http://www.tricycle.com/blog/meditation-nationIn the Buddhist community, there are a lot of people who are excited about the scientific findings that support the efficacy of meditation because it seems to be confirming what we already knew. But that is not the purpose of science—to confirm the dharma. And if that is what people are doing as scientists, they need to seriously step back and look at the ethics of that. To use science to prove your religion or worldview—there is something really wrong with that.
W skrócie: wzięto pod uwagę badania naukowe o wpływie medytacji na cokolwiek (tzn na dobre samopoczucie, zdrowie, stres itp itd). Okazało się, że po zestawieniu wyników NIE MA naukowych dowodów na znaczące zmiany, szczególnie w zasięgu, o jakim lubią mówić buddyści/jogini. Owszem, tu się poprawia, tam nie, jedne wyniki są powyżej błędu statystycznego, inne wskazują na skuteczność porównywalną z innymi terapiami. Zachęcam do przeczytania całości. Cytat z początku mojej wypowiedzi spodobał mi się najbardziej, nie ukrywam, bo sam w tę pułapkę kiedyś wpadłem...
Tego typu kubły zimnej wody przydają się, gdy po raz kolejny stawiamy sobie pytanie "po co siedzę, czym jest dla mnie praktyka". Przynajmniej mnie się przydają.
A.