POP Arnolda Mindella a buddyzm

filozofia, psychologia i nauka w kontekście buddyzmu
Igo
Posty: 962
Rejestracja: czw kwie 26, 2007 17:37
Tradycja: Bon i buddyzm tybetański

POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: Igo »

Green Tea, juz chyba kilka razy nawiazalas do Mindella. Czy moglabys cos wiecej napisac - jakie widzisz paralele, roznice etc w relacji buddyzm a psychologia procesu Mindella ?

Jako zajawka do dyskusji moze posluzyc np http://www.sonic.net/%7Ebillkirn/mindell_interview.html
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Igo pisze:Green Tea, juz chyba kilka razy nawiazalas do Mindella. Czy moglabys cos wiecej napisac - jakie widzisz paralele, roznice etc w relacji buddyzm a psychologia procesu Mindella ?
Nawiązałam głównie po to, żeby pokazać, że proces terapeutyczny niekoniecznie musi przebiegać z udziałem świadomości lub wyłącznie świadomości. I jeżeli w praktyce buddyjskiej mielibyśmy doszukiwać się elementów psychoterapii, to raczej takiej właśnie, odniesionej bezpośrednio do procesów nieświadomych, czy nie do końca uświadamianych.
Nie zestawiałam poważniej terapii mindellowskiej z buddyzmem, Arnold Mindell to w pewnym sensie dla mnie przeszłość, pasjonowałam się nim na długo przed tym, nim trafiłam do buddyzmu. Podobnie, jak focusingiem, bioenergetyką, somato-gestaltem, programowaniem neurolingwistycznym. Ale mogę poszperać w pamięci i spróbować się odnieść :)

pzdr, gt
Igo
Posty: 962
Rejestracja: czw kwie 26, 2007 17:37
Tradycja: Bon i buddyzm tybetański

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: Igo »

GreenTea pisze:Nie zestawiałam poważniej terapii mindellowskiej z buddyzmem, Arnold Mindell to w pewnym sensie dla mnie przeszłość, pasjonowałam się nim na długo przed tym, nim trafiłam do buddyzmu. Podobnie, jak focusingiem, bioenergetyką, somato-gestaltem, programowaniem neurolingwistycznym. Ale mogę poszperać w pamięci i spróbować się odnieść :)
Wow ! Super ! :) Poczytam z wielka przyjemnoscia, bo ostatnimi czasy ow Mindell jakos mnie intryguje by nie rzec, ze pasjonuje.
Awatar użytkownika
LordD
Posty: 2542
Rejestracja: czw sie 31, 2006 09:12
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Karma Kamtsang
Lokalizacja: Olsztyn
Kontakt:

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: LordD »

GreenTea pisze:focusingiem, bioenergetyką, somato-gestaltem, programowaniem neurolingwistycznym
Podobnie jak i ja... chociaż może nie identyczny zestaw. Generalne zawsze bardzo lubiłem Hunę w stylu Serge Kahili King`a - to była taka kwintesencja wszystkich tych różnych podejść do sprawy. Do dziś mam spory szacuneczek do tego nauczania. Bardzo wiele metod pracy z umysłem w tym jest i to bez egoistycznego podejścia tak jak w innych systemach.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Igo pisze:Wow ! Super ! :) Poczytam z wielka przyjemnoscia, bo ostatnimi czasy ow Mindell jakos mnie intryguje by nie rzec, ze pasjonuje.
Oj, chyba musisz trochę poczekać :)
Odnalazłam, co prawda, ten mój już nieco przykurzony elementarz (A. Mindell - "O pracy ze śniącym ciałem") i nawet przeleciałam wzrokiem cały tekst (matko, kiedy ja tu ostatni raz zaglądałam, to było wieki temu), ale teraz czekam aż mi się w umyśle poukłada jakaś sensowna całość, a to może potrwać ;)

Napiszę tylko, że nigdy nie kojarzyłam Mindella tak silnie z buddyzmem, jak np. Junga. Owszem wspominał w tekstach, że inspiracje do rozwijania własnej metody terapeutycznej czerpał m.in. z Zenu, ale też tym Zenem aż tak bardzo się nie chwalił. W skrócie jego metodę można nazwać konfrontacją z "guru" śniącego ciała. Śniące ciało natomiast to taki sprytny wynalazek, za pomocą którego daje się związać w jedno jawę ze snem. Ciało - czy to na jawie, czy to we śnie - przejawia podobną, choć w różny sposób realizowaną, aktywność komunikacyjną, która ma na celu wyrażenie "osobowości", próbującej rozwinąć się w bieżącym życiu. Inaczej, to taki wielokanałowy nadawca pozostający w kontakcie z innymi wielokanałowymi nadawcami w wielkim dziele wspólnego nocno-dziennego śnienia :)

Mindell kojarzy tę pracę głównie z uważną obserwacją procesu komunikacyjnego, który zachodzi poprzez sny i symptomy cielesne, widzi w tej pracy szanse na "przebudzenia" i "wglądy" - i choć absolutnie, moim zdaniem, nie w sensie buddyjskim, to jednak, kto wie, może rzeczywiście w jakiś sposób pozwalające oczyścić karmę i ruszyć z rozwojem do przodu, szczególnie wówczas, gdy zostało kilka dni życia... Jego praca z ludźmi umierającymi bardzo mnie poruszyła... To kilka takich refleksji na szybko.

Igo, dorzuć coś od siebie, jeżeli masz własne przemyślenia :)

pzdr, gt
Igo
Posty: 962
Rejestracja: czw kwie 26, 2007 17:37
Tradycja: Bon i buddyzm tybetański

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: Igo »

GreenTea pisze:Igo, dorzuć coś od siebie, jeżeli masz własne przemyślenia :)
Sprobuje wiec :)

1. Mindella darze sympatia, ale jednak wiekszym podziwem Junga. Mysle, ze uczen zdecydowanie nie przerosl mistrza.

2. U Mindella nie dostrzeglem jakiegos nacisku, akcentu na prawo przyczyny i skutku raczej te sny, symptomy, problemy tak sie pojawiaja troche znikad, bez powodu a za to z jakims celem (przyczynowosc celowa).

Jakos w POPie (u Junga) zgrzyta mi z buddyzmem ta cala teleologia, ze symptom np bol plecow jest po cos. W buddyzmie chyba nie ma teleologii (cos juz o tym wzmiankowalem gdzies na forum).

Ale.. moze to w POPie pewnego rodzaju "zreczny srodek" czy metafora i chodzi o to by cos po prostu zrozumiec, nauczyc sie, odkryc w danej sytuacji. A np symptom czy sen, czy jakas trudna sytuacja jest naszym nauczycielem.

Moze z ta teleologia nie chodzi o poziom metafizyki, struktury swiata (ze tak jest) tylko o pragmatyczne stosowanie pewnej uzytecznej metafory, konstruktu teoretycznego.

Co wiecej, czy na pewno w buddyzmie nie ma teleologii ? Moze jest w postaci dzialania bodhisattwow a zwlaszcza w relacji uczen - mistrz jak np bylo z Tilopa i Naropa. Tilopa ciagle kreowal dla swego ucznia jakies proby i pulapki by rozpuscic jego sztywne poglady. Wiec te bole, symptomy Naropy byly po cos. Cos mial odkryc, dokonac wgladu.

3. Mysle, ze dla Mindella buddyzm nie jest procesem pierwotnym :) tzn bardziej identyfikowal sie z taoizmem i szamanizmem.

4 W Chinach buddyzm i taoizm koegzystowaly wplywajac na siebie. Wiec moze dla buddysty umiarkowane korzystanie, od czasu do czasu, z POPu moze byc korzystne. W koncu zawsze mozna POP traktowac jako pojazd przyczyny czyli mniej wiecej odpowiednik sciezki szamanskiej, ktora wprawdze nie jest jeszcze wyzwalajaca, ale pomaga stworzyc znosne, dogodne warunki do praktyki buddyjskiej, usunac jakies przeszkody etc.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Igo pisze:Jakos w POPie (u Junga) zgrzyta mi z buddyzmem ta cala teleologia, ze symptom np bol plecow jest po cos. W buddyzmie chyba nie ma teleologii (cos juz o tym wzmiankowalem gdzies na forum).
Igo, można uznać, że ból pleców jest po coś, ale można też przyjąć, że po prostu jest i że na różnych poziomach doświadczania jest czymś innym – na jednym z nich będzie bólem, a na drugim np. czymś w rodzaju „zamrożonego” potencjału rozwojowego lub źródłem dostępu do wiedzy komunikującej o stanie osobowości. Mindell często nazywa tę osobowość „prastarym duchem” (dla buddysty byłaby to zapewne karma) przejawiającym się w bieżącym życiu poprzez konkretny proces. Dostęp do tego procesu zapewniałby np. ból, jako jeden z jego symptomów (symptom ujawniony kanałem proprioceptywny, oprócz tego kanału, wyróżnione są jeszcze wizualny, słuchowy, kinestetyczny). I myślę, że nie tyle celowość działania symptomu byłaby tu istotna, ile w ogóle jego zdolność do „ilustrowania” (odbijania) wiedzy o porównywalnym statusie do tego, który zwykliśmy nadawać informacjom uzyskiwanym z naszych świadomych zachowań.

