witam
zarofka pisze:Mam pytanie, co masz konkretnie kunzangu na myśli pisząc o martwej terminologii tulku? Możesz to stwierdzenie rozszerzyć?
...ale trochę - jeżeli mam napisac więcej niż parę/paręnaście zdań, to mi wtedy epistoła wychodzi
- wstęp.
wprawdzie pierwszym buddyjskim tulku w tybecie był Karmapa, jednak, to ani patent buddyjski, ani nie był on pierwszym tulku w tybecie. zanim w tybecie pojawił się buddyzm odwołujący się do Gautamy, to pośród bonpo miała miejsce tradycja tulku, lecz nie miała ona aż tak istotnego znaczenia, jakiego nabrała w buddyzmie tybetańskim. pośród bonpo rodziły się dzieci, które wykazywały się niezwykłą bystrością, szybko się uczyły, prezentowały głębokie zrozumienie nauk i pamiętały poprzednią istotę, do której się odwoływały /rozpoznawały przedmioty należące do tamtej osoby, ludzi, których ona znała, oraz różne zdarzenia z ich i jej życia/. z tym że, dla bonpo było to mało, zakładali bowiem, że taka osoba może byc tulku ale wcale nim byc nie musi, może byc równie dobrze wcielonym demonem. by zyskac status tulku, taka osoba musiała się wykazac - znaczy to tyle, że nie na tron ją od razu sadzano, tylko musiała swe życie poświęcic bezinteresownej pracy na rzecz innych, bo przecież po to się pojawiła. tak to u bonpo było, ale się zmieniło...
- rozwinięcie.
w roku 1617 urodziło się dziecko, które Kagyupowie rozpoznali jako jednego ze swych tulku /wtedy już było wiele linii tulku w każdej ze szkół - mnożyły się niczym grzyby po deszczu/, jednak Gelugpowie rozpoznali w nim kolejnego Dalajlamę i tak się stało, doprowadzono do tego, że owo dziecko zostało V Dalajlamą. pojawia się jednak pytanie, kto miał rację, że to był ich tulku - Kagyupowie czy Gelugpowie? ta sytuacja, nie była też wtedy niczym nowym, ani później niczym niezwykłym. tak bywało, że o jednego tulku mogły występowac nie tylko różne szkoły, ale nawet w ramach jednej szkoły różne klasztory. ciekawe, kto wtedy miał tak w istocie rację?... zmierzam tu do tego, że odkąd status tulku stał się zinstytucjonalizowany /co dośc szybko od pierwszych formalnych tulku nastąpiło/, to stał się też narzędziem władzy politycznej i walki o wpływy. lecz nie tylko, stał się też świetnym narzędziem, by pozyskac możnych sponsorów dla danego klasztoru, lub by pozyskac wpływową i znaną rodzinę dla klasztoru /lub szkoły/ - wystarczyło w tej rodzinie odnaleźc tulku związanego z tym klasztorem /mógł byc on nawet pierwszym tulku, właśnie wtedy przez dany klasztor ustanawianym/. itd, itp.
no i... czy chodzi o to, by ktoś miał status tulku, czy o to, by działał jak tulku? jedno drugiego rzecz jasna nie wyklucza, jednak mi historia tybetu pokazała, że wraz z mijającą przestrzenią, coraz bardziej zaczęło się liczyc to pierwsze.
- zakończenie.
ze swej strony uważam, że pojawiają się tulku, lecz obecnie w tym morzu tulku - gdzie już wystarcza, aby jeden lama rozpoznał, że dane dziecko, jako poprzednia manifestacja, było jakimś nauczycielem, joginem czy mistrzem, by status tulku mu nadano - faktycznych tulku jest tylu, co kot napłakał. no i nie jestem przeciwny funkcji tulku, jestem jednak przeciwny zinstytucjonalizowanej formie tulku z jednej strony, a z drugiej, określaniu kogoś mianem tulku, zanim się jeszcze wykazał swą postawą i działaniem.
pozdrawiam
- posłowie.
tulku, to nie jedyna, obecnie martwa terminologia wg mnie. inna - tak tylko w ramach przykładu i powiedzmy, że na łożu śmierci właśnie - to terminologia tycząca się yogina. znaczy... jeden z Nauczycieli wadżrajany, mówi do swych uczniów: jesteście yoginkami i yoginami - dobrze, niech będzie. no i oni sami - skoro ich Nauczyciel tak mówi - tak o sobie mówią, że są yoginkami, yoginami.
ale...
-
Dorje Lobun Tenzin: ''Jogin to osoba, która ma naprawdę głęboki wgląd w naturę zjawisk.''
pytanie retoryczne: ilu z tych, którzy mówią o sobie yogin, yoginka, ma naprawdę głęboki wgląd w naturę zjawisk?
-
Ani Konchok Khandro: ''Jogin, to praktykujący, który udaje się na bardzo długie odosobnienia i który ma głębokie zrozumienie nauk. A więc nie będzie to tylko ktoś, kto zdobył wiedzę, ale też praktykuje w samotności na odosobnieniach.''
pytanie retoryczne: ilu z tych, którzy mówią o sobie yogin, yoginka, ma za sobą chocby siedmiodniowe odosobnienie w samotności?
-
Dalajlama: ''Wypraktykowany jogin, przyzwyczajony do odosobnień, będąc nawet na ulicy, po której jeździ wiele samochodów, pozostaje cały czas w swoim umyśle w pełni skoncentrowany. Jeżeli ktoś niewykwalifikowany próbuje to robić, na przykład ja - umysł się kompletnie rozprasza.''
pytanie retoryczne: ilu z tych, którzy mówią o sobie yogin, yoginka, potrafi cały czas w swoim umyśle byc w pełni skoncentrowanym, chocby pijąc herbatę?