla nauczyciela, dochodzimy do miejsca, kiedy czyste oddanie wypływa z nas samych. Stanowi to niewzruszoną i mocną podstawę praktyki. Istotą guru jogi jest stopienie umysłu praktykujacego z umysłem mistrza.
Szczerze mówiąc nie wiem co w tym takiego dewocyjnego?? Poczytajcie sobie o hinduskim guru Meher Babie :)
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Szczerze mówiąc nie wiem co w tym takiego dewocyjnego??
To bardzo względne.

Pzdr
Piotr
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

Są takie sekty, głównie w Stanach, że jak guru ci coś rozkaże, to musisz to bezwzględnie wykonać, choćby to było sprzeczne z prawem.

Tak na marginesie mam pytanie odnośnie następującego artykułu: http://www.kulty.info/art/254
Czy to jest ten Osho, o którym tu wielokrotnie pisano na forum czy jakiś inny?
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Nezz pisze:Czy to jest ten Osho, o którym tu wielokrotnie pisano na forum czy jakiś inny?
To ten. I to wszystko wiadomo od dawna. Ale niktórym jak widać nie przeszkadza. Ale ta strona też nie jest zbyt wiarygodna.

Pzdr
Piotr
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

iwanxxx pisze:
Nezz pisze:Czy to jest ten Osho, o którym tu wielokrotnie pisano na forum czy jakiś inny?
To ten. I to wszystko wiadomo od dawna. Ale niktórym jak widać nie przeszkadza.

Pzdr
Piotr
I to na tej stronie to jest prawda czy psychomanipulacja?
I ja głupi czytałem jego książkę o medytacji! Cały czas myślałem, że gość ma po prostu "zdrowe" podejście do seksu i tych spraw, ale nie sądziłem, że to są jakieś ekstrema jak na tej stronie. Ehh, szkoda słów co się dzieje na tym świecie.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

I to na tej stronie to jest prawda czy psychomanipulacja?
Myślę, że fakty są sprawdzone, o Osho czytałem już to gdzie indziej (www.strippingthegurus.com). Chodzi mi o to, że tam potrafią zaliczyć grupę do sekt, bo się nie zgadza z chrześcijaństwem - patrz artykuły o Misji Czaitanii.

Pzdr
Piotr
Nezz
Posty: 1362
Rejestracja: pn mar 27, 2006 19:58

Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...

Nieprzeczytany post autor: Nezz »

iwanxxx pisze:
I to na tej stronie to jest prawda czy psychomanipulacja?
Myślę, że fakty są sprawdzone, o Osho czytałem już to gdzie indziej (www.strippingthegurus.com). Chodzi mi o to, że tam potrafią zaliczyć grupę do sekt, bo się nie zgadza z chrześcijaństwem - patrz artykuły o Misji Czaitanii.

Pzdr
Piotr
Moją uwagę przyciągnął teraz artykuł o Paulo Coelho i pisze tam co następuje:
http://www.kulty.info/art/508 pisze: Diabeł na wzór tępiciela szczurów, nie podaje swej duchowej strychniny w czystej i nierozcieńczonej postaci, ale umieszcza ją w środku zdrowej oraz pożywnej potrawy. ]Nie bez powodu Ojcowie Kościoła mawiali, że szatan jest małpą Pana Boga. Biblia wielokrotnie ostrzega nas przed takim podstępnym działaniem demonów mówiąc o: fałszywych apostołach, pracownikach zdradzieckich, którzy tylko przybierają postać apostołów Chrystusowych ( 2 Kor 11, 13 - 14), ludziach przekręcających ewangelię Chrystusową (Gal 1, 6 - 7), fałszywych prorokach i fałszywych mesjaszach (Mk 13, 22), osobach kłamliwie prorokujących w Imię Boże (Jer 14, 14), wilkach przychodzących w owczym odzieniu.

Fałsz ubrany w szaty mistyczno - religijnych uniesień, albo filozoficznych, stanowi wielkie niebezpieczeństwo, albowiem będzie on bardzo urzekający dla ludzi poszukujących prawdziwej duchowości, którzy z dala będą trzymać się od przesiąkniętych kultem pieniądza, seksem i brutalnością, filmów, książek czy spektakli. Dość już szkody wyrządzili pobożnym katolikom różni fałszywi mistycy, by wspomnieć choćby tylko o Vassuli Rydden czy Anthony'm de Mello, aby móc zakrywać oczy na herezje i fałszywe doktryny skrywane pod płaszczem duchowości.
Nie doczytałem całego artykułu, ale wydaje mi się to jakąś zwykłą katolicką propagandą, wyssaną z palca.

EDIT: Już myślałem, że nie znajdę nic buddyjskiego, ale jest też coś o zen: http://www.kulty.info/art/508 :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm - dialog”