Przemijalność, a „absolut” w Zen.

dyskusje i rozmowy

Moderator: iwanxxx

Awatar użytkownika
Asti
Posty: 795
Rejestracja: śr sie 25, 2010 09:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Hahayana
Lokalizacja: Łódź

Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: Asti »

Przemijalność, a „absolut” w Zen.
booker pisze:Warto, jezeli juz chcemy byc obiektywni - pokazywac to jak jest w buddyzmie. A jest tak, ze jest wiele sposobow i stylow praktykowania. Czasami nie mozna ich pogodzic. Przykladowo poglad Shinrana o "mocy innego" oraz calkowitym braku mozliwosci samowyzwolenia jednostki niekoniecznie musi isc w parze z pogladem zen o osiagnieciu swojej prawdziwej natury i staniu sie niezaleznym czlowiekiem. Tak samo, jak nauczanie o dziewięcu świadomościach, w tym jednej poza uwarunkowaniami nie musi iśc w parze o nauczaniu Therawady, gdzie wszystkie swiadomości powstają i rozpadają się w oparciu o warunki.
Dzongsar Dziamjang Czientse pisze:Nie jesteśmy buddystami, jeśli nie zgadzamy się z tym, że wszelkie złożone lub wykreowane rzeczy są nietrwałe i zamiast tego wierzymy, że istnieje jakaś absolutna substancja lub idea, która jest trwała.
Ludzka droga pisze:Przychodząc z pustymi rękoma, odchodząc z pustymi rękoma – to jest ludzkie.
Kiedy się rodzisz, skąd przychodzisz?
Kiedy umierasz, dokąd odchodzisz?
Życie jest jak przepływająca chmura, która się pojawia.
Śmierć jest jak przepływająca chmura, która znika.
Pierwotnie przepływająca chmura nie istnieje.
Życie i śmierć, przychodzenie i odchodzenie, również są takie.
Jest jednak jedna rzecz, która zawsze pozostaje jasna.
Jest czysta i jasna, niezależna od życia i śmierci.
Zatem, co jest tą jedną czystą i jasną rzeczą?
Z jednej strony w nauczaniu Zen mamy mowę o czymś co jest niezależne od życia i śmierci. Nie wspominając co to. W każdym razie, wydaje się to na poziomie konceptualnym sprzeczne z pierwszą z 4 Wielkich Pieczęci, a więc z fundamentem buddyzmu. Tymczasem, na jednej z mów dharmy na której byłem, padło pytanie:

Uczennica: A skąd wiadomo, że ta jedna czysta i jasna rzecz istnieje?
Andrzej Piotrowski JDSPN: Jeśli nie masz przeświadczenia, przeczucia, że coś takiego istnieje, nie powinno cię tu być.

Cytuję pamięci i mam nadzieję, że nie przekrzywiłem zbytnio znaczenia, w każdym razie, uczennica wyraziła swój sceptycyzm, a nauczyciel stwierdził, iż to poczucie jest kluczowe. Czy zatem Zenki mogą się mianować buddystami? Z jednej strony, rozumiem że Zen jest „religią przed religią”, ale praktykuje się go zwykle w kontekście buddyzmu, nie zaś w oderwaniu, a ten pogląd wydaje się być sprzeczny z fundamentalną „prawdą” buddyzmu. Jak się zapatrujecie na tą kwestię „absolutu” w Zen?

Swoją drogą, odnosząc się do tego artykułu, cytowanego powyżej, zacząłem się zastanawiać ilu praktykujących (nie tylko Zen) można faktycznie nazwać buddystami. Nie, żeby kwestia nazewnictwa była tak istotna… ^^
Natychmiast porzuć chwytający umysł,
a wszystko stanie się po prostu sobą.
W istocie nic nie ginie ani nie trwa. - Hsin Hsin Ming
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Asti pisze:Swoją drogą, odnosząc się do tego artykułu, cytowanego powyżej, zacząłem się zastanawiać ilu praktykujących (nie tylko Zen) można faktycznie nazwać buddystami. Nie, żeby kwestia nazewnictwa była tak istotna… ^^
To jest bardzo złożona sprawa. Być może rinpocze, którego cytujesz jest zdeklarowanym rangtongpą i wtedy bardzo unika takich wyrażeń jak te o jasnej czystej rzeczy, czy o naturze Buddy. Wtedy, kiedy spotka takie wyrażenie w sutrach (a jest ich mnóstwo) będzie mówił, że kiedy sutry piszą o jakiejś pierwotnej naturze itd., to metaforycznie mówią o przez to jedności pustki i przejawień, czy o jasnym postrzeżeniu. Z drugiej strony mamy w Tybecie szengtongpów, którzy mówią, że jest coś w rodzaju buddyjskiego absolutu, który jest prawdziwy i jest tłem dla zjawisk, które są nietrwałe. I ci mówią, że te sutry, które mówią o naturze Buddy to są ostateczne nauki, a te które mówią o tym, że wszystko nietrwałe dają tylko niepełny obraz (poczytaj posty miluszki bo jest od tego specem). Kwestia ta była swego czasu przedmiotem flamewarów na anglojęzycznych buddyjskich forach :) bo podobnie do historycznych sporów pierwsi uważają drugich za kryptohinduistów a drudzy pierwszych za nihilistów.

Analogicznie w Chinach, tylko że w Chinach o ile wiem czysta madhyamaka (czyli jak rangtong) wyginęła bardzo szybko i całe nauczanie odbywa się przez te nauki o prawdziwej naturze itd, które uważane są za ostateczne (z wyjątkami - aktualnie mamy renesans madhyamaki m. in. dzięki pracy Yin Shuna). Podstawą tego podejścia jest tekst z linku w mojej sygnaturce - Przebudzenie wiary i kilka innych nurtów (w zen np. nauki Zongmi). Więc wszędzie będziesz mieć nauki o prawdziwej naturze, ale dla jednych będą metaforą, dla innych prawdą a kwestia kto ma rację jest bardzo subtelna i odmawianie komuś miana buddysty raczej nie jest tu wskazane :)

Pzdr
Piotr
Xbalanque
Posty: 267
Rejestracja: wt paź 26, 2010 00:20
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Zen Kwan Um

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: Xbalanque »

Albo odpowiedź w jakąkolwiek stronę będzie tak naprawdę tylko bełkotem. Medytować, medytować, medytować. Może się przekonamy, może nie. No bo tak szczerze, wyglądając za okno widzimy co? Jeśli jest ta jedna niezmienna rzecz to czy to coś zmienia? Jeśli nie ma czy coś jest inaczej? I najważniejsze pytanie: Czy koniecznie tylko jeden z nich musi mieć rację? :D Obaj mają rację. Jest Absolut, niezmienny i stały. Absolut również jest zmienny i nietrwały. Nic nie zrozumiecie, próba objęcia takich spraw i doszukania się w nich logicznie pojmowalnych sensów to jak instalowanie Crysisa 2 na komputerze z lat 60ych. Can't do.

Tataghata rozumiał, stąd ten perfidny uśmieszek.
Ani To Ani Tamto
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

Zgadza się, absolut czy ta "jedna jasna i czysta rzecz" są całkowicie poza słowami i pojmowaniem umysłu.
Tylko praktyka, sutry i litery tu nie pomogą.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

montevideo pisze:Zgadza się, absolut czy ta "jedna jasna i czysta rzecz" są całkowicie poza słowami i pojmowaniem umysłu.
Tylko praktyka, sutry i litery tu nie pomogą.
Tylko, że instrukcje do praktyki to właśnie sutry i litery. Bez nich nie wiedzielibyście, co to znaczy "praktyka".
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

Raczej instrukcje od nauczyciela. Nie da się praktykować tylko bazując na sutrach, na pewno Buddyzmu Zen, choć słyszałem że coś takiego istnieje u tybetańczyków. Może ktoś kompetentny od nich się wypowie? Na czym to polega i czy jest to jakiś filar ich praktyki?
Jak dla mnie to sutry czy bardziej literatura o Zen czy buddyzmie była bardzo pomocna ale tylko przed tym jak zacząłem praktykę, bo z nich właśnie się dowiedziałem że w ogóle istnieje coś takiego. Jednak po rozpoczęciu to generalnie czytanie zaczyna przeszkadzać, choć to śliska sprawa, bo w pewnym momentach pomagał mi np. Kompas Zen, ale bardziej jako kompendium porad, jednak nawet to nie zastąpiło rozmowy z nauczycielem a już na pewno nie praktyki.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

montevideo pisze:Raczej instrukcje od nauczyciela.
Czyli jednak jakieś słowa są potrzebne ;)
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

Jakieś, ale nie słowotok. Piąty Patriarcha przykładowo,zanim nim został, był prostakiem, niepiśmiennym chłopem. Nie miał też z tego co pamiętam okazji do słuchania nauczycieli, bo ciężko pracował na siebie i starą matkę.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
montevideo pisze:Jakieś, ale nie słowotok. Piąty Patriarcha przykładowo,zanim nim został, był prostakiem, niepiśmiennym chłopem. Nie miał też z tego co pamiętam okazji do słuchania nauczycieli, bo ciężko pracował na siebie i starą matkę.
Masz zapewne na myśli nie Piątego, a Szóstego Patriarchę Zen /to On po śmierci ojca, gdy był dzieckiem, ciężko pracował na siebie i matkę, a Piąty Patriarcha nazwał go prostakiem lub barbarzyńcą i nie był On chłopem, Jego ojciec był urzędnikiem państwowym/, czyli tego, który jest autorem komentarza do Sutry Diamentowej, oraz Sutry Szóstego Patriarchy. No małomówny, to on raczej nie był :oczami:

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

mam rozumieć przez to, że był on apologetą praktyki czytania sutr i długich dyskusji?
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
montevideo pisze:mam rozumieć przez to, że był on apologetą praktyki czytania sutr i długich dyskusji?
A, to już rozum sobie to jak chcesz :oczami:
By poprzeć swą tezę użyłeś jako przykładu Szóstego Patriarchy, który hołubił tylko Sutrę Diamentową /miał - używając Twego zwrotu - ''słowotok'' tylko na jej temat ;) /, a tak generalnie z Patriarchami Zen, było po prostu różnie...
No i równie dobrze można by ''zarzucić'' zenkom, że choć nie wpuszczają się w dyskusje, to bezustannie wpuszczają się w walki dharmy kompensując sobie tym brak dyskusji ;)
Nie jestem fanem ''bicia piany'' ale rozumiem, że dyskusje o sutrach /w związku z tym, którzy je studiują/ mogą się przyczynić do właściwego ich zrozumienia - rzeczowe dyskusje rzecz jasna, a nie ganianie za własnym ogonem.

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: amogh »

kunzang pisze:można by ''zarzucić'' zenkom, że choć nie wpuszczają się w dyskusje, to bezustannie wpuszczają się w walki dharmy kompensując sobie tym brak dyskusji
Wiedziałem, że jednak gdzieś ukradkiem robią sobie pod tym względem dobrze ;)
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

Niezbyt to jasny wywód.
Dyskusja, z tego co ustalili już starożytni klasycy, ma służy dochodzeniu do prawdy, drogą logicznego rozumowania która jest pochodną umysłu. Wychodzi to , i owszem jeśli przedmiotem dyskusji są kwestie które są do pojęcia przez umysł, np. jakiś casus prawny. W przypadku spraw "buddyjskich" czy religijnych taka droga dochodzenia prawdy, prowadzi niestety do bezsensownej i jałowej wymiany zdań, a nawet do powstawania systemów filozoficznych, co miało miejsce w Chinach cesarskich , przyczyniło się to tam ostatecznie do upadku Buddyzmu.

Dlatego też realizowanie praktyki buddyjskiej wg mnie, nie może być prowadzone za pomocą klasycznych, rozumowo-zmysłowych narzędzi.
Czy istnieją jakieś szkoły buddyjskie które kultywują Buddyzm w ten sposób?

Co do patriarchów Zen to nie wiem jak z nimi było, bo nie miałem tego szczęscia znać ich osobiście, jednak coś musiało być inaczej niż z innymi np.filozofami po których tylko pozostał ślad pisany a linia przekazu Buddy poprzez patriarchów jest silna i ciągła aż do teraz, nazywa się to "żywym Buddyzmem"

Nie wiem jak jest w innych wątkach,bo nie z bardzo chce mi się ich czytać, ale w tym żadnej walki Dharmy nie widzę :zabawa: . Zresztą za cienki bolek jestem na tego typu starcia :kwasny:
Toczymy raczej klasyczną dyskusję.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
montevideo pisze:(...) Dlatego też realizowanie praktyki buddyjskiej wg mnie, nie może być prowadzone za pomocą klasycznych, rozumowo-zmysłowych narzędzi.
Czy istnieją jakieś szkoły buddyjskie które kultywują Buddyzm w ten sposób?
W buddyzmie tybetański są szkoły dialektyczne w których prowadzi się dysputy, tyczące się kluczowych pojęć - prym wiedzie w tym szkoła gelugpa.
montevideo pisze: Co do patriarchów Zen to nie wiem jak z nimi było, bo nie miałem tego szczęscia znać ich osobiście, jednak coś musiało być inaczej niż z innymi np.filozofami po których tylko pozostał ślad pisany a linia przekazu Buddy poprzez patriarchów jest silna i ciągła aż do teraz, nazywa się to "żywym Buddyzmem"
Rozumiem... nie wiesz jak to z Nimi było, a jednak piszesz jak to było z Szóstym Patriarchą :oczami:
montevideo pisze:Nie wiem jak jest w innych wątkach,bo nie z bardzo chce mi się ich czytać, ale w tym żadnej walki Dharmy nie widzę :zabawa: Zresztą za cienki bolek jestem na tego typu starcia :kwasny:
Toczymy raczej klasyczną dyskusję.
A widzisz, bym napisał, że toczymy tu właśnie jakąś walkę dharmy/?/ :oczami:

Pozdrawiam
:14:

ps
z mej strony eot - dziękuję za rozmowę :namaste:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
miluszka
ex Global Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: śr sie 04, 2004 15:27
Tradycja: buddyzm tybetański Kagju
Lokalizacja: Kraków

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: miluszka »

@montevideo:
Dlatego też realizowanie praktyki buddyjskiej wg mnie, nie może być prowadzone za pomocą klasycznych, rozumowo-zmysłowych narzędzi.
No właśnie - dla Ciebie. Dlatego wybrałeś sobie ścieżkę praktyki, nie interesują Cie dysputy filozoficzne itd. Innym jest to potrzebne. Jeszcze inni chcą i podstawy filozoficznej i praktyki. Dla nich wszystkich znajdzie się miejsce w buddyjskiej społeczności.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

montevideo pisze:ale nie słowotok.
Cześć, Montevideo. Ciekawa jestem, jak w takim razie nazwałbyś swój post otwierający wątek "Odosobnienie solowe - pierwsze spostrzeżenia"? ;)

Załóżmy, że ktoś zechciałby podyskutować z tym, co w tamtym wątku napisałeś, bo miałby swoje własne doświadczenia i refleksje. Czy taka dyskusja byłaby Twoim zdaniem wskazana, czy raczej nie? Jeśli nie, to w jakim celu pojawił się ten wątek? Instrukcje nie są przecież przyjmowane bezrefleksyjnie, często prosi się nauczycieli o ich uzasadnienie. Własna praktyka przynosi nierzadko doświadczenia, które według nauczycieli wcale nie są oznaką właściwego rozwoju, a raczej zbaczaniem z dobrego kierunku. Dyskusje, wykłady, teksty pomagają to zrozumieć i na bieżąco weryfikować stan własnej praktyki. Praktyka ma przecież ściśle ustalony kierunek. Nie wspomnę już o pracy nad motywacją i dobrym rozumieniem sensu tego, co się robi.
montevideo pisze:Dyskusja, z tego co ustalili już starożytni klasycy, ma służy dochodzeniu do prawdy (…) W przypadku spraw "buddyjskich" czy religijnych taka droga dochodzenia prawdy, prowadzi niestety do bezsensownej i jałowej wymiany zdań.
No, a Nagardżuna jakoś sobie poradził ;)

Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

montevideo pisze:mam rozumieć przez to, że był on apologetą praktyki czytania sutr i długich dyskusji?
Szósty Patriarcha osiągnął pierwszy wgląd słuchając sutry, którą potem komentował. Bodhidharma najpierw oświadczył, że nie polega na słowach i literach, własny umysł jest jego pieczęcią potwierdzenia itd. a potem zaczął wykładać Sutrę Lankawatarę. Wszyscy mistrzowie chan z czasów dynastii Tang znali dobrze sutry. W swoich mowach mistrzowie z tych czasów bardzo często cytowali z pamięci obszerne fragