Przerywana medytacja
Moderator: forum e-budda team
Przerywana medytacja
Witam serdecznie,
Kilka lat temu zaczęłam się interesować buddyzmem (chciałam poznać "wroga" ), z 2 miesiące temu zobaczyłam w sieci wykłady A. Steca i A. Piotrowskiego, które wywołamy u mnie potrzebę praktykowania buddyzmu poprzez medytację i życie. Od tygodnia - 2 razy dziennie próbuję medytować. Tak - właśnie próbuję, a nie medytuję... Po około 12-15 minutach przerywam świadomie - gdyż pojawia się we mnie mocne odczucie strachu, niepokoju, niejasności i żalu za straconym. (nie wiem co tracę )
Nie wiem jak mam z tym walczyć, ów strach jest na tyle silny, że przestaję liczyć oddechy i przerywam. Czy ktoś z Was, miał podobne doświadczenia?
Pozdrawiam ciepło
Kilka lat temu zaczęłam się interesować buddyzmem (chciałam poznać "wroga" ), z 2 miesiące temu zobaczyłam w sieci wykłady A. Steca i A. Piotrowskiego, które wywołamy u mnie potrzebę praktykowania buddyzmu poprzez medytację i życie. Od tygodnia - 2 razy dziennie próbuję medytować. Tak - właśnie próbuję, a nie medytuję... Po około 12-15 minutach przerywam świadomie - gdyż pojawia się we mnie mocne odczucie strachu, niepokoju, niejasności i żalu za straconym. (nie wiem co tracę )
Nie wiem jak mam z tym walczyć, ów strach jest na tyle silny, że przestaję liczyć oddechy i przerywam. Czy ktoś z Was, miał podobne doświadczenia?
Pozdrawiam ciepło
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Przerywana medytacja
Cześć, KsadionKsadion pisze:Kilka lat temu zaczęłam się interesować buddyzmem (chciałam poznać "wroga" )
(...)
medytuję... Po około 12-15 minutach przerywam świadomie - gdyż pojawia się we mnie mocne odczucie strachu, niepokoju, niejasności i żalu za straconym. (nie wiem co tracę )
myślę, że pierwsza część Twojej wypowiedzi ma jakiś związek z tą drugą, z jakichś powodów buddyzm Cię niepokoił ('wróg') i znalazło to swoje odbicie w doświadczeniu medytacyjnym. Nie miałam takich doświadczeń, ale wyobrażam sobie, że można je mieć.
A coś Ty się tak uparła, żeby "poznać 'wroga'"?
Pozdrawiam serdecznie
gt
Re: Przerywana medytacja
Witaj GreenTea
Dziękuję za odpowiedź. Jeszcze ją przemyślę, bo może moja podświadomość mnie blokuje? Dorwę się do niej
Po kilku latach całkowitego milczenia, ex skontaktował się ze mną, spotkaliśmy się. I dowiedziałam się, że jest buddystą. Jak zadałam mu pytanie: dlaczego przez jego działania ja i nasza córka cierpi odpowiedział: taka nasza karma. Jak pytałam dlaczego nie chciał kontaktować się z córką to odpowiedział, że każde przywiązanie prowadzi do cierpienia, więc odciął się od wszystkiego co było. Jak pytałam o odpowiedzialność za życie, które się daje, nawet o tzw. alimenty odpowiadał, że buddyści nie przywiązują uwagi do pieniędzy, więc nie ma zamiaru płacić Etc etc...
Po tych kilku dniach spędzonych razem z nim, wróciłam do domu i zaczęłam szukać czym jest buddyzm i dlaczego jest gorszy od satanizmu ? Traktowałam go jak wroga, bo nie dość, że zniszczył człowieka, którego przecież kiedyś kochałam, to jego działania nakierunkowane przez buddyzm dotknęły i zraniły kolejne osoby...
Ale im więcej czytałam o buddyzmie tym szybciej moja wrogość zmieniała się w zrozumienie i pełną akceptację. W pewnym momencie poczułam, że to jest mną. Że chrześcijaństwo, potem ateizm i/lub racjonalizm nie do końca potrafiły we mnie się urzeczywistnić.
A słowa Buddy ułożyły się w równanie 2+2=4
A słowa ex męża ... no cóż, to jego osobisty buddyzm, interpretacja dowolna...
Jestem w etapie: dość teorii, czas na praktykę. Odczuwam wręcz potrzebę praktyki. Tylko nie spodziewałam się, że na samym początku sama sobie uniemożliwię praktykę medytacji.
Może coś w tym jest co piszesz, za co dziękuję. Mam nadzieję, że znajdę w sobie dość siły, by przezwyciężyć uczucie strachu. A może znajdę takich, którym uczucie strachu podczas medytacji nie jest obce i wystarczy być cierpliwym, aż samo odejdzie. Byłoby miło
Nocne, acz nie senne pozdrowienia
Dziękuję za odpowiedź. Jeszcze ją przemyślę, bo może moja podświadomość mnie blokuje? Dorwę się do niej
To długa historia... W skrócie: dawno temu wyprowadziłam się z córką od pierwszego męża, a on po miesiącu wyjechał zagranicę zostawiając nas z trudną sytuacją; niesamowite długi, które aktualnie obciążają mnie i córkę.GreenTea pisze: A coś Ty się tak uparła, żeby "poznać 'wroga'"?
Po kilku latach całkowitego milczenia, ex skontaktował się ze mną, spotkaliśmy się. I dowiedziałam się, że jest buddystą. Jak zadałam mu pytanie: dlaczego przez jego działania ja i nasza córka cierpi odpowiedział: taka nasza karma. Jak pytałam dlaczego nie chciał kontaktować się z córką to odpowiedział, że każde przywiązanie prowadzi do cierpienia, więc odciął się od wszystkiego co było. Jak pytałam o odpowiedzialność za życie, które się daje, nawet o tzw. alimenty odpowiadał, że buddyści nie przywiązują uwagi do pieniędzy, więc nie ma zamiaru płacić Etc etc...
Po tych kilku dniach spędzonych razem z nim, wróciłam do domu i zaczęłam szukać czym jest buddyzm i dlaczego jest gorszy od satanizmu ? Traktowałam go jak wroga, bo nie dość, że zniszczył człowieka, którego przecież kiedyś kochałam, to jego działania nakierunkowane przez buddyzm dotknęły i zraniły kolejne osoby...
Ale im więcej czytałam o buddyzmie tym szybciej moja wrogość zmieniała się w zrozumienie i pełną akceptację. W pewnym momencie poczułam, że to jest mną. Że chrześcijaństwo, potem ateizm i/lub racjonalizm nie do końca potrafiły we mnie się urzeczywistnić.
A słowa Buddy ułożyły się w równanie 2+2=4
A słowa ex męża ... no cóż, to jego osobisty buddyzm, interpretacja dowolna...
Jestem w etapie: dość teorii, czas na praktykę. Odczuwam wręcz potrzebę praktyki. Tylko nie spodziewałam się, że na samym początku sama sobie uniemożliwię praktykę medytacji.
Może coś w tym jest co piszesz, za co dziękuję. Mam nadzieję, że znajdę w sobie dość siły, by przezwyciężyć uczucie strachu. A może znajdę takich, którym uczucie strachu podczas medytacji nie jest obce i wystarczy być cierpliwym, aż samo odejdzie. Byłoby miło
Nocne, acz nie senne pozdrowienia
- Dobek
- Posty: 186
- Rejestracja: wt lip 11, 2006 09:46
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: brak
- Lokalizacja: Poznań
Re: Przerywana medytacja
Ksadion pisze: Po kilku latach całkowitego milczenia, ex skontaktował się ze mną, spotkaliśmy się. I dowiedziałam się, że jest buddystą. Jak zadałam mu pytanie: dlaczego przez jego działania ja i nasza córka cierpi odpowiedział: taka nasza karma. Jak pytałam dlaczego nie chciał kontaktować się z córką to odpowiedział, że każde przywiązanie prowadzi do cierpienia, więc odciął się od wszystkiego co było. Jak pytałam o odpowiedzialność za życie, które się daje, nawet o tzw. alimenty odpowiadał, że buddyści nie przywiązują uwagi do pieniędzy, więc nie ma zamiaru płacić Etc etc...
Normalnie brak słów...
- Karinos
- Posty: 731
- Rejestracja: czw cze 17, 2010 19:20
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Wadżrajana
- Lokalizacja: Dublin/Irlandia
Re: Przerywana medytacja
Witaj Ksadion na forum.
Pojawiajace sie stany emocjonalne nie sa niczym niezwyklym w trakcie medytacji, zwlaszcza jesli dopeiro sie jej uczysz takie emocje moga byc bardzo przeszkadzajace. Z czasem czlowiek uczy sie ich nie chwytac albo przestaje zwracac na nie uwage.
Akurat lek moze byc dosc ciezka przeszkoda w medytacji.
Nie wiem jaka tradycja buddyjska cie interesuje ale jesli sklaniasz w strone tybetanskiej to zdecydowanie mozna sobie pomoc poprzez wykonywanie praktyki Zielonej Tary http://pl.wikipedia.org/wiki/Zielona_Tara
Aby moc ja wykonywac dobrze byloby zebys skontaktowala sie z jakims osrodkiem dharmy blisko twojego miejsca zamieszkania.
Jesli chcesz jakies namiary to sa tutaj na forum albo napisz mi prywatna wiadomosc.
pozdrawiam
Pojawiajace sie stany emocjonalne nie sa niczym niezwyklym w trakcie medytacji, zwlaszcza jesli dopeiro sie jej uczysz takie emocje moga byc bardzo przeszkadzajace. Z czasem czlowiek uczy sie ich nie chwytac albo przestaje zwracac na nie uwage.
Akurat lek moze byc dosc ciezka przeszkoda w medytacji.
Nie wiem jaka tradycja buddyjska cie interesuje ale jesli sklaniasz w strone tybetanskiej to zdecydowanie mozna sobie pomoc poprzez wykonywanie praktyki Zielonej Tary http://pl.wikipedia.org/wiki/Zielona_Tara
Aby moc ja wykonywac dobrze byloby zebys skontaktowala sie z jakims osrodkiem dharmy blisko twojego miejsca zamieszkania.
Jesli chcesz jakies namiary to sa tutaj na forum albo napisz mi prywatna wiadomosc.
pozdrawiam
Re: Przerywana medytacja
Witaj Karinos
Dziękuję za odpowiedź. Pozwoliłam sobie wysłać Ci PM.
Co do emocji przeszkadzających - tak, pojawiają się u mnie. Ale mają tendencję do znikania. Tylko odczucie lęku jest uparte...
Pozdrawiam
Dziękuję za odpowiedź. Pozwoliłam sobie wysłać Ci PM.
Co do emocji przeszkadzających - tak, pojawiają się u mnie. Ale mają tendencję do znikania. Tylko odczucie lęku jest uparte...
Pozdrawiam
- GreenTea
- ex Global Moderator
- Posty: 4530
- Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
- Płeć: kobieta
- Tradycja: Vajrayana
Re: Przerywana medytacja
Ksadion, nie lekceważyłabym tego uczucia, może informować o czymś ważnym. Sprawdź w kierunku jakich odpowiedzi prowadzi podążanie za lękiem. Jeśli próby medytowania okażą się nie dość przyjemne, zaczekaj z nimi do spotkania z jakąś grupą buddyjską, w której będziesz mogła uzyskać podstawowe wyjaśnienia i jakiś rodzaj wsparcia.Ksadion pisze:Tylko odczucie lęku jest uparte...
Wiesz, to, że na racjonalnym poziomie pojawiło się zrozumienie i akceptacja nie oznacza jeszcze, że gdzieś głębiej nie ukryły się różne mroczne klimaty. Nie stanowią większego problemu, jeśli masz wystarczającą wiedzę o praktyce, którą wykonujesz. Jednak eksperymentowanie w pojedynkę, bez realnego kontaktu z ludźmi, którzy medytują w ramach określonego przekazu nauk, nie jest korzystnym rozwiązaniem.
Szukałaś grupy Zen, ale w sytuacji, gdy bardzo chcesz zacząć medytować, pomoże Ci w tym każda grupa buddyjska znajdująca się w pobliżu. Z czasem, możesz przenieść się do innej, jeśli styl tej pierwszej nie będzie Ci odpowiadał.
Pozdrawiam i życzę powodzenia
gt
- booker
- Posty: 10090
- Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Yungdrung Bön
- Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych
Re: Przerywana medytacja
Bez obawy. Minie.Ksadion pisze: i wystarczy być cierpliwym, aż samo odejdzie.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
- Sadayoshi
- Posty: 216
- Rejestracja: pn paź 30, 2006 18:32
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: Karma Kagyu
- Lokalizacja: Konstancin-Jeziorna
- Kontakt:
Re: Przerywana medytacja
Wygląda na to, że twój ex po prostu używał buddyzmu jako wymówki. Trzeba było go porządnie kopnąć w tyłek, a potem stwierdzić że:Ksadion pisze:Witaj GreenTea
Jak zadałam mu pytanie: dlaczego przez jego działania ja i nasza córka cierpi odpowiedział: taka nasza karma. Jak pytałam dlaczego nie chciał kontaktować się z córką to odpowiedział, że każde przywiązanie prowadzi do cierpienia, więc odciął się od wszystkiego co było. Jak pytałam o odpowiedzialność za życie, które się daje, nawet o tzw. alimenty odpowiadał, że buddyści nie przywiązują uwagi do pieniędzy, więc nie ma zamiaru płacić Etc etc...
- taka jego karma
- buddysta nie powinien przywiązywać się do swojego ciała
- ból jest tylko iluzją
Poza tym jeśli chodzi o alimenty, to nie musisz go pytać czy łaskawie będzie ci płacił. Zakładasz sprawę w sądzie i tyle.
Eh, wkurzają mnie ludzi próbujący buddyzmem usprawiedliwiać swoje głupie zachowania
Re: Przerywana medytacja
GreenTea - tak, trzeba mi kontaktu osobistego. Karinos wysłał mi masę informacji, za co mu dziękuję.
Na razie siedzę sobie w medytacji z 15 min, dopóki mnie lęk nie wywala, bo nie chcę z nim walczyć. Co ciekawe, czas bardzo szybko mi płynie, kiedyś myślałam, że nawet 5 minut nie wysiedzę, bo jestem dość energiczną osobą, a tu taka niespodzianka
booker - pocieszenie miła rzecz, dzięki!
Sadayoshi - uśmiechy!
Sprawę w sądzie już dawno temu wygrałam, ale dziękuję za troskę.
Na razie siedzę sobie w medytacji z 15 min, dopóki mnie lęk nie wywala, bo nie chcę z nim walczyć. Co ciekawe, czas bardzo szybko mi płynie, kiedyś myślałam, że nawet 5 minut nie wysiedzę, bo jestem dość energiczną osobą, a tu taka niespodzianka
booker - pocieszenie miła rzecz, dzięki!
Sadayoshi - uśmiechy!
Sprawę w sądzie już dawno temu wygrałam, ale dziękuję za troskę.
Re: Przerywana medytacja
Jak tak czytam ten temat, to przypominają mi się dwie maksymy:
nihil novi sub sole (nic nowego pod słońcem)
non nova, sed nove (rzecz nie nowa, lecz podana w sposób nowy)
Podobna postawa, jak ta, którą reprezentuje twój pierwszy mąż, występowała w antycznej Grecji. Ludzie postępujący podobnie zasłaniali się filozofią cynicką i doprowadzili do tego, że teraz termin "cynizm" ma negatywne znaczenie.
Kiedy tak naprawdę ani postawa ludzi, zasłaniających się cynizmem, ani postawa twojego męża nie miały/mają nic wspólnego z ideologią, którą się zasłaniali/zasłaniają).
http://pl.wikipedia.org/wiki/Filozofia_ ... _znaczenie
nihil novi sub sole (nic nowego pod słońcem)
non nova, sed nove (rzecz nie nowa, lecz podana w sposób nowy)
Podobna postawa, jak ta, którą reprezentuje twój pierwszy mąż, występowała w antycznej Grecji. Ludzie postępujący podobnie zasłaniali się filozofią cynicką i doprowadzili do tego, że teraz termin "cynizm" ma negatywne znaczenie.
