Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Moderator: iwanxxx
czym jest dla ciebie buddyzm
Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić, że buddyzm to droga prowadząca do nikąd. wszyscy jesteśmy grzeszni (tj. jesteśmy niewolnikami własnego egoizmu) i tkwimy w kłamstwie. Jedyną drogą wyjścia jest zaufanie Panu Jezusowi Chrystusowi naszemu Zbawicielowi i Synowi Bożemu. On jest prawdą, On przynosi pokój i wolność. Nie jakaś filozofia czy ideologia, nie jakieś praktyki, ale żywa, konkretna Osoba, Zbawiciel, który kocha każdego z nas
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
MaryAnn czy przybyłaś tu spełnić jakąś rolę misyjną?? Rozumiem, że jesteś chrześcijanką, wierzysz w Trójce, ale niekoniecznie twoje posty też muszą pojawiać się w formie trójcy ;).
Bardzo słusznie zauważyłaś, że jesteśmy niewolnikami własnego egoizmu, i aby nimi przestać być Budda zaproponował ścieżkę jak się z owego egoizmu wyzwolić. Z punktu widzenia buddyzmu ludzie nie tkwią w kłamstwie, lecz raczej w iluzji, a to drobna różnica. Ta różnica opiera się zasadniczo na "wolitywności" tz. żeby żyć w kłamstwie, to trzeba wykazać jakąś własną wolę, by tak właśnie było. Iluzja natomiast wynika głównie z niewiedzy. Stąd w buddyzmie człowiek nie jest "grzeszny" czy "zły", a jedynie pogrążony w tej niewiedzy. Buddyzm uznaje Jezusa jako Bodhisattwę, a więc kogoś, kogo celem jest wyzwolenie innych - właśnie z tej ilzji. Nie twierdzi jednak, że jest on jedynym, bo takich istot jak on jest wiele. Nawet ty możesz nią zostać, jeśli będziesz podążać za drogą, któregoś z oświeconych - może to być dla ciebie Jezus. Widzisz wszyscy bodhisattwowie składają ślubowania, że "zbawią" każdego z nas - nie tylko człowieka, ale każdą świadomą czującą istotę. Tu fragment ślubowania bodhisatwy:
Choćby najliczniejsze były żywe istoty - przyrzekam je zbawić.
Choćby najdziksze były pożądania - przyrzekam je poskromić.
Choćby najobfitsze były prawa - przyrzekam je poznać.
Choćby nieuchwytna była prawda Buddy - przyrzekam iść za nią.
Nich będzie nieskończone moje współczucie dla istot żyjących.
Umysł uwolniony z więzów, wolny i nie przywiązany do niczego.
Jak kwiaty lotosu są czyste i piękne, chociaż rodzą się z bagna.
Tak moje rozważania, chociaż żyję w świecie ułudy.
Pozdrawiam
Adibudda
Bardzo słusznie zauważyłaś, że jesteśmy niewolnikami własnego egoizmu, i aby nimi przestać być Budda zaproponował ścieżkę jak się z owego egoizmu wyzwolić. Z punktu widzenia buddyzmu ludzie nie tkwią w kłamstwie, lecz raczej w iluzji, a to drobna różnica. Ta różnica opiera się zasadniczo na "wolitywności" tz. żeby żyć w kłamstwie, to trzeba wykazać jakąś własną wolę, by tak właśnie było. Iluzja natomiast wynika głównie z niewiedzy. Stąd w buddyzmie człowiek nie jest "grzeszny" czy "zły", a jedynie pogrążony w tej niewiedzy. Buddyzm uznaje Jezusa jako Bodhisattwę, a więc kogoś, kogo celem jest wyzwolenie innych - właśnie z tej ilzji. Nie twierdzi jednak, że jest on jedynym, bo takich istot jak on jest wiele. Nawet ty możesz nią zostać, jeśli będziesz podążać za drogą, któregoś z oświeconych - może to być dla ciebie Jezus. Widzisz wszyscy bodhisattwowie składają ślubowania, że "zbawią" każdego z nas - nie tylko człowieka, ale każdą świadomą czującą istotę. Tu fragment ślubowania bodhisatwy:
Choćby najliczniejsze były żywe istoty - przyrzekam je zbawić.
Choćby najdziksze były pożądania - przyrzekam je poskromić.
Choćby najobfitsze były prawa - przyrzekam je poznać.
Choćby nieuchwytna była prawda Buddy - przyrzekam iść za nią.
Nich będzie nieskończone moje współczucie dla istot żyjących.
Umysł uwolniony z więzów, wolny i nie przywiązany do niczego.
Jak kwiaty lotosu są czyste i piękne, chociaż rodzą się z bagna.
Tak moje rozważania, chociaż żyję w świecie ułudy.
Pozdrawiam
Adibudda
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Jezus NiE JEST jednym z oświeconych, jednym z tych którzy mogą nas zbawić. On jest jedyny. W Biblii czytamy, że sam Bóg mówi o Nim, że mamy Go słuchać. Sam Jezus mówi: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem, nikt nie przychodzi do Ojca inaczej niż tylko przeze Mnie" Jezus mówi także, że tylko wtedy będziemy wolni jeśli On nas wyzwoli. Jezus sam zaprzecza, że jest ktoś inny poza Nim, kto może nas zbawić. Są teraz dwie możliwości, albo kłamał, a jeśli tak to chyba nie warto uważać Go za "oświeconego" i wogóle nie warto iść za Nim. Albo mówił prawdę, a wtedy możemy zrobić jedno- zaufać wyłącznie Jemu.
Wg Biblii Bóg dał swoje przykazania i prawo i pouczył człowieka jak ma postępować. Człowiek ma wolną wolę Biblia mówi:" kładę przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo, co ci się podoba to otrzymasz". Bóg powiedział pierwszym rodzicom w raju, że mają nie zrywać zakazanego owocu. Wiedzieli, że mają tego nie robić, ale zrobili, wybrali przekleństwo. Przekleństwo to przeszło na wszystkich ludzi. Jedynie Jezus był bezgrzeszny i sprawiedliwy i jedynie On mógł nas zbawić, ponieważ grzeszny człowiek nie może zbawić drugiego grzesznika
Wg Biblii Bóg dał swoje przykazania i prawo i pouczył człowieka jak ma postępować. Człowiek ma wolną wolę Biblia mówi:" kładę przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo, co ci się podoba to otrzymasz". Bóg powiedział pierwszym rodzicom w raju, że mają nie zrywać zakazanego owocu. Wiedzieli, że mają tego nie robić, ale zrobili, wybrali przekleństwo. Przekleństwo to przeszło na wszystkich ludzi. Jedynie Jezus był bezgrzeszny i sprawiedliwy i jedynie On mógł nas zbawić, ponieważ grzeszny człowiek nie może zbawić drugiego grzesznika
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Witaj Mary
Nie wiem czy wiesz ale w mrocznych czasach średniowiecza gdy kształtowała się przyszłośc chrześcijaństwa naprawdę niewiele brakowało, żeby przyjął się nurt Bogomilców, Obrazoburców , czy może bardziej odważnych Waldensów/Katarów, nie wspominając o naszych Husytach, których polacy mogliby poprzeć za czasów pierwszych Jaggielonów. Religia nie jest czymś stałym, tak samo słowa. Każdy umie czytac i każdy może zajrzeć do bibli by przeczytać w Nowym Testamencie że Jezus nie był twórcą tego dzieła (objawienia, whatever) a byli to jego uczniowie. Jezus nie mówił o sobie że jest Bogiem, a jedynie wspominane jest że mówił, ze jest Synem Bożym (człowieczym) co można różnie interpretować. W buddyzmie właśnie jest wolnośc interpretacji w dążeniu do prawdy, moge praktykować Zen, czerpiąc garściami z Wadźrajany, zachwycając sie tekstami palijskimi i jeszcze szanując bardzo jako człowieka i "duchownego" Dalajlamę. To co jest constans najprawdopodobniej nie żyje, zmienne jest życie, dlatego i moje poglądy mogą ulegac zmianie (oby na lepsze i bliższe prawdy) i dlatego nie uwierzę w coś co z zasady ma mieć jedną stornę odczytu i jedną interpretacje. Innymi słowy, jedni odczytują że Jezus jest Bogiem, inni że jest Bodhisattwą, ale wszystko zależy od Ciebie. Jeśli nie pozwalasz na inne odczytywanie słów zawartych w NT i uważasz te słowa za "Twoje" wtedy jak chyba wiesz dochodzimy do kolejnego paradoksu - mianowicie co by było gdyby wcześniej wymienione przeze mnie odłamy katolickie wygrały supremacje nad papiestwem, europą? Czy wtedy broniłabyś tamtych poglądów bo byłyby dominujące w twoim społeczeństwie? Że coś wygrało w toku ewolucyjnym to zapewne jeden z argumentów (silniejszy wygrywa, ale silniejszy = bardziej prawdziwy?) Prosiłbym o chwilę zastanowienia i pozdrawiam serdecznie. Może czas skończyc pomyłki ojców i czas skończyć z wojnami religijnymi? Może tolerancja i relatywizm?
Padre Pio
Nie wiem czy wiesz ale w mrocznych czasach średniowiecza gdy kształtowała się przyszłośc chrześcijaństwa naprawdę niewiele brakowało, żeby przyjął się nurt Bogomilców, Obrazoburców , czy może bardziej odważnych Waldensów/Katarów, nie wspominając o naszych Husytach, których polacy mogliby poprzeć za czasów pierwszych Jaggielonów. Religia nie jest czymś stałym, tak samo słowa. Każdy umie czytac i każdy może zajrzeć do bibli by przeczytać w Nowym Testamencie że Jezus nie był twórcą tego dzieła (objawienia, whatever) a byli to jego uczniowie. Jezus nie mówił o sobie że jest Bogiem, a jedynie wspominane jest że mówił, ze jest Synem Bożym (człowieczym) co można różnie interpretować. W buddyzmie właśnie jest wolnośc interpretacji w dążeniu do prawdy, moge praktykować Zen, czerpiąc garściami z Wadźrajany, zachwycając sie tekstami palijskimi i jeszcze szanując bardzo jako człowieka i "duchownego" Dalajlamę. To co jest constans najprawdopodobniej nie żyje, zmienne jest życie, dlatego i moje poglądy mogą ulegac zmianie (oby na lepsze i bliższe prawdy) i dlatego nie uwierzę w coś co z zasady ma mieć jedną stornę odczytu i jedną interpretacje. Innymi słowy, jedni odczytują że Jezus jest Bogiem, inni że jest Bodhisattwą, ale wszystko zależy od Ciebie. Jeśli nie pozwalasz na inne odczytywanie słów zawartych w NT i uważasz te słowa za "Twoje" wtedy jak chyba wiesz dochodzimy do kolejnego paradoksu - mianowicie co by było gdyby wcześniej wymienione przeze mnie odłamy katolickie wygrały supremacje nad papiestwem, europą? Czy wtedy broniłabyś tamtych poglądów bo byłyby dominujące w twoim społeczeństwie? Że coś wygrało w toku ewolucyjnym to zapewne jeden z argumentów (silniejszy wygrywa, ale silniejszy = bardziej prawdziwy?) Prosiłbym o chwilę zastanowienia i pozdrawiam serdecznie. Może czas skończyc pomyłki ojców i czas skończyć z wojnami religijnymi? Może tolerancja i relatywizm?
Padre Pio
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Tak mi jeszcze przyszlo do glowy...MaryAnn pisze:Jezus NiE JEST jednym z oświeconych, jednym z tych którzy mogą nas zbawić. On jest jedyny. W Biblii czytamy, że sam Bóg mówi o Nim, że mamy Go słuchać. Sam Jezus mówi: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem, nikt nie przychodzi do Ojca inaczej niż tylko przeze Mnie" Jezus mówi także, że tylko wtedy będziemy wolni jeśli On nas wyzwoli. Jezus sam zaprzecza, że jest ktoś inny poza Nim, kto może nas zbawić. Są teraz dwie możliwości, albo kłamał, a jeśli tak to chyba nie warto uważać Go za "oświeconego" i wogóle nie warto iść za Nim. Albo mówił prawdę, a wtedy możemy zrobić jedno- zaufać wyłącznie Jemu.
Wg Biblii Bóg dał swoje przykazania i prawo i pouczył człowieka jak ma postępować. Człowiek ma wolną wolę Biblia mówi:" kładę przed tobą życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo, co ci się podoba to otrzymasz". Bóg powiedział pierwszym rodzicom w raju, że mają nie zrywać zakazanego owocu. Wiedzieli, że mają tego nie robić, ale zrobili, wybrali przekleństwo. Przekleństwo to przeszło na wszystkich ludzi. Jedynie Jezus był bezgrzeszny i sprawiedliwy i jedynie On mógł nas zbawić, ponieważ grzeszny człowiek nie może zbawić drugiego grzesznika
Patrzac ze swego miejsca mylisz się bardzo. Zakladam, iz jak pisalas, jestes katoliczka wiec niezgodnosc Twej wypowiedzi z oficjalnym stanowiskiem KK znajdziesz w dokumancie Dominus Iesus. Teza, iz nie ma zbawienia poza Kosciolem nie jest wspierana przez kosciol Katolicki.
Z miejsca patrzenia buddystow nie mylisz sie wcale. (Paradoks ale zen kocha paradoksy :) )
Buddyzm nie dazy do zbawienia ale oswiecenia i buddyjska sciezka do niego nie prowadzi. Zbawienie nie jest tu przedmiotem troski. Nikt nie powinien negowac (z punktu widzenia buddyjskiego Twych twierdzen).
W tym kontekscie Twoja wypowiedz jest tautologią i jako taka jest calkowicie jałowa.
Tak to wyglada jesli z obu stron przyjmiemy fundamentalistyczne i zamkniete stanowisko. Po prostu nie ma o czym rozmawiac.
Jednak pojawila sie jakas dyskusja. Wydaje mi sie ona oparta o nieporozumienie a może raczej pewnien lapsus w komunikacji a byc moze o nieuswiadamiana dobra wole :).
Zdaje mi sie, iz nieporozumienie bierze sie z tad, iz czesto zakladamy tozsamosc tych pojec (zbawienie/oswieceni). Zakladamy, iz dążymy do tego samego.
Dosc sluszna i owocna wydaje mi sie proba rozmowy na ten temat tyle ze aby ja podjac musimy odrzucic proste opisy io trzymanie sie form opisu do jakich sie przyzwyczailismy.
Obie strony musza stanac na gruncie sobie obcym.
Jako ciekawy przyklad takiej proby polecam rozmowe Lamy Rinczena i o. Jana Berezy. http://metta.pl/articles.php?id=3
Czy te pojecia moga byc tozsame?
Jak musimy je zdefiniowac?
M.
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Witaj Har-Dao!
Napisałeś: "Religia nie jest czymś stałym, tak samo słowa"
I masz rację. Kiedyś w Kościele Kat. uważano, że należy odprawiać mszę po łacinie, a potem to zmieniono. Nawet wśród pierwszych chrześcijan były różne nurty /poglądy. Jedni uważali, że mogą spożywać określone pokarmy, inni, że wszystkie (Rz. 14:1-10).Św. Paweł napisał im, żeby każdy został przy swoich poglądach. Bo religię, obrzędy, i nawet poglądy można zmienić (np. kiedyś kościół odrzucał teorię ewolucji, a dziś dopuszcza jej możliwość), ale prawdy nie można zmienić. Ona jest stała.
Napisałeś:"Każdy umie czytac i każdy może zajrzeć do bibli by przeczytać w Nowym Testamencie że Jezus nie był twórcą tego dzieła (objawienia, whatever) a byli to jego uczniowie."
No cóż, ja nic takiego nie znalazłam. Przeczytałam natomiast, że twórcą tego dzieła/ objawienia jest Bóg Najwyższy. Uczniowie tylko jako świadkowie mówili co widzieli i napisali NT pod natchnieniem Ducha Świętego. "A żywot objawiony został i widzieliśmy i świadczymy i zwiastujemy wam ów żywot wieczny, który był u Ojca a nam objawiony został" (I J 1;2). "A to jest świadectwo Boga, że złożył świadectwo o swoim synu" (I J 5;9)
Wg Ciebie Jezus nie mówił, że jest Bogiem. Jeśli chcesz mogę podać Ci wiele przykładów, że jednak mówił.
Napisałeś:"dlatego nie uwierzę w coś co z zasady ma mieć jedną stornę odczytu i jedną interpretacje."
Fragment instrukcji obsługi przycinarki żyłkowej:" Montaż głowicy z żyłką tnącą. Ostrzeżenie! Przed rozpoczęciem wszelkich prac odłączyć przewód zasilający od źródła zasilania"
To może zinterpretujmy to zdanie na różne sposoby. Dlaczego ma miec tylko jedną stronę odczytu? może właśnie trzeba wymieniać cześci przycinarki gdy ona jest włączona do prądu?
Biblia mówi jasno o Jezusie : "Nie ma w nikim innym zbawienia". To są jednoznaczne słowa. Albo w nie wierzymy, albo odrzućmy Biblię jako całkowicie złą, zakłamaną i fanatyczną
Może w ewolucji wygrywa to co jest silniejsze, ale nie w chrześcijaństwie!
Kiedy Jezus umierał był samotny, opuszczony i bezsilny. Nawet Jego uczniowie uciekli. Wg Twojej zasady chrześcijaństwo nie powinno było wogóle się rozwinąć. Pierwsi chrześcijanie byli prześladowani, byli mniejszością, byli słabsi. Wciągu historii Kościół był wielokrotnie prześladowany, mimo to trwa nadal.
Ja wierzę w Jezusa nie dla tego, że urodziłam się w kraju chrześć., ale to była moja świadoma decyzja po tym jak doświadczyłam, że On naprawdę żyje. Bez tego doświadczenia nie broniłabym żadnych poglądów religijnych i nie obchodziłyby mnie one wogóle
I jeszcze raz chcę podkreślić, że nie ważne są obrzędy, formy, ale wiara w to, że Jezus jest wcielonym Bogiem i jedynym Zbawicielem
Pozdrawiam
MaryAnn[/quote]
Napisałeś: "Religia nie jest czymś stałym, tak samo słowa"
I masz rację. Kiedyś w Kościele Kat. uważano, że należy odprawiać mszę po łacinie, a potem to zmieniono. Nawet wśród pierwszych chrześcijan były różne nurty /poglądy. Jedni uważali, że mogą spożywać określone pokarmy, inni, że wszystkie (Rz. 14:1-10).Św. Paweł napisał im, żeby każdy został przy swoich poglądach. Bo religię, obrzędy, i nawet poglądy można zmienić (np. kiedyś kościół odrzucał teorię ewolucji, a dziś dopuszcza jej możliwość), ale prawdy nie można zmienić. Ona jest stała.
Napisałeś:"Każdy umie czytac i każdy może zajrzeć do bibli by przeczytać w Nowym Testamencie że Jezus nie był twórcą tego dzieła (objawienia, whatever) a byli to jego uczniowie."
No cóż, ja nic takiego nie znalazłam. Przeczytałam natomiast, że twórcą tego dzieła/ objawienia jest Bóg Najwyższy. Uczniowie tylko jako świadkowie mówili co widzieli i napisali NT pod natchnieniem Ducha Świętego. "A żywot objawiony został i widzieliśmy i świadczymy i zwiastujemy wam ów żywot wieczny, który był u Ojca a nam objawiony został" (I J 1;2). "A to jest świadectwo Boga, że złożył świadectwo o swoim synu" (I J 5;9)
Wg Ciebie Jezus nie mówił, że jest Bogiem. Jeśli chcesz mogę podać Ci wiele przykładów, że jednak mówił.
Napisałeś:"dlatego nie uwierzę w coś co z zasady ma mieć jedną stornę odczytu i jedną interpretacje."
Fragment instrukcji obsługi przycinarki żyłkowej:" Montaż głowicy z żyłką tnącą. Ostrzeżenie! Przed rozpoczęciem wszelkich prac odłączyć przewód zasilający od źródła zasilania"
To może zinterpretujmy to zdanie na różne sposoby. Dlaczego ma miec tylko jedną stronę odczytu? może właśnie trzeba wymieniać cześci przycinarki gdy ona jest włączona do prądu?
Biblia mówi jasno o Jezusie : "Nie ma w nikim innym zbawienia". To są jednoznaczne słowa. Albo w nie wierzymy, albo odrzućmy Biblię jako całkowicie złą, zakłamaną i fanatyczną
Może w ewolucji wygrywa to co jest silniejsze, ale nie w chrześcijaństwie!
Kiedy Jezus umierał był samotny, opuszczony i bezsilny. Nawet Jego uczniowie uciekli. Wg Twojej zasady chrześcijaństwo nie powinno było wogóle się rozwinąć. Pierwsi chrześcijanie byli prześladowani, byli mniejszością, byli słabsi. Wciągu historii Kościół był wielokrotnie prześladowany, mimo to trwa nadal.
Ja wierzę w Jezusa nie dla tego, że urodziłam się w kraju chrześć., ale to była moja świadoma decyzja po tym jak doświadczyłam, że On naprawdę żyje. Bez tego doświadczenia nie broniłabym żadnych poglądów religijnych i nie obchodziłyby mnie one wogóle
I jeszcze raz chcę podkreślić, że nie ważne są obrzędy, formy, ale wiara w to, że Jezus jest wcielonym Bogiem i jedynym Zbawicielem
Pozdrawiam
MaryAnn[/quote]
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
No, moim skromnym zdaniem (nie jestem historykiem) to raczej kościół częściej prześladował niż był prześladowany. Btw. jeśli nie rytuał etc. są najważniejsze, to czemu kościoł do teraz wyklucza inne interpretacje niż sam podaje? Wcześniej dla myślących inaczej były stosy, teraz tylko wykluczenie. Przykładów chyba nie trzeba podawać, bo to oczywiste. Twoja teza broniąca jednocześnie kościoła i wolności (przy założeniu, że Jezus jest Bogiem) jest cokolwiek naciągana.MaryAnn pisze: Wciągu historii Kościół był wielokrotnie prześladowany, mimo to trwa nadal.
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Witaj Mushin
Co do naszych dążeń to są tylko dwie drogi. Albo dążymy do zbawienia ( wiecznego szczęścia, zjednoczenia się z Bogiem, pełnego wyzwolenia z grzechu ) albo do potępienia, które jest odwrotnością tego powyżej. Człowiek dąży do różnych rzeczy np. do wzbogacenia się, do zdobycia wiedzy etc., ale kto nie dąży do zbawienia dąży do potępienia.
pozdrawiam
MaryAnn
Co do naszych dążeń to są tylko dwie drogi. Albo dążymy do zbawienia ( wiecznego szczęścia, zjednoczenia się z Bogiem, pełnego wyzwolenia z grzechu ) albo do potępienia, które jest odwrotnością tego powyżej. Człowiek dąży do różnych rzeczy np. do wzbogacenia się, do zdobycia wiedzy etc., ale kto nie dąży do zbawienia dąży do potępienia.
pozdrawiam
MaryAnn
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
HmmmMaryAnn pisze:Witaj Mushin
Co do naszych dÄ ĹźeĹ to sÄ tylko dwie drogi. Albo dÄ Ĺźymy do zbawienia ( wiecznego szczÄĹcia, zjednoczenia siÄ z Bogiem, peĹnego wyzwolenia z grzechu ) albo do potÄpienia, ktĂłre jest odwrotnoĹciÄ tego powyĹźej. CzĹowiek dÄ Ĺźy do róşnych rzeczy np. do wzbogacenia siÄ, do zdobycia wiedzy etc., ale kto nie dÄ Ĺźy do zbawienia dÄ Ĺźy do potÄpienia.
pozdrawiam
MaryAnn
Jeszcze raz sprobuje:
Ze swego punktu widzenia masz racje. Rozumiem cie doskonale. Zakladm tez, iz wiesz jak zdefiniowac pojecie zbawienia.
Buddyzm nie dazy do zbawienia (zakladamy fundamentalistyczno-zamkniete podejscie do tematu i brak swiadomosci co do natury slowa jako takiego) i ono go wogole nie interesuje.
Termin zbawienie/potepienie jest istotny w obrebie chrzescijanskiego opisu swiata.
Problem polega na tym, iz nie istnieje jeden opis swiata a nic innego w obrebie slow jak opisy nie mamy.
Tak jak fundamentalistycznie rzecz ujmujac chcrzescijanienie daza do oswiecenia.
Koniec tematu. Nie ma o czym rozmawiac. Twe twierdzenia o tym iz buddysci daza do potepienia sa mniej wiecej tak dla nich istotne jak mowinie eskimosom ze nie maja szansy kupic sobie bikini.
Albo probujemy przyblizyc opisy, porozumiec sie albo nie marnujmy czasu. Jesli nie wyrwiemy sie z zamknietego kregu ustalonego opisu swiata i nie zaczniemy sluchac bedziemy tylko tracic czas.
Raz jeszcze polecam teksty o. Ludwika (Thomasa Mertona), Mistrza Eckharta, Ĺw Jana od Krzyrza, Teresy z Avile, czy rozmowy z o. BerezÄ .
No i raz jeszcze odsylam do dokumentow: Dominus Iesus oraz tekstu profesora o. J. Salij w ktorym znajdziesz ciekawy pasus o tym jak utrzymywanie pogladow, ktore tu bronisz doprowadzilo do ekskomuniki:
'Przypadek nieĹźyjÄ cego juĹź arcybiskupa Lefebvre´a oraz jego zwolennikĂłw swojÄ absurdalnoĹciÄ przypomina mi trwajÄ cy przez kilka lat - na przeĹomie czterdziestych i piÄÄdziesiÄ tych lat naszego stulecia - konflikt ze StolicÄ ApostolskÄ grupy teologĂłw amerykaĹskich z Bostonu, ktĂłrej przewodziĹ ksiÄ dz Leonard Feeney. Teologowie ci oprotestowali naukÄ Piusa XII, Ĺźe rĂłwnieĹź niekatolicy mogÄ byÄ zbawieni. PapieĹź wyjaĹniaĹ, Ĺźe przecieĹź Pan BĂłg ma moc rĂłwnieĹź niewidzialnie wĹÄ czyÄ do KoĹcioĹa tych, ktĂłrych chce zbawiÄ. Otóş owi teologowie stanowczo twierdzili, Ĺźe prawda, iĹź poza KoĹcioĹem nie ma zbawienia, oznacza po prostu, Ĺźe Ĺźaden niekatolik nie bÄdzie zbawiony.
SzczegĂłlnie nieugiÄty w tym sporze byĹ Leonard Feeney. Jakkolwiek byĹ on teologiem katolickim, w tej sprawie autorytet papieĹźa siÄ dla niego nie liczyĹ. Nie miaĹo dla niego znaczenia to, Ĺźe juĹź ponad pĂłĹtora tysiÄ ca lat wczeĹniej ĹwiÄty Augustyn powtarzaĹ, Ĺźe Pan BĂłg ma swoich wrogĂłw rĂłwnieĹź wĹrĂłd tych, ktĂłrzy uchodzÄ za Jego przyjaciĂłĹ, ale i ma swoich przyjacióŠwĹrĂłd tych, ktĂłrych ludzie uwaĹźajÄ za Jego wrogĂłw. Nie byĹo dla niego argumentem to, Ĺźe podobnie jak Pius XII nauczali juĹź przedtem papieĹźe Klemens XI (1713) i Pius IX (1864). On wiedziaĹ swoje: Ĺźe Ĺźaden niekatolik nie bÄdzie zbawiony.
Kiedy Stolica Apostolska, 8 sierpnia 1949, wydaĹa oficjalny dokument, stwierdzajÄ cy, Ĺźe rygorystyczna interpretacja prawdy, Ĺźe poza KoĹcioĹem nie ma zbawienia, jest niezgodna z wiarÄ katolickÄ , ksiÄ dz Feeney ani myĹlaĹ skorygowaÄ swoje stanowisko, przekonany, Ĺźe w rozpoznaniu, co jest wiarÄ katolickÄ , myli siÄ nie on, ale Stolica Apostolska. Sprawa skoĹczyĹa siÄ ekskomunikowaniem, w roku 1953, nieszczÄsnego teologa, ktĂłry broniÄ c tezy, Ĺźe tylko katolik moĹźe byÄ zbawiony, wolaĹ sam znaleĹşÄ siÄ poza KoĹcioĹem katolickim, niĹź dopuĹciÄ, Ĺźe moĹźe nie mieÄ racji. Mnie osobiĹcie postawa ta wydaje siÄ odrobinÄ komiczna, a przede wszystkim absurdalna. '
calosc: http://www.nonpossumus.pl/biblioteka/ja ... ara/21.php
Pozdrawiam,
M.
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Nigdy nie pisałam, że poza Kościołem Katolickim nie ma zbawienia.
Pisałam tylko, że poza Jezusem nie ma zbawienia. Oczywiście wielu ludzi żyło przed Nim i nie miało okazji by o Nim usłyszeć. Dzisiaj wielu ludzi także o Nim nic nie wie, albo ma o Nim fałszywe poglądy, Bóg zna serce każdego, ale kto świadomie odrzuci Jezusa jako jedynego Zbawiciela nie dostąpi zbawienia
Pisałam tylko, że poza Jezusem nie ma zbawienia. Oczywiście wielu ludzi żyło przed Nim i nie miało okazji by o Nim usłyszeć. Dzisiaj wielu ludzi także o Nim nic nie wie, albo ma o Nim fałszywe poglądy, Bóg zna serce każdego, ale kto świadomie odrzuci Jezusa jako jedynego Zbawiciela nie dostąpi zbawienia
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Droga MaryMaryAnn pisze:Nigdy nie pisałam, że poza Kościołem Katolickim nie ma zbawienia.
Pisałam tylko, że poza Jezusem nie ma zbawienia. Oczywiście wielu ludzi żyło przed Nim i nie miało okazji by o Nim usłyszeć. Dzisiaj wielu ludzi także o Nim nic nie wie, albo ma o Nim fałszywe poglądy, Bóg zna serce każdego, ale kto świadomie odrzuci Jezusa jako jedynego Zbawiciela nie dostąpi zbawienia
Czy w bibli jest napisane, że Jezus jest Bogiem. Zajrzyjmy do źródła, bo przecież sam Jezus zapewne zdobył wiedzę i wykształcenie w tej teologicznej materii (a przecież nie jest to napisane - paradox!). Zakładam, że Jezusa liczne mądrości i wiedza nie była jakimś jednodniowym objawieniem, bo był człowiekiem. człowiekiem był, Mary, homo sapiens, oddychający izraelskim powietrzem, człowiekiem - nie Bogiem. Jeśli mówisz że Jezus był tylko Bogiem - koptowie z pewnością zapraszają cię do siebie. Wiesz ile było kłótni na ten temat? To czy jezus jest tylko człowiekiem, czy jest człowiekiem i bogiem zarazem, czy jest tylko bogiem, czy jest może jeszcze duchem świętym i bogiem plus człowiekiem o mesjaszu nie wspominając. Nie ma jednoznacznego przesłania, choćby dlatego że stary testament pisano bez samogłosek i bez "spacji" więc można sobie było czytać tore jak się chce (oczywiście w interpretacjach). Najlepsze jest to, że ja oczywiście mogę się zgodzić co do twojej kosmologii, ze zbawieniem (choć nie potrzebuję być zbawiony z czegokolwiek - grzech pierworodny?!? - to że się urodziłem ma być grzechem?!? - paradoxalnie jest w tym ziarenko prawdy - patrz karma, jak się urodziłem jako człowiek to nie mam tak dobrej karmy jak urodzony w raju Maitrei, ale nie będe się z tego powodu biczował, bo moja karma może przez to zbutwieć - Budda mówił - droga środka- więc nie asceza i zamartwianie sie w stylu chrześcijańskim).
Ja potrafię pójść na kompromis, mówię to wyłącznie za siebie, za nikogo innego i nikogo nie reprezentuje (ani buddystów , ani zmotoryzowanych, ani zielonookich, etc). Jak widzisz potrafie się nagiąć, od biedy mogę nawet przyznac rację co do istnienia ducha świętego (dla mnie to taki potencjalny Budda w każdym z nas, zresztą Duch Święty chyba przejęty jako idea ze wschodu). Ale tu chodzi o intersubiektywność, Mary. Czy ty potrafisz pójść na kompromis? Czy możesz póścić przywiązania do czegoś takiego jak "zbawienie" "tylko droga w Jezusie" etc etc. Jak potrafisz, możemy zacząć konkretnie rozmawiać, jak nie, zamilknę.
P.S.
Mistrzowie zen nie mają jednego przepisu na oświecenie dla ludzi, każdy jest inny, tak bardzo sie róźnimy, że dla jednego dźwięk spadajacej łyżki będzie impulsem do satori ,a dla innego długa medytacja i właściwe słowa, a jeszcze dla innego wygłoszenie przez katolickiego księdza "alleluja", whatever. Tu nie chodzi o coś "po śmierci" "zbawienie" "raj" - Mary, po to jest oświecenie "za życia" żeby właściwie żyć, przy okazji pomóc innym. Podkreślam - za życia - oświecenie, czyli w twojej terminologii - całkowite zbawienie, odpust + wszystko inne co się zdobywa (do czego się wraca?) w bonusie jak odkrywa się stan Buddy w sobie....
p.s. 2
jeśli w jakikolwiek sposób obrażam twoje odczucia religijne, to mów śmiało, nie miałem takiego zamiaru, a jeśli, to z góry wielkie sorry.
Pozdrawiam
p.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Witam
Hard-Dao napisał:
'(...)To czy jezus jest tylko człowiekiem, czy jest człowiekiem i bogiem zarazem, czy jest tylko bogiem, czy jest może jeszcze duchem świętym i bogiem plus człowiekiem o mesjaszu nie wspominając. Nie ma jednoznacznego przesłania, choćby dlatego że stary testament pisano bez samogłosek i bez "spacji" więc można sobie było czytać tore jak się chce (oczywiście w interpretacjach).Najlepsze jest to (...)'
...że Stary Testament nic nie mówi o Jezusie ;) A, na mesjasza żydzi dalej, czekają :)
Pozdrawiam
kunzang
Hard-Dao napisał:
'(...)To czy jezus jest tylko człowiekiem, czy jest człowiekiem i bogiem zarazem, czy jest tylko bogiem, czy jest może jeszcze duchem świętym i bogiem plus człowiekiem o mesjaszu nie wspominając. Nie ma jednoznacznego przesłania, choćby dlatego że stary testament pisano bez samogłosek i bez "spacji" więc można sobie było czytać tore jak się chce (oczywiście w interpretacjach).Najlepsze jest to (...)'
...że Stary Testament nic nie mówi o Jezusie ;) A, na mesjasza żydzi dalej, czekają :)
Pozdrawiam
kunzang
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
No, bezpośrednio nie mówi, ale pośrednio -- przecież zapowiada przyjście Mesjasza, etc. -- patrz księga Izajasza, albo choćby Psalm 22.
Ale to tak na marginesie :-)
Ale to tak na marginesie :-)
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
To na marginesie w takim razie:3czwarte pisze:No, bezpośrednio nie mówi, ale pośrednio -- przecież zapowiada przyjście Mesjasza, etc. -- patrz księga Izajasza, albo choćby Psalm 22.
Ale to tak na marginesie :-)
Ps 22,17 - Jego ręce i stopy będą przebite
Iz - zrodzony z dziewicy...
Nie jest chyba zagwostką, że Jezus był rabinem (lub był przez pewien czas "indoktrynowany" przez judaizm) by później dołaczyć do "sekty" nazwy której nie znamy chyba, ale to okolice qmram i idei pseudoplatońskich połączonych z mesjanizmem jana chrzciciela. Jezus z pewnoscią myśląc o sobie jako o mesjaszu (Bogu, bo przecież chyba był tego świadom?) czytał o sobie, prawda? Stąd wiedział co go czeka jak pójdzie do światyni (judasz go nie zdradził, judasz dostał srebrniki bo taki był zwyczaj w kapłaństwie, kto wie z pewnością te srebrniki oddał biednym, po śmierci jezusa, czego nikt nie podejrzewał i co było dla wszystkich szokiem, zdemonizowano judasza, który prawdopodobnie sie powiesił z żalu). Innymi słowy - ludzie wierzą w to w co chcą uwierzyć, a gdy zachodzi dysonans poznawczy to wtedy w głowach zaczyna sie prawdziwa burza.
Po pierwsze: Jezus = Bóg, czy Jezus, jako Bóg przy końcu żywota wołałby "Elli elli, dlaczego mnie opuściłeś?" - to może krzyczał prawdę? On umiera, woła że opuścił go Eliasz (rzymianie się śmieją z konającego jezusa, bo to nie Boga woła a jakiegoś Eliasza? dziwne to wszystko, zawiłe, ale fakt faktem, że muzułmanie wierzą w proroka jezusa, którego Bóg ratuje z krzyża, jeszcze dziwniejsze? - u muzułmanów nie ma syna bożego i jego zmartwychwstania...)
Po drugie: Chrześcijanstwo i Judaizm oraz Islam to religie monoteistyczne, fakt, ale opierają się one tylko i wyłącznie na swoich księgach (Tora, NT, al-Quran) jako źródle prawdy. Toż to powinno być ostatni dowód, pisane słowo. Czemu nie ma szkół w prostej, a nawet krzywej lini od uczniów, lub samego Jezusa? Czemu nie ma wspólnot czyli żywych dowodów? Czemu nie ma klasztorów i reguły? Jest tylko jedna książka tak po prawdzie.. Wszystko się wypacza? Hmmm czy prawda może się wypaczyć? Prawda jest jedna, nic jej nie przeszkodzi, ani zachłanne papiestwo, ani tajemniczy templariusze, ani Albigensi z Francji... Historia jest chyba dowodem na to że prawda to coś subiektywnego do momentu aż staje się obiektywna, ale wtedy żadne słowa i żaden logos...
reasumując: prawda jest niewyrażalna słowami, a w człowieku (ogólnie, jako takim) istnieje "coś" co jest właściwe (można powiedzieć że dobre, moralne, etyczne, święte, etc etc). To coś każda religia stara się zagarnąc jako własność, zagarnąć, nalepić metke jako "moje" i sprzedawać. Prawda nie jest "tylko" chrześcijańska tylko muzułmańska czy tylko buddyjska...z prawdą jest zapewne jak z absolutem - nie da się opisać tysiącem proroczych i pięknych słów... basta!
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Moim zdaniem trochÄ spĹycasz, bo z Twojej wypowiedzi wynika, Ĺźe Jezus sam sobie wszystko wyreĹźyserowaĹ, Ĺźeby siÄ z pismem zgadzaĹo. Ten sam Psalm 22 podaje:
"moje szaty dzielÄ miÄdzy siebie
i los rzucajÄ o mojÄ sukniÄ."
trudno byĹoby wyreĹźyserowaÄ (choÄ moĹźe to byĹ powszechny zwyczaj) A to, Ĺźe nie Ĺamano mu goleni? SÄ jeszcze inne rzeczy, ale myĹlÄ, Ĺźe nie warto siÄ spieraÄ.
Na pewno sĹyszaĹeĹ, Ĺźe Ĺťydzi nie wymawiajÄ JHWH (Jahweh, Jehowah, whatever -- nie mamy samogĹosek, wiÄc nie bardzo wiadomo), zamiast tego nazywajÄ Boga np. Adonai, czy Elohim (albo Elo'im -- z glottalem w Ĺrodku). Czy wiÄc woĹanie "Eloi, eloi lema sabachtani" byĹo woĹaniem Eliasza, czy Elohima?
PrawdÄ mĂłwiÄ c, mnie to nie bardzo interesuje i nie chcÄ ryzykowaÄ podawania "jedynie sĹusznej" interpretacji -- niech siÄ tym zajmÄ zainteresowani chrzeĹcijanie.
A btw. Jezus byĹ z Nazaretu, co nie? To teraz ciekawostka: gdzie jest/byĹ Nazaret? :-) Ĺťadne ĹşrĂłdĹa poza BibliÄ (nawet powszechne spisy ludnoĹci -- Rzymianie katalogowali doĹÄ dobrze, wiÄc raczej nie przeoczyli miasta) nie wymieniajÄ jego istnienia...
"moje szaty dzielÄ miÄdzy siebie
i los rzucajÄ o mojÄ sukniÄ."
trudno byĹoby wyreĹźyserowaÄ (choÄ moĹźe to byĹ powszechny zwyczaj) A to, Ĺźe nie Ĺamano mu goleni? SÄ jeszcze inne rzeczy, ale myĹlÄ, Ĺźe nie warto siÄ spieraÄ.
Na pewno sĹyszaĹeĹ, Ĺźe Ĺťydzi nie wymawiajÄ JHWH (Jahweh, Jehowah, whatever -- nie mamy samogĹosek, wiÄc nie bardzo wiadomo), zamiast tego nazywajÄ Boga np. Adonai, czy Elohim (albo Elo'im -- z glottalem w Ĺrodku). Czy wiÄc woĹanie "Eloi, eloi lema sabachtani" byĹo woĹaniem Eliasza, czy Elohima?
PrawdÄ mĂłwiÄ c, mnie to nie bardzo interesuje i nie chcÄ ryzykowaÄ podawania "jedynie sĹusznej" interpretacji -- niech siÄ tym zajmÄ zainteresowani chrzeĹcijanie.
A btw. Jezus byĹ z Nazaretu, co nie? To teraz ciekawostka: gdzie jest/byĹ Nazaret? :-) Ĺťadne ĹşrĂłdĹa poza BibliÄ (nawet powszechne spisy ludnoĹci -- Rzymianie katalogowali doĹÄ dobrze, wiÄc raczej nie przeoczyli miasta) nie wymieniajÄ jego istnienia...
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Witaj
Też nie mam zamiaru sie spierać o to czy rzeczywiście biblia (lub raczej stary testament) przepowiedziała mesjasza czy mesjasz nagiął sie do st. Może i jedno i drugie? Nie wiem.
Powiem być może trochę łopatologicznie, mam nadzieję że nikt się nie obrazi. Jeśli Jezus był Bogiem, a Bóg Jezusem to wtedy wynikają z tego niezbyt dobre dla ludzi konsekwencje:
1. można "zabić" Boga (tak to przynajmniej może wyglądać dla niewtajemniczonego)
2. Bóg(Elohim, El, ale też Baal, Jahwe - to imiona czy może zlepione w "jedno" pomniejsze bóstwa innych ludów, jak choćby kananejczyków)
Bóg/Elohim/Jahwe/Allach(?) nie jest tym czym się zdaje (zanim przyszedł Abram ze swoim wynalazkiem były już religie monoteistyczne, z pewnością henoteistyczne - czyli pośrenie między mono a poli teizmem, które funkcjonowały całkiem zgrabnie, nie wspominając wspólnej religii "indoeuropejczyków" czy kosmogonii chin. Innymi słowy gdyby nie było Abrama, Moszego, i Jezusa to biali ludzie musieliby sobie ich wymyślić...
3. Jeśli mamy ewolucje religijności ludzi (mamy? chyba faktem jest, że kiedyś jezusa nie było, a mówienie o eternityzmie jezusa - nie wiem czy dobrze piszę - jako o jakimś pierwiastku nienasyconym, jest zwykłym mistycyzmem.) wtedy nie można się zatrzymywać, tylko iśc dalej, tak jak chrześcijaństwo niszczyło słowiańską mentalność tak teraz chrześcijańską mentalność może zniszczyć coś nowewgo, równie rewolucyjnego, czyli "ewolucja morfeuszu, ewolucja", ale zachaczam o marksizm, hehe.
Najważniejsze - Budda mówił, że takze jednym z poglądów, które buddysta musi w sobie zmienić jest pogląd "istnienia Boga - Stworzyciela", dlatego zapewne buddyzm nazywa się ateistycznym. Ciekawe dlaczego Budda tak mówił? Może dlatego, że ta wiara nie pomaga w oświeceniu i wyzwoleniu?
Reasume: Mi nie chodzi o udowadnianie komuś że Bog jest lub go nie ma, bo to pułapka dualizmu, mi chodzi o dialog, o wspólny zbiór i o to żeby ten wspólny zbiór powiększać będac elastycznym w głowie. Czyli właśnie Jezus = bodhisattwa, a chrześcijanin może powiedziec Budda = natchniony Duchem Świętym i tu zacznijmy dyskutować, to jest chyba znacznie bardziej interesujące, right?
pzdrwm
p.
Też nie mam zamiaru sie spierać o to czy rzeczywiście biblia (lub raczej stary testament) przepowiedziała mesjasza czy mesjasz nagiął sie do st. Może i jedno i drugie? Nie wiem.
Powiem być może trochę łopatologicznie, mam nadzieję że nikt się nie obrazi. Jeśli Jezus był Bogiem, a Bóg Jezusem to wtedy wynikają z tego niezbyt dobre dla ludzi konsekwencje:
1. można "zabić" Boga (tak to przynajmniej może wyglądać dla niewtajemniczonego)
2. Bóg(Elohim, El, ale też Baal, Jahwe - to imiona czy może zlepione w "jedno" pomniejsze bóstwa innych ludów, jak choćby kananejczyków)
Bóg/Elohim/Jahwe/Allach(?) nie jest tym czym się zdaje (zanim przyszedł Abram ze swoim wynalazkiem były już religie monoteistyczne, z pewnością henoteistyczne - czyli pośrenie między mono a poli teizmem, które funkcjonowały całkiem zgrabnie, nie wspominając wspólnej religii "indoeuropejczyków" czy kosmogonii chin. Innymi słowy gdyby nie było Abrama, Moszego, i Jezusa to biali ludzie musieliby sobie ich wymyślić...
3. Jeśli mamy ewolucje religijności ludzi (mamy? chyba faktem jest, że kiedyś jezusa nie było, a mówienie o eternityzmie jezusa - nie wiem czy dobrze piszę - jako o jakimś pierwiastku nienasyconym, jest zwykłym mistycyzmem.) wtedy nie można się zatrzymywać, tylko iśc dalej, tak jak chrześcijaństwo niszczyło słowiańską mentalność tak teraz chrześcijańską mentalność może zniszczyć coś nowewgo, równie rewolucyjnego, czyli "ewolucja morfeuszu, ewolucja", ale zachaczam o marksizm, hehe.
Najważniejsze - Budda mówił, że takze jednym z poglądów, które buddysta musi w sobie zmienić jest pogląd "istnienia Boga - Stworzyciela", dlatego zapewne buddyzm nazywa się ateistycznym. Ciekawe dlaczego Budda tak mówił? Może dlatego, że ta wiara nie pomaga w oświeceniu i wyzwoleniu?
Reasume: Mi nie chodzi o udowadnianie komuś że Bog jest lub go nie ma, bo to pułapka dualizmu, mi chodzi o dialog, o wspólny zbiór i o to żeby ten wspólny zbiór powiększać będac elastycznym w głowie. Czyli właśnie Jezus = bodhisattwa, a chrześcijanin może powiedziec Budda = natchniony Duchem Świętym i tu zacznijmy dyskutować, to jest chyba znacznie bardziej interesujące, right?
pzdrwm
p.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Witam
Psalm 22
'(...)
Między siebie dzielą szaty moje
I o suknię moją losy rzucają.
Ty zaś panie nie oddalaj się!
Mocy moja pospiesz mi z pomocą!
Ocal duszę moją od miecz,
Z psich łap jedyne dobro moje!
Wybaw mnie z paszczy lwa
I od rogów bawołów...
Ty odpowiedziałeś mi!
Będę opowiadał imię twoje braciom moim,
Będę cię chwalił pośród zgromadzenia.
(...)'
Opis Jezusa? Proroctwo jego śmierci na krzyżu? Raczej nie... Facet, przeżył. Starym plemiennym zwyczajem był przypalikowany do ziemi, by go pożarły, lub stratowały zwierzęta. Równie starym zwyczajem, dzielą między siebie jego szaty... Można oczywiście wyjąć fragment z tego tekstu i pomijając resztę oraz to, co wiemy o zwyczajach plemiennych w tamtym okresie, wysnuć wniosek, iż oto mowa o Jezusie - proroctwo(?).
O księdze Izajasza nie wspomnę... bo tam jeszcze większy ubaw. A, panującą ówcześnie modę - nie tylko wśród proroków - na rodzenie się z dziewicy, pomijam... choć oczywiście ma swój urok ;)
Har-Dao napisał:
'Innymi słowy - ludzie wierzą w to w co chcą uwierzyć, a gdy zachodzi dysonans poznawczy to wtedy w głowach zaczyna sie prawdziwa burza.'
No, właśnie. Jestem, za :) Dodam jeszcze, że ludzie potrafią sklecać z własnych przemyśleń i fragmentów tekstów, niesamowite historie, które zaczynają przedstawiać innym jako fakty.
Pozdrawiam
kunzang
PS1
Jezus był - mógł być - rabinem? Pewnie tak.... jak, równie dobrze mógł być Zelotą itd
PS2
Stary Testament nic nie mówi o Jezusie.
Psalm 22
'(...)
Między siebie dzielą szaty moje
I o suknię moją losy rzucają.
Ty zaś panie nie oddalaj się!
Mocy moja pospiesz mi z pomocą!
Ocal duszę moją od miecz,
Z psich łap jedyne dobro moje!
Wybaw mnie z paszczy lwa
I od rogów bawołów...
Ty odpowiedziałeś mi!
Będę opowiadał imię twoje braciom moim,
Będę cię chwalił pośród zgromadzenia.
(...)'
Opis Jezusa? Proroctwo jego śmierci na krzyżu? Raczej nie... Facet, przeżył. Starym plemiennym zwyczajem był przypalikowany do ziemi, by go pożarły, lub stratowały zwierzęta. Równie starym zwyczajem, dzielą między siebie jego szaty... Można oczywiście wyjąć fragment z tego tekstu i pomijając resztę oraz to, co wiemy o zwyczajach plemiennych w tamtym okresie, wysnuć wniosek, iż oto mowa o Jezusie - proroctwo(?).
O księdze Izajasza nie wspomnę... bo tam jeszcze większy ubaw. A, panującą ówcześnie modę - nie tylko wśród proroków - na rodzenie się z dziewicy, pomijam... choć oczywiście ma swój urok ;)
Har-Dao napisał:
'Innymi słowy - ludzie wierzą w to w co chcą uwierzyć, a gdy zachodzi dysonans poznawczy to wtedy w głowach zaczyna sie prawdziwa burza.'
No, właśnie. Jestem, za :) Dodam jeszcze, że ludzie potrafią sklecać z własnych przemyśleń i fragmentów tekstów, niesamowite historie, które zaczynają przedstawiać innym jako fakty.
Pozdrawiam
kunzang
PS1
Jezus był - mógł być - rabinem? Pewnie tak.... jak, równie dobrze mógł być Zelotą itd
PS2
Stary Testament nic nie mówi o Jezusie.
- Har-Dao
- Global Moderator
- Posty: 3162
- Rejestracja: pn paź 04, 2004 20:06
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Dhamma-Vinaya
- Lokalizacja: Polska
- Kontakt:
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Witam3czwarte pisze: Czy więc wołanie "Eloi, eloi lema sabachtani" było wołaniem Eliasza, czy Elohima?
No właśnie :) Sam przyznajesz, że Jezus na krzyżu wołał samego Boga, czemuż go opuścił, porzucił,etc. Dla chrześcijańskich teleologów (nie mylic z teologami, teleologia - finałowa sensowność, jak w symfonii) to życie (podkre3ślam życie) Jezusa kończy się z jednej strony wielką porażką (czemu mnie opuściłeś ) z drugiej akceptacją (ojcze w twoje ręce oddaje ducha mego...). Jezus umarł za nas na krzyżu, mówią. Symfonia ma swój epilog po trzech dniach, ale kulminacja dramatu była przecież na krzyżu (dziś symbolu chrześcijaństwa) Więc po pierwsze, Jezus mówi tutaj wyraźnie że Bogiem nie jest, nigdy moim zdaniem tego nie mówił i mówić nie mógł. On wystarczająco nadużywał cierpliwości bogobojnych żydów mówiąc że jest synem bożym, jakby wtedy powiedział że jest Bogiem to znaczyłoby tyle co powiedzenie "modlcie sie do mnie, nazywajcie mnie Jehowa, świątynia nie nalezy do mojego ojca, nalezy do mnie... etc" Być może mówił coś w stylu Brahman - Atman, wtedy dla mnie wszystko byłoby jasne, może z takim kluczem należy czytac biblię i NT?
Według wielu, ja także uznaję to za wiary-godne, to Jezus był mądrym człowiekiem, ponad przeciętną, z pewnością był przeciw instytucjom kapłańskim (jako takim) i z pewnością nie chciał żeby jego nauki doporwadziły do powstania nowego kapłaństwa, ale oczywiście mogę się mylić. Eklektyczność jest rzeczą ludzką i wierze też że dziś mamy raczej ubogi wybór nauk Jezusa.
pzdrwm
p.
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Ależ ja nie wierzę w boskość Jezusa :-) Mam bardzo podobne do Twojego zdanie, po prostu lubię dyskutować, a z jednej z Twoich wypowiedzi wyłaniał się wniosek, że Jezus specjalnie próbował się dostosować do Pisma, żeby wyglądać na Mesjasza. W to jakoś trudno mi uwierzyć, ale -- jak napisałem -- nie podaję żadnych interpretacji, bo to nie moja broszka.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Witam
3czwarte napisał do Har-Dao:
'(...) z Twoich wypowiedzi wyłaniał się wniosek, że Jezus specjalnie próbował się dostosować do Pisma, żeby wyglądać na Mesjasza. '
Pytanie retoryczne... Jezus, czy redaktorzy nowego testamentu? /Przede wszystkim Paweł z Tarsu./
Zupełnie inaczej prezentuje się życie J. kiedy uwzględnimy teksty z nad morza martwego - kwestia esseńczyków wygnanych przez ortodoksyjnych żydów, wśród których J. prawdopodobnie się wychowywał.
Jest też kwestia 'partyzantki' /Zeloci/ Jezusa...
'Simon Zelotes to Szymon z zelotów, a Iscariot oznacza sicarius, długi sztylet, którym zeloci dokonywali zabójstw. Nazareński mogło się odnosić nie do nazwy miejscowości - Nazaretu - ale do walczącej judajskiej sekty nazareńczyków' cytat: S.Gordon
Tak przy okazji. Rzymianie byli dość skrupulatni w powszechny spisach, jednak miasto Nazaret w nich nie występuje. Archeolodzy, takoż nie mają w tej kwestii nic do powiedzenia.
Być może J. był partyzantem /przywódcą/, który usiłował doprowadzić do ogólnonarodowego powstania i utworzenia państwa Izrael - odwołującym się do zapisów z T. na temat nadejścia mesjasza, który to państwo utworzy. /Został ukrzyżowany jako 'Król Żydów'./ Nie udało się i stąd pewnie żydzi odwrócili się od niego - gdyby był mesjaszem, powinno mu się to udać. itd... itp...
Jezus jest wystarczająco mglistą postacią, by w kontekście historycznym tamtego okresu, można było mnożyć różnorakie teorie na jego temat. Chyba, niema temu końca...
Pozdrawiam
kunzang
3czwarte napisał do Har-Dao:
'(...) z Twoich wypowiedzi wyłaniał się wniosek, że Jezus specjalnie próbował się dostosować do Pisma, żeby wyglądać na Mesjasza. '
Pytanie retoryczne... Jezus, czy redaktorzy nowego testamentu? /Przede wszystkim Paweł z Tarsu./
Zupełnie inaczej prezentuje się życie J. kiedy uwzględnimy teksty z nad morza martwego - kwestia esseńczyków wygnanych przez ortodoksyjnych żydów, wśród których J. prawdopodobnie się wychowywał.
Jest też kwestia 'partyzantki' /Zeloci/ Jezusa...
'Simon Zelotes to Szymon z zelotów, a Iscariot oznacza sicarius, długi sztylet, którym zeloci dokonywali zabójstw. Nazareński mogło się odnosić nie do nazwy miejscowości - Nazaretu - ale do walczącej judajskiej sekty nazareńczyków' cytat: S.Gordon
Tak przy okazji. Rzymianie byli dość skrupulatni w powszechny spisach, jednak miasto Nazaret w nich nie występuje. Archeolodzy, takoż nie mają w tej kwestii nic do powiedzenia.
Być może J. był partyzantem /przywódcą/, który usiłował doprowadzić do ogólnonarodowego powstania i utworzenia państwa Izrael - odwołującym się do zapisów z T. na temat nadejścia mesjasza, który to państwo utworzy. /Został ukrzyżowany jako 'Król Żydów'./ Nie udało się i stąd pewnie żydzi odwrócili się od niego - gdyby był mesjaszem, powinno mu się to udać. itd... itp...
Jezus jest wystarczająco mglistą postacią, by w kontekście historycznym tamtego okresu, można było mnożyć różnorakie teorie na jego temat. Chyba, niema temu końca...
Pozdrawiam
kunzang
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
dlatego, że nie religia, w której odpowiedź na bardziej skomplikowane pytania nie brzmi- to jest tajemnica wiary...
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Witam
kasia wernicka:
'dlatego, że nie religia, w której odpowiedź na bardziej skomplikowane pytania nie brzmi- to jest tajemnica wiary...'
Ciekawe...
Pozdrawiam
kunzang
kasia wernicka:
'dlatego, że nie religia, w której odpowiedź na bardziej skomplikowane pytania nie brzmi- to jest tajemnica wiary...'
Ciekawe...
Pozdrawiam
kunzang
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Droga MaryAnn,MaryAnn pisze:Dzisiaj wielu ludzi także o Nim nic nie wie, albo ma o Nim fałszywe poglądy,
Naprawde sadzisz, za na tym forum, w tym a nie innym kraju, masz okazje pelnic dzialanosc misyjna posrod ludzi, ktorzy nigdy nie mieli okazji uslyszec o naukach Jezusa? Wiekszosc tu obecnych dobrze zna tresc ewangelii, a takze i katechizmu katolickiego i pozostalych publikacji.
Nie dazymy do osiagniecia chrzescijanskiego zbawienia nie dlatego, ze o nim nigdy nie slyszelismy, lub slyszelismy je w blednej formie. Swoja "misyjna" dzialanoscia niewiele tu zdzialasz, zacznij wiec moze praktykowac to czego nauczal Twoj mistrz, miast ciagle dostrzegac zdzblo w oku blizniego?...
Na zakonczenie tematu, pozwol, ze zacytuje Ci Prawdziwe Slowa Jezusa(TM), abys nie musiala juz wiecej bladzic:
"Rzekł Jezus: "Gdy wasi przywódcy powiedzą wam: <<to królestwo jest w niebie, wtedy ptaki niebieskie będą pierwsze przed wami>>. Gdy powiedzą wam, że ono jest w morzu, wtedy ryby będą pierwsze przed wami. Ale królestwo jest tym, co jest w was i tym, co jest poza wami. Skoro poznacie samych siebie, wtedy będziecie poznani i będziecie wiedzieć, że jesteście synami Ojca żywego. Jeśli zaś nie poznacie siebie, wtedy istniejecie w nędzy i sami jesteście nędzą".
Zapytali Go uczniowie Jego: "W jakim dniu nadejdzie królestwo?" "Ono nie nadejdzie wtedy, gdy go wyczekują. Nie będą mówić: <<Oto tutaj, albo oto tam>>, lecz królestwo Ojca rozszerza się na ziemi, a ludzie go nie widzą"."
Z mej strony EOT, uwierz w nauki Jezusa, droga bladzaca siostro. Zyj szczesliwie. :]
Re: czym jest dla ciebie buddyzm
Droga MaryAnn,
zastanawiam się czy znany jest Ci taki termin jak tolerancja. Ciekaw jestem co dla Ciebie oznacza to słowo. Róznica między nami polega na tym, że mnie ,,jako buddyście" zupełnie nie przeszkadza fakt, że jesteś chrześcijanką. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że masz swoją drogę duchową i życzę Ci na tej drodze wszystkiego najlepszego. Ale o ile dobrze interpretuję Twoją obecność na tym forum to Tobie przeszkadza fakt, że ja jestem buddystą. Czy nie sądzisz, że myślenie ,,moja droga jest prawdziwa a inne drogi są fałszywe" tworzy tylko mury między ludźmi i ma niewiele wspólnego z pokojem, wolnością i miłością o których piszesz? Ilu ludzi zabito w imię takiego właśnie myślenia? To co piszesz na temat buddyzmu świadczy o tym, że o buddyźmie wiesz bardzo niewiele. Buddyzm nie jest ideologią czy jakimiś tam praktykami. Buddyzm jest żywą praktyką-doświadczeniem która prowadzi do przekroczenia podziału na ja i inni. Celem praktyki buddyjskiej jest dotarcie do samego rdzenia ludzkiej istoty-do naszej prawdziwej natury i następnie pomaganie innym. Dwa najważniejsze pojęcia buddyjskie to mądrość i współczucie. Te dwie rzeczy z punktu widzenia buddyjskiego doświadczenia są faktycznie tożsame. Chrystus nie ma monopolu na prawdę ani miłość bez względu na to czy to się komuś podoba czy nie. Przemyśl to.
Gorąco pozdrawiam.
zastanawiam się czy znany jest Ci taki termin jak tolerancja. Ciekaw jestem co dla Ciebie oznacza to słowo. Róznica między nami polega na tym, że mnie ,,jako buddyście" zupełnie nie przeszkadza fakt, że jesteś chrześcijanką. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że masz swoją drogę duchową i życzę Ci na tej drodze wszystkiego najlepszego. Ale o ile dobrze interpretuję Twoją obecność na tym forum to Tobie przeszkadza fakt, że ja jestem buddystą. Czy nie sądzisz, że myślenie ,,moja droga jest prawdziwa a inne drogi są fałszywe" tworzy tylko mury między ludźmi i ma niewiele wspólnego z pokojem, wolnością i miłością o których piszesz? Ilu ludzi zabito w imię takiego właśnie myślenia? To co piszesz na temat buddyzmu świadczy o tym, że o buddyźmie wiesz bardzo niewiele. Buddyzm nie jest ideologią czy jakimiś tam praktykami. Buddyzm jest żywą praktyką-doświadczeniem która prowadzi do przekroczenia podziału na ja i inni. Celem praktyki buddyjskiej jest dotarcie do samego rdzenia ludzkiej istoty-do naszej prawdziwej natury i następnie pomaganie innym. Dwa najważniejsze pojęcia buddyjskie to mądrość i współczucie. Te dwie rzeczy z punktu widzenia buddyjskiego doświadczenia są faktycznie tożsame. Chrystus nie ma monopolu na prawdę ani miłość bez względu na to czy to się komuś podoba czy nie. Przemyśl to.
Gorąco pozdrawiam.
Wlodik
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Bardzo proszę szanownych buddystów wypowiadających się aby nie stawiać znaku = pomiędzy chrześcijaństwem a katolicyzmem. Katolicyzm jest tylko jedną z form rozumienia chrześcijaństwa. Nie wszyscy chrześcijanie podzielają poglądy katolickie.
Bardzo również proszę katolików, protestantów i inne odłamy wiary aby nie uogólniały swoich poglądów nazywając je chrześcijańskimi.
Bardzo również proszę katolików, protestantów i inne odłamy wiary aby nie uogólniały swoich poglądów nazywając je chrześcijańskimi.
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Trochę inny punkt widzenia...
Wykład "Buddha and Christ" Rudolfa Steinera
http://wn.rsarchive.org/Lectures/BudChr_index.html
fragment:
...The thought-content of Christianity is a religion of re-birth, a religion of the resurrection of the Best that we have experienced; a religion wherein no single thing that is round about us is a ‘nothingness,’ but wherein all things are building stones for the completion of a great edifice that is to arise through the gathering together of everything spiritual from out of the world of the senses.
Buddhism is a religion of liberation from existence; while Christianity is the
opposite, a religion of Rebirth upon a more spiritual level. This is revealed
in the least as well as in the greatest of the forms of its presentation, no
less than in its fundamental principles. And if we look for the actual reasons
of this difference between the two religions, we can say that they arise out
of the entirely opposite nature of the character of oriental and western
culture...
Wykład "Buddha and Christ" Rudolfa Steinera
http://wn.rsarchive.org/Lectures/BudChr_index.html
fragment:
...The thought-content of Christianity is a religion of re-birth, a religion of the resurrection of the Best that we have experienced; a religion wherein no single thing that is round about us is a ‘nothingness,’ but wherein all things are building stones for the completion of a great edifice that is to arise through the gathering together of everything spiritual from out of the world of the senses.
Buddhism is a religion of liberation from existence; while Christianity is the
opposite, a religion of Rebirth upon a more spiritual level. This is revealed
in the least as well as in the greatest of the forms of its presentation, no
less than in its fundamental principles. And if we look for the actual reasons
of this difference between the two religions, we can say that they arise out
of the entirely opposite nature of the character of oriental and western
culture...
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Kocham Jezusa ale ponieważ wystraszył mnie na śmierć jak byłem młody nie moge zaufać jego naukom o Niebie, Piekle, Szatanie i grzechach. Sprawdzałem tą naukę bardzo dokładnie i niestety moja psychika nie jest na tyle silna, aby iść tą drogą. Dodatkowo kocham Boga o którym wspominał Jezus i życze mu i jego wyznawcom, którzy nie przyczyniają się do religijnych wojen przejścia przez ucho igielne. Tym którzy przyczyniają się do religijnych wojen życze zaprzestania religijnych wojen i przejścia przez ucho igielne.MaryAnn pisze:Nie jakaś filozofia czy ideologia, nie jakieś praktyki, ale żywa, konkretna Osoba, Zbawiciel, który kocha każdego z nas
Pozdrawiam
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Wygląda na to, że większość takich dyskusji jest dość stereotypowa. Ja nie rozumię twojej religii, więc twoja religia jest do bani. Ty nie rozumiesz mojej religii, więc moja religia jest do bani.
Może lepiej poświęcić czas na modlitwę lub jak ktoś woli medytację...
Może lepiej poświęcić czas na modlitwę lub jak ktoś woli medytację...
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
"Kocham Jezusa ale ponieważ wystraszył mnie na śmierć jak byłem młody nie moge zaufać jego naukom o Niebie, Piekle, Szatanie i grzechach. Sprawdzałem tą naukę bardzo dokładnie i niestety moja psychika nie jest na tyle silna, aby iść tą drogą."
Booker, a co konkretnie jest takie straszne w nauce Jezusa?
Bo mam wrażenie, że na śmierć wystraszył Cię ktoś inny
Pozdrawiam, MaryAnn
Booker, a co konkretnie jest takie straszne w nauce Jezusa?
Bo mam wrażenie, że na śmierć wystraszył Cię ktoś inny
Pozdrawiam, MaryAnn
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Kogo masz na myśli ?Gość pisze:Bo mam wrażenie, że na śmierć wystraszył Cię ktoś inny
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Witam
Z mej strony, to tak, jakby ktoś powiedział do mnie: kunzang, nie możesz uogólniać i mówić, że twój pogląd jest buddyjski, bo ty jesteś wadżrajana, czy tam dzogczen...
Chcesz powiedzieć, że poglądy katolików, czy protestantów, nie są chrześcijańskie - nie są reprezentatywne w ramach chrześcijaństwa?
Pozdrawiam
kunzang
Jestem, zaaron pisze:Bardzo proszę szanownych buddystów wypowiadających się aby nie stawiać znaku = pomiędzy chrześcijaństwem a katolicyzmem. Katolicyzm jest tylko jedną z form rozumienia chrześcijaństwa. Nie wszyscy chrześcijanie podzielają poglądy katolickie.