To, na co ja zwróciłabym szczególną uwagę, to praca z kanałami. Otóż w terapii mindellowskiej zakłada się, że proces może zmieniać kanały i w momencie, gdy komuś uda się na przykład przerzucić ból z kanału proprioceptywnego (w którym jest on odczuwany) do kanału wizualizacyjnego, słuchowego czy też kinestetycznego, to ten ból po prostu znika (symptom zmienia formę), a często też znika przyczyna bólu (np. jakiś węzełek napięcia w ciele).

I ja na przykład nie mam problemu z zaakceptowaniem, że w trakcie mojego nyndro, w którym używam form medytacyjnych (wizualizacja), mantr (kanał słuchowy), pokłonów (kanał kinestetyczny) mogę pozbywać się różnych napięć w ciele, które powodują lub spowodowałyby ból i chorobę. Może właśnie dlatego, że wcześniej spotkałam się z koncepcjami pracy Mindella i bioenergetyką (Alexander Lowen, David Boadella).
Nie mam także problemu z zaakceptowaniem, że praktyka medytacyjna jest dobrym antidotum na toksyczność samsary, rozładowującym napięcia w bezpieczny i sprzyjający rozwojowi ludzkiemu sposób. Tu zacytuję Mindella:

[quote="Arnold Mindell w "O pracy ze śniącym ciałem""]Nie mam wątpliwości, że po to, abyśmy mogli żyć w dwudziestym wieku, spora część naszego prastarego ducha musiała zostać uwięziona w butelce [baśniowy Merkuriusz] na dobre i złe. Często łatwiej jest być chorym, cierpieć nieznośne i bezlitosne napięcie bądź też wpaść w szaleństwo, niż dopuścić, by ujawnił się w naszym życiu duch, który wpędza nas w konflikty społeczne, niezrozumienie i inne trudności związane z publicznym wyrażaniem się naszej indywidualności. Jak zatem widać, jest to prawdziwe wyzwanie, wyzwanie mityczne i zarazem proprioceptywny ból związany z naszym człowieczeństwem.[/quote]

Pozdrawiam, gt
lwo
Senior User
Posty: 3168
Rejestracja: pn paź 01, 2007 14:58
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Soen
Lokalizacja: Warszawa

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: lwo »

Igo pisze: czyli mniej wiecej odpowiednik sciezki szamanskiej, ktora wprawdze nie jest jeszcze wyzwalajaca, ale pomaga stworzyc znosne, dogodne warunki do praktyki buddyjskiej, usunac jakies przeszkody
No, niektórzy praktykujący szamanizm mogli by się poczuć urażeni. :) Zależy jaki szamanizm, w jakim wydaniu. W kontekście szamanizmu ,,Castanedyjskiego" to nie wiem czy tak można powiedzieć.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Ponieważ Mindell prezentował interesujące podejście w sprawach związanych ze śmiercią i tym, co dzieje się po śmierci (raczej za Jungiem, w sensie: każdy ma to, w co wierzy) wkleję z cytowanej już książki fragment opisu jego pracy z pewnym pacjentem. Czytając ten fragment (i wiele innych) po latach, już jako buddystka, uświadomiłam sobie po raz kolejny, jak ważne może być dla innych ludzi to, że buddyści nie mają zwyczaju misjonowania, wciskania na siłę swoich prawd. Choć z punktu widzenia buddyzmu można byłoby powiedzieć, że nic w ludzkim świecie nie jest osobiste, to jednak paradoksalnie, droga do odkrycia nieosobistości wiedzie jednak przez mocno zarysowaną indywidualność pojedynczego człowieka. I Mindell za tą indywidualnością postępuje, obserwuje ją i komunikuje się z nią, używając „neutralnego” – jak o nim mówi - języka procesów i kanałów.

Dodam tylko, że w cytowanym poniżej tekście za każdym wypowiedzianym przez Mindella słowem stoi jakiś element zaobserwowanego procesu, a potrafi ich wyróżnić około czterystu. I dodam jeszcze, żeby nikt nie miał złudzeń, że to co tutaj on robi, nie jest ratowaniem od śmierci, jest bardziej ratowaniem resztek ludzkiego szczęścia w sytuacji umierania - tak to odczytuję.

[quote="Arnold Mindell w "O pracy ze śniącym ciałem""]Przypominam sobie pewnego biznesmena leżącego w szpitalu i umierającego na raka. Miał przed sobą zaledwie kilka dni życia. Poszedłem do niego razem z jego lekarzem.
- Kończy się moje życie, ale dzięki Bogu jest jeszcze inny świat, który mnie przyjmie – powiedział słabym głosem umierający mężczyzna. – Wierzy pan w inny świat?- zapytał zwracając się do mnie.
- W swój wierzę, ale nie wiem, czy i pan mógłby tam pójść – odparłem.
Zaniepokoił się i zapytał, czy nie jest tak, że wszyscy mamy to samo niebo. Odpowiedziałem, że nie wiem i że mogę mówić tylko o sobie.
- Czy miał pan kiedykolwiek sen lub doświadczenie cielesne wskazujące, że inny świat istnieje? – zapytałem.
Odparł, że nie.
- W takim razie dopóki nie będzie pan miał takiego snu lub wszechogarniającego doświadczenia, które przekona pana, że inny świat istnieje, musi pan żyć tak, jak gdyby go nie było – powiedziałem.
Nie macie pojęcia, jak jego lekarz się na mnie zezłościł.
- Nie zabieraj mu tego, w co wierzy! – ryknął.
Odparłem mu na to, że idę za procesem pacjenta, a nie za tym, w co wierzą lekarze.
W tym momencie pacjent odwrócił się i zwymiotował. Powiedział, że nie czuje się dobrze. Poradziłem mu, że jeśli ma coś jeszcze do zrobienia w życiu, to nie powinien kręcić się wokół śmierci, ale wrócić do swoich spraw. Po czym wyszedłem. Później dowiedziałem się od lekarza, że kilka godzin po moim wyjściu mężczyznę odłączono od kroplówek i po podpisaniu papierka zwalniającego szpital od odpowiedzialności, wypuszczono go do domu. Mężczyzna poszedł najpierw do biura, gdzie uregulował zaległe sprawy, a potem do siebie, gdzie również poustawiał wszystko na swoim miejscu. Stan jego zdrowia gwałtownie się poprawił, po czym nagle, po kilku miesiącach, mężczyzna zmarł względnie szczęśliwą śmiercią, W sposób oczywisty potrzebował wiary w to, że poza tym światem nie istnieje nic więcej i że nie będzie miał już żadnej szansy na wyprostowanie swego życia.[/quote]

pzdr, gt
Igo
Posty: 962
Rejestracja: czw kwie 26, 2007 17:37
Tradycja: Bon i buddyzm tybetański

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: Igo »

leszek wojas pisze:
Igo pisze: czyli mniej wiecej odpowiednik sciezki szamanskiej, ktora wprawdze nie jest jeszcze wyzwalajaca, ale pomaga stworzyc znosne, dogodne warunki do praktyki buddyjskiej, usunac jakies przeszkody
No, niektórzy praktykujący szamanizm mogli by się poczuć urażeni. :) Zależy jaki szamanizm, w jakim wydaniu. W kontekście szamanizmu ,,Castanedyjskiego" to nie wiem czy tak można powiedzieć.
Np. wg pogladu jungdrung bon nauczanego przez Tenzina Wangyala Rinpocze pojazd przyczyny nazywany szamanskim poziomem nauk nie jest jeszcze wyzwalajacy jak wyzsze pojazdy (sutra, tantra i dzogczen).

Zgadzam sie, ze byc moze istnieja jacys szamani, ktorzy mogliby poczuc sie urazeni takimi pogladami, kto wie.
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

Później dowiedziałem się od lekarza, że kilka godzin po moim wyjściu mężczyznę odłączono od kroplówek i po podpisaniu papierka zwalniającego szpital od odpowiedzialności, wypuszczono go do domu. Mężczyzna poszedł najpierw do biura, gdzie uregulował zaległe sprawy, a potem do siebie, gdzie również poustawiał wszystko na swoim miejscu. Stan jego zdrowia gwałtownie się poprawił, po czym nagle, po kilku miesiącach, mężczyzna zmarł względnie szczęśliwą śmiercią, W sposób oczywisty potrzebował wiary w to, że poza tym światem nie istnieje nic więcej i że nie będzie miał już żadnej szansy na wyprostowanie swego życia.
A co by było, gdyby ów mężczyzna nie dal rady wrócić do domu, zająć się swoimi sprawami, tylko umarł dzien lub dwa poźniej , nieszczęśliwy? A może i sam pan M. mial takie przypadki, a nie pisał o nich ( no bo nie było się czym chwalić). Odzieranie umierajacego z jego wierzeń to ryzykowne podejście. Chyba,że Mindell , jak wysocy lamowie miał wgląd, co komu może być pomocne - ale wątpię w to.
Igo
Posty: 962
Rejestracja: czw kwie 26, 2007 17:37
Tradycja: Bon i buddyzm tybetański

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: Igo »

GreenTea pisze:- Kończy się moje życie, ale dzięki Bogu jest jeszcze inny świat, który mnie przyjmie – powiedział słabym głosem umierający mężczyzna. – Wierzy pan w inny świat?- zapytał zwracając się do mnie.
- W swój wierzę, ale nie wiem, czy i pan mógłby tam pójść – odparłem.
Zaniepokoił się i zapytał, czy nie jest tak, że wszyscy mamy to samo niebo. Odpowiedziałem, że nie wiem i że mogę mówić tylko o sobie.
- Czy miał pan kiedykolwiek sen lub doświadczenie cielesne wskazujące, że inny świat istnieje? – zapytałem.
Odparł, że nie.
- W takim razie dopóki nie będzie pan miał takiego snu lub wszechogarniającego doświadczenia, które przekona pana, że inny świat istnieje, musi pan żyć tak, jak gdyby go nie było – powiedziałem.
Wyglada mi to troche tak, ze Mindell dokonal tu pewnej manipulacji, poniewaz z faktu, ze nie ma sie "takiego snu lub wszechogarniającego doświadczenia, które przekona (..), że inny świat istnieje" nie wynika, koniecznosc, zeby zyc jakby go nie bylo.

Po prostu Mindell zastosowal bledne wnioskowanie (nie wiem czy celowo) po to aby wkrecic umierajacego pacjenta w swoj POPowy trip !

Stanowisko Mindella wobec zaswiatów okreslilbym jako: agnostyckie a moze nihilistyczne a moze zupelnie obojetne w tej sprawie.

Czy to nie przypomina taoizmu ? Nie znam sie na taoizmie, ale chyba przynajmniej w niektorych jego nurtach nie ma idei zaswiatow.

http://archiwum.wiz.pl/1999/99023200.asp
Taoizm nie zna koncepcji odkupiciela czy przebaczającego Boga. Dążenie do zbawienia jest dążeniem do nieśmiertelności. W chińskiej myśli dominuje monizm, brak w niej koncepcji nieśmiertelnej duszy oddzielonej od ciała. Człowiek jest całością i od utrzymania tej całości zależy jego życie. Po śmierci następuje rozpad: części lżejsze idą do nieba, cięższe do ziemi. Człowiek znika. Należy więc temu zapobiec i tym samym osiągnąć nieśmiertelność.
Z powyzszego wynikaloby np jeszcze cos innego. Normalni ludkowie po smierci znikna - anihilacja, ale doswiadczonych taoista dzieki usilnym praktykom osiagnie niesmiertelnosc w jakims specjalnym duchowym ciele.

Mindell zajmowal sie "normalnymi ludkami" wiec o zaswiatach nie bylo mowy.

Z tych rozwazan wynikaloby, ze Mindellowi blizszy jest jednak taoizm niz szamanizm (w ktorym sa idee zaswiatow, odprowadzania duszy zmarlego ect).

Dzieki za ten cytat Green Tea - dzieki niemu lepiej widac rozbieznosci miedzy POPem a buddyzmem.

Mindell napisal cala ksiazke o pracy z procesem z ludzmi umierajacymi i chorymi terminalnie.

Zob http://www.psyche.pnet.pl/spiaczka-kluc ... c5f7a32698
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

miluszka pisze:A co by było, gdyby ów mężczyzna nie dal rady wrócić do domu, zająć się swoimi sprawami, tylko umarł dzien lub dwa poźniej , nieszczęśliwy? A może i sam pan M. mial takie przypadki, a nie pisał o nich ( no bo nie było się czym chwalić). Odzieranie umierajacego z jego wierzeń to ryzykowne podejście. Chyba,że Mindell , jak wysocy lamowie miał wgląd, co komu może być pomocne - ale wątpię w to.
Miluszko, dlatego właśnie podkreśliłam, że według mnie Mindell (przynajmniej w tamtym czasie, kiedy powstała cytowana książka) nie tyle zajmował się ratowaniem życia, ile pracował z osobami umierającymi i większość z nich oczywiście umierała. W tej pracy prawdopodobnie chodziło mu głównie o to, żeby ludzie odchodzili pogodzeni z grubsza z własną sytuacją i znaleźli w niej jakiś rodzaj wsparcia dla siebie w godzinie śmierci. Takie historie, jak ta wyżej, zdarzały się jako „skutek uboczny” działań nastawionych na inny cel. I myślę, że żeby je ocenić, trzeba byłoby wziąć pod uwagę dwie rzeczy: wiedzę o samej pracy z procesem, na czym się zasadza i jak przebiega (czy w ogóle ma jakikolwiek sens) oraz fakt zależności, która zachodzi pomiędzy możliwością zrobienia czegoś w sensie fizycznym, a poziomem energii, który trzeba wydatkować na tę wybraną aktywność. Owszem, pacjent Mindella mógł źle obliczyć swoje zasoby energetyczne i nie zrobić tego, co zrobił, ale z pewnością bez pewnego zasobu energetycznego w ogóle nie wstałby z łóżka. O tym, że podczas różnych prac terapeutycznych wyzwala się taki zasób i może on być zamieniony na konkretne działanie to wiem z autopsji, natomiast na ile sam Mindell jest skuteczny w odkrywaniu właściwych momentów, które wyzwoliłyby ten zasób, to już jest kwestią oceny jego systemu pracy, której trzeba byłoby się dokładniej przyjrzeć.
Zauważ, że według swojego własnego mniemania Mindell nie zabiera nikomu wiary, ale ją przywraca. Na ile trafne są jego diagnozy, to już właśnie sprawa efektywności technik, które stosuje i czy są one w ogóle z tej Ziemi, nie z Księżyca.

Pozdrawiam, gt
Igo
Posty: 962
Rejestracja: czw kwie 26, 2007 17:37
Tradycja: Bon i buddyzm tybetański

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: Igo »

GreenTea pisze: Na ile trafne są jego diagnozy, to już właśnie sprawa efektywności technik, które stosuje i czy są one w ogóle z tej Ziemi, nie z Księżyca.
Wlasnie ! :) Co z ta efektywnoscia ?

Jakos w ksiazkach Mindella zabraklo mi chocby wzmianki o tym, ze warto by przeprowadzic porzadne metodologicznie badania, z grupami kontrolnymi etc nad skutecznoscia POPu.

O ilez inaczej rzeczy sie maja z mindfulness http://www.mindfulness.com.pl/

Obecnie mamy rozkwit mody na laczenie terapii behawioralno-poznawczej z technikami medytacji uwaznosci co spowodowalo powstanie takich programow jak MBSR, MBCT etc.

No ale Mindell wywodzi sie z psychoanalizy. W koncu mozna powiedziec, ze Jung jest jego ideowym ojcem a Freud dziadkiem !

A psychoanaliza od poczatku byla chyba nieufna wobec ilosciowego badania swej skutecznosci.

I dlatego pewnie Polskie Towarzystwo Psychologiczne nie uznaje licencji POPu w Polsce, bo brak badan, bo skojarzenia z new age, z szamanizmem etc.
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: booker »

Igo pisze: O ilez inaczej rzeczy sie maja z mindfulness http://www.mindfulness.com.pl/

Obecnie mamy rozkwit mody na laczenie terapii behawioralno-poznawczej z technikami medytacji uwaznosci co spowodowalo powstanie takich programow jak MBSR, MBCT etc.
"W ciągu ostatnich 30 lat zostało przeprowadzonych wiele badań empirycznych nad zastosowaniem mindfulness w leczeniu różnych problemów zdrowotnych, psychicznych i somatycznych. Ich wyniki pokazują, że metody oparte o mindfulness mogą być skuteczną lub co najmniej wspomagającą metodą leczenia. Ich wyniki potwierdzają również buddyjski wgląd, leżący u źródeł mindfulness, iż akceptacja i dopuszczanie doświadczenia takim jakie ono jest, bardziej niż jego unikanie i tłumienie jest źródłem równowagi psychicznej i zdrowia.

Współcześnie rozwijanych jest szereg liczących się nurtów psychoterapeutycznych nawiązujących do mindfulness, które określa się czasem zbiorczo jako: „trzecią fala terapii poznawczo-behawioralnej (CBT)”. Wśród nich są między innymi: MBCT – Mindfulness Based Cognitive Therapy, ACT (Acceptance and Commitment Therapy) czy DBT (Dialectical-Behaviour Therapy). Podejścia te czerpią w dużej mierze z MBSR (Mindfulness Based Stress Reduction), pierwszej w świecie zachodnim metody leczenia opartej na wschodnich, głównie buddyjskich technikach, założonej przez Jona Kabat-Zinna pod koniec lat 70-tych XX wieku na uniwersytecie medycznym w Massachusetts."

:)
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
tashi

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: tashi »

miluszka pisze:A co by było, gdyby ów mężczyzna nie dal rady wrócić do domu, zająć się swoimi sprawami, tylko umarł dzien lub dwa poźniej , nieszczęśliwy? A może i sam pan M. mial takie przypadki, a nie pisał o nich ( no bo nie było się czym chwalić). Odzieranie umierajacego z jego wierzeń to ryzykowne podejście. Chyba,że Mindell , jak wysocy lamowie miał wgląd, co komu może być pomocne - ale wątpię w to.
W tym fragmencie nie widzę żadnego odzierania z wierzeń, M. nie usiłował pacjenta przekonać do swoich poglądów czy też, że "nieba" nie ma - za to zrobił coś innego:

- Czy miał pan kiedykolwiek sen lub doświadczenie cielesne wskazujące, że inny świat istnieje? – zapytałem.
Odparł, że nie.


Więc M. podążył za tą stroną pacjenta, (jako wtórną), mówiącą "niebo nie istnieje, bo nigdy tego nie doświadczyłem" oczekując, że ona będzie dopełnieniem całościowego procesu jego umierania. Niejako "przy okazji" pacjent nabrał sił i uporządkował swoje sprawy.
Gdyby pacjent odpowiedział, że miał sen lub doświadczenie innego świata to M. podążyłby w tą stronę, bez względu na swoje wierzenia.

Nie wiem, czy Mindell miał wgląd, moim zdaniem był po prostu bardzo dobrym obserwatorem, podobnie jak Milton Erikson.
Igo
Posty: 962
Rejestracja: czw kwie 26, 2007 17:37
Tradycja: Bon i buddyzm tybetański

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: Igo »

Stary temat, ale wlasnie go odgrzebalem. Moze kogos zainteresuje ten wywiad (Palusinski o POPie i szamanizmie):
http://robertpalusinski.blogspot.com/se ... cia%C5%82o
oraz krytyka POPu tutaj (posty zjawy realnej):
http://forum.shamanika.pl/uzdrawianie-f ... -t479.html
Igo
Posty: 962
Rejestracja: czw kwie 26, 2007 17:37
Tradycja: Bon i buddyzm tybetański

Re: POP Arnolda Mindella a buddyzm

Nieprzeczytany post autor: Igo »

Tomasz Stawiszyński: Wywiad z Arnoldem Mindellem http://deepdemocracyexchange.com/upload ... olish_.pdf

Jesli chodzi o Mindella, intryguje mnie fakt, ze nie odczuwal wlasciwie nigdy pragnienia, by swoja koncepcje teoretyczna psychologii zorientowanej na proces poddac weryfikacji empirycznej (badania ilosciowe, grupy kontrolne etc). Przynajmniej ja nie zauwazylem, by cos zrobil w tym kierunku.
A przeciez kiedys studiowal fizyke, dziedzine nauki, w ktorej badania ilosciowe sa chlebem powszednim.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ateneum - rozważania”