Kiedy tak naprawdę ani postawa ludzi, zasłaniających się cynizmem, ani postawa twojego męża nie miały/mają nic wspólnego z ideologią, którą się zasłaniali/zasłaniają).
http://pl.wikipedia.org/wiki/Filozofia_ ... _znaczenie
Re: Przerywana medytacja
no brak slow na meza, co zrobic, mam nadzieje ze teraz ma taka karme ze jednak placi
Co do strahu przypmniala mi sie taka historia - Andego, ktory chyba pierwszy w UK skonczyl Ngondro - ze jak mial robic Dorge Sempa - to zanim siadl i w trakcie medytacji byl PRZEKONANY ze ja bedzie dalej medytowal to umrze - mowil ze po porstu wiedzial ze tak bedzie. Final opowiesci, skonczyl ngondro i zyje
Ja kiedys mialem taki maly przelom w exDDR bodajze (jak w Niemczech mialem troche czasu na praktyke bo mnie malzonka utrzymywala:) kiedy zrozumialem ze niechec do meytacji to takie uczucie jak kazde inne i moza je po prostu zignorowac.
Co do strahu przypmniala mi sie taka historia - Andego, ktory chyba pierwszy w UK skonczyl Ngondro - ze jak mial robic Dorge Sempa - to zanim siadl i w trakcie medytacji byl PRZEKONANY ze ja bedzie dalej medytowal to umrze - mowil ze po porstu wiedzial ze tak bedzie. Final opowiesci, skonczyl ngondro i zyje
Ja kiedys mialem taki maly przelom w exDDR bodajze (jak w Niemczech mialem troche czasu na praktyke bo mnie malzonka utrzymywala:) kiedy zrozumialem ze niechec do meytacji to takie uczucie jak kazde inne i moza je po prostu zignorowac.
Re: Przerywana medytacja
I oto niosę radosną nowinę
Lęk minął, poszedł sobie na długi spacer i coś mi się wydaje, że już nie wróci. Ot zdrajca
A tak poważnie - spotkałam się z praktykującymi buddystami, którzy zachęcili mnie do głębszej analizy tego, czego oczekuję po medytacji itp. To był wielki przełom, bolało jak chole*a. Uświadomiłam sobie, że bałam się prawdy, która we mnie była, ale którą odrzucałam.
Pierwsza Szlachetna Prawda. Tak - każdy umysłem może ją zrozumieć, ot życie jest cierpieniem. A ja zawsze mówiłam, że nawet w najciemniejszym miejscu można odnaleźć światło - chociażby w sobie, gdy oczy nie widzą. Miałam ciężkie życie, pełne bólu, ale nigdy się nie poddawałam, na siłę wręcz - widziałam pozytywne aspekty cierpienia. Chwytałam się nawet cienia radosnej chwili i wchodziłam w zachwyt momentu. Mocno.
Do czasu, w którym zaczęłam wczytywać się w nauki buddyjskie...
I tak oto, gdy umysł zrozumiał jednak, że życie jest cierpieniem, a serce nie było na to gotowe, pojawił się lęk przy medytacji. Przeżyłam odczucie cierpienia egzystencji. Świadomie, do końca. I pomimo, że ta prawda bolała, jestem teraz hmm.. spokojniejsza. I najważniejsze - mogę wyruszyć na drogę praktyki!
Codziennie po pół godziny siedzę, medytuję i żyję Moim celem życia jest szczęście, które może mnie przytulić wtedy, gdy i ja przytulę miłością innych. (O oświeceniu nie myślę, za duże Czary-Mary, raczej w tym życiu nie do osiągnięcia).
P.S. Poniżej przeszłe stany... wytrwałam!
daleko już odleciałam
sponiewierałam skrzydła
uczą się mówić by móc wykrzyczeć dość
a ja uczę się by ich nie zrozumieć
elastycznie z rozpędem
przecinam język krawędzią świata
zachłannie smakując mechaniczny koniec
to już zamknięte w czasie tchnienia
naprowadzają na słoneczny deszcz
jeszcze moment Ten...
wczoraj i jutro chwyciły się za dłonie
i wędrują czarnym szlakiem
wprost na moją pulsującą skroń
jedwabnym dotykiem wstrzymują oddech
unosząc mnie ponad miary
i stanę gotowa
rozłożę szeroko ręce i wytrwam
jeszcze moment Ten...
Lęk minął, poszedł sobie na długi spacer i coś mi się wydaje, że już nie wróci. Ot zdrajca
A tak poważnie - spotkałam się z praktykującymi buddystami, którzy zachęcili mnie do głębszej analizy tego, czego oczekuję po medytacji itp. To był wielki przełom, bolało jak chole*a. Uświadomiłam sobie, że bałam się prawdy, która we mnie była, ale którą odrzucałam.
Pierwsza Szlachetna Prawda. Tak - każdy umysłem może ją zrozumieć, ot życie jest cierpieniem. A ja zawsze mówiłam, że nawet w najciemniejszym miejscu można odnaleźć światło - chociażby w sobie, gdy oczy nie widzą. Miałam ciężkie życie, pełne bólu, ale nigdy się nie poddawałam, na siłę wręcz - widziałam pozytywne aspekty cierpienia. Chwytałam się nawet cienia radosnej chwili i wchodziłam w zachwyt momentu. Mocno.
Do czasu, w którym zaczęłam wczytywać się w nauki buddyjskie...
I tak oto, gdy umysł zrozumiał jednak, że życie jest cierpieniem, a serce nie było na to gotowe, pojawił się lęk przy medytacji. Przeżyłam odczucie cierpienia egzystencji. Świadomie, do końca. I pomimo, że ta prawda bolała, jestem teraz hmm.. spokojniejsza. I najważniejsze - mogę wyruszyć na drogę praktyki!
Codziennie po pół godziny siedzę, medytuję i żyję Moim celem życia jest szczęście, które może mnie przytulić wtedy, gdy i ja przytulę miłością innych. (O oświeceniu nie myślę, za duże Czary-Mary, raczej w tym życiu nie do osiągnięcia).
P.S. Poniżej przeszłe stany... wytrwałam!
daleko już odleciałam
sponiewierałam skrzydła
uczą się mówić by móc wykrzyczeć dość
a ja uczę się by ich nie zrozumieć
elastycznie z rozpędem
przecinam język krawędzią świata
zachłannie smakując mechaniczny koniec
to już zamknięte w czasie tchnienia
naprowadzają na słoneczny deszcz
jeszcze moment Ten...
wczoraj i jutro chwyciły się za dłonie
i wędrują czarnym szlakiem
wprost na moją pulsującą skroń
jedwabnym dotykiem wstrzymują oddech
unosząc mnie ponad miary
i stanę gotowa
rozłożę szeroko ręce i wytrwam
jeszcze moment Ten...
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Przerywana medytacja
Bry
Pozdrawiam
kunzang
He... he... jeżeli o nim nie myślisz, to nie myśl, a nie myślisz, że w tym życiu nie do osiągnięciaKsadion pisze:(O oświeceniu nie myślę, za duże Czary-Mary, raczej w tym życiu nie do osiągnięcia).
Pozdrawiam
kunzang
Re: Przerywana medytacja
kunzang pisze:Bry
He... he... jeżeli o nim nie myślisz, to nie myśl, a nie myślisz, że w tym życiu nie do osiągnięciaKsadion pisze:(O oświeceniu nie myślę, za duże Czary-Mary, raczej w tym życiu nie do osiągnięcia).
Pozdrawiam
kunzang
A Dobry Wieczór.
Toż nie myślę, Panie Czepialski Może źle się wyraziłam: uznałam, że w tym życiu nie dojdę do oświecenie (ależ mnie olśniło ), więc przestałam rozmyślać i co za tym idzie - podążać do osiągnięcia celu Teraz.
Teraz - w sensie bytu jako Ksadion
I tak uważam, że mam niesamowite szczęście (szczęście - nie w sensie odczuwalnego stanu -(ów), a skutków moich poprzednich bytów i okoliczności, w których teraz się znajduję), że jestem człowiekiem i mogę poznawać buddyzm.
O! I wypadałoby mi, podziękować mojemu eks
Pozdrawiam ciepło.
- kunzang
- Admin
- Posty: 12729
- Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
- Płeć: mężczyzna
- Tradycja: yungdrung bon
- Lokalizacja: zantyr
Re: Przerywana medytacja
Bry
I jak to mówią mądre koty: nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło
Pozdrawiam
kunzang
Paradoksalnie - tak. I chyba nie tyko za buddyzmKsadion pisze: O! I wypadałoby mi, podziękować mojemu eks
I jak to mówią mądre koty: nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło
Pozdrawiam
kunzang