Tu mam wątpliwości :roll:aron pisze:Bardzo również proszę katolików, protestantów i inne odłamy wiary aby nie uogólniały swoich poglądów nazywając je chrześcijańskimi.
Z mej strony, to tak, jakby ktoś powiedział do mnie: kunzang, nie możesz uogólniać i mówić, że twój pogląd jest buddyjski, bo ty jesteś wadżrajana, czy tam dzogczen...
Chcesz powiedzieć, że poglądy katolików, czy protestantów, nie są chrześcijańskie - nie są reprezentatywne w ramach chrześcijaństwa?
Pozdrawiam
kunzang
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Booker, czasami jest tak, że różni ludzie związani z Kościołem nie dają dobrego przykładu nauczając, że na zbawienie trzeba sobie zasłużyć, Tymczasem Bóg daje nam je darmo z łaski, dla tych, którzy wierzą w Jezusa.
Pozdrawiam, MaryAnn
Pozdrawiam, MaryAnn
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
To nie jest darmo. Musisz bowiem miłować pewnego guru. I to nawet bardziej niż siebie samego.Mary pisze: Tymczasem Bóg daje nam je darmo z łaski, dla tych, którzy wierzą w Jezusa.
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Widzisz, to już jest kwestia podejścia, zadecydowałem iż podejście mówiące o tym iż moje poprzednie myśli,słowa i działania stały się moim dzisiejszym światem oraz to iż nieprzerwanie zasiewam nasiona na przyszłość przemawiają do mnie bardziej niż cokolwiek innego. Konktretnie to nie muszę wierzyć w Jezusa aby Bóg obdarzył mnie łaską ponieważ ja wiem, że 'On' tam jest tylko po prostu o swoich sprawach wole już decydować sam. Ciekawym jestem czy dalej otrzymuje jego łaskę gdy w Niego nie wierze ani w Jezusa ponieważ intuicyjnie wiem o nich od dawna, zanim skierowałem się na buddyzm, czy już nie ?...Gość pisze:Booker, czasami jest tak, że różni ludzie związani z Kościołem nie dają dobrego przykładu nauczając, że na zbawienie trzeba sobie zasłużyć, Tymczasem Bóg daje nam je darmo z łaski, dla tych, którzy wierzą w Jezusa.
Nauki w Biblii z całym szacunkiem ale mi nie odpowiadają. Przecież mogą mi nie odpowiadać, co nie znaczy że musze do wsyzstkiego stawać okoniem - i nie staje ale podstawa ta uwarunkowana jest moją wiedza, w tym wypadku można powiedzieć "z Nieba", inni użyją innego słowa.
No to ścieżki tybetańskie z mocną dewocją w stronę guru to nie jest chyba coś czym się zainteresujesz :-]taps pisze:To nie jest darmo. Musisz bowiem miłować pewnego guru. I to nawet bardziej niż siebie samego.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Skoro katolicyzm, protestantyzm, etc. są formami chrześcijaństwa, czyli niejako zawierają się w nim, to chyba nie ma w tym sprzeczności? Np. katolik jest chrześcijaninem => katolik ma chrześcijańskie poglądy.aron pisze:Bardzo również proszę katolików, protestantów i inne odłamy wiary aby nie uogólniały swoich poglądów nazywając je chrześcijańskimi.
Które ścieżki tybetańskie są niby takie dewocyjne?No to ścieżki tybetańskie z mocną dewocją w stronę guru to nie jest chyba coś czym się zainteresujesz :-]
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Sprawdź hasło guru joga.Nezz pisze:Które ścieżki tybetańskie są niby takie dewocyjne?
Pzdr
Piotr
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Ok, zaraz sprawdzę. Już mi się to gdzieś obiło o uszy, zdaje się, że przy czytaniu o dzogczen...iwanxxx pisze:Sprawdź hasło guru joga.Nezz pisze:Które ścieżki tybetańskie są niby takie dewocyjne?
Pzdr
Piotr
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Ok, już chyba wiem. W KK guru joga to medytacja na lamę, w dzogczen jest chyba coś podobnego:
"W pałacu mej korony pełnym wielkiej błogości
modlę się do mojego drogocennego lamy,
który ukazuje mi mój umysł jako buddę:
"Natchnij mnie bym rozpoznał w nim moją własną naturę".
"W pałacu mej korony pełnym wielkiej błogości
modlę się do mojego drogocennego lamy,
który ukazuje mi mój umysł jako buddę:
"Natchnij mnie bym rozpoznał w nim moją własną naturę".
Szczerze mówiąc nie wiem co w tym takiego dewocyjnego?? Poczytajcie sobie o hinduskim guru Meher BabieTenzin Wangyal Rinpocze pisze: Guru joga jest bardzo istotną praktyką we wszystkich szkołach buddyzmu tybetańskiego i bon. Występuje zarówno w sutrach, tantrach, jak i w tradycji dzogczen. Rozwija bardzo bliski zwiazek z mistrzem. Nieprzerwanie wzmacniając własne oddanie dla nauczyciela, dochodzimy do miejsca, kiedy czyste oddanie wypływa z nas samych. Stanowi to niewzruszoną i mocną podstawę praktyki. Istotą guru jogi jest stopienie umysłu praktykujacego z umysłem mistrza.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
To bardzo względne.Szczerze mówiąc nie wiem co w tym takiego dewocyjnego??
Pzdr
Piotr
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Są takie sekty, głównie w Stanach, że jak guru ci coś rozkaże, to musisz to bezwzględnie wykonać, choćby to było sprzeczne z prawem.
Tak na marginesie mam pytanie odnośnie następującego artykułu: http://www.kulty.info/art/254
Czy to jest ten Osho, o którym tu wielokrotnie pisano na forum czy jakiś inny?
Tak na marginesie mam pytanie odnośnie następującego artykułu: http://www.kulty.info/art/254
Czy to jest ten Osho, o którym tu wielokrotnie pisano na forum czy jakiś inny?
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
To ten. I to wszystko wiadomo od dawna. Ale niktórym jak widać nie przeszkadza. Ale ta strona też nie jest zbyt wiarygodna.Nezz pisze:Czy to jest ten Osho, o którym tu wielokrotnie pisano na forum czy jakiś inny?
Pzdr
Piotr
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
I to na tej stronie to jest prawda czy psychomanipulacja?iwanxxx pisze:To ten. I to wszystko wiadomo od dawna. Ale niktórym jak widać nie przeszkadza.Nezz pisze:Czy to jest ten Osho, o którym tu wielokrotnie pisano na forum czy jakiś inny?
Pzdr
Piotr
I ja głupi czytałem jego książkę o medytacji! Cały czas myślałem, że gość ma po prostu "zdrowe" podejście do seksu i tych spraw, ale nie sądziłem, że to są jakieś ekstrema jak na tej stronie. Ehh, szkoda słów co się dzieje na tym świecie.
- iwanxxx
- Admin
- Posty: 5373
- Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Buddhadharma
- Lokalizacja: Toruń
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Myślę, że fakty są sprawdzone, o Osho czytałem już to gdzie indziej (www.strippingthegurus.com). Chodzi mi o to, że tam potrafią zaliczyć grupę do sekt, bo się nie zgadza z chrześcijaństwem - patrz artykuły o Misji Czaitanii.I to na tej stronie to jest prawda czy psychomanipulacja?
Pzdr
Piotr
Re: Jako chrześcijanka muszę z przykrością stwierdzić...
Moją uwagę przyciągnął teraz artykuł o Paulo Coelho i pisze tam co następuje:iwanxxx pisze:Myślę, że fakty są sprawdzone, o Osho czytałem już to gdzie indziej (www.strippingthegurus.com). Chodzi mi o to, że tam potrafią zaliczyć grupę do sekt, bo się nie zgadza z chrześcijaństwem - patrz artykuły o Misji Czaitanii.I to na tej stronie to jest prawda czy psychomanipulacja?
Pzdr
Piotr
Nie doczytałem całego artykułu, ale wydaje mi się to jakąś zwykłą katolicką propagandą, wyssaną z palca.http://www.kulty.info/art/508 pisze: Diabeł na wzór tępiciela szczurów, nie podaje swej duchowej strychniny w czystej i nierozcieńczonej postaci, ale umieszcza ją w środku zdrowej oraz pożywnej potrawy. ]Nie bez powodu Ojcowie Kościoła mawiali, że szatan jest małpą Pana Boga. Biblia wielokrotnie ostrzega nas przed takim podstępnym działaniem demonów mówiąc o: fałszywych apostołach, pracownikach zdradzieckich, którzy tylko przybierają postać apostołów Chrystusowych ( 2 Kor 11, 13 - 14), ludziach przekręcających ewangelię Chrystusową (Gal 1, 6 - 7), fałszywych prorokach i fałszywych mesjaszach (Mk 13, 22), osobach kłamliwie prorokujących w Imię Boże (Jer 14, 14), wilkach przychodzących w owczym odzieniu.
Fałsz ubrany w szaty mistyczno - religijnych uniesień, albo filozoficznych, stanowi wielkie niebezpieczeństwo, albowiem będzie on bardzo urzekający dla ludzi poszukujących prawdziwej duchowości, którzy z dala będą trzymać się od przesiąkniętych kultem pieniądza, seksem i brutalnością, filmów, książek czy spektakli. Dość już szkody wyrządzili pobożnym katolikom różni fałszywi mistycy, by wspomnieć choćby tylko o Vassuli Rydden czy Anthony'm de Mello, aby móc zakrywać oczy na herezje i fałszywe doktryny skrywane pod płaszczem duchowości.
EDIT: Już myślałem, że nie znajdę nic buddyjskiego, ale jest też coś o zen: http://www.kulty.info/art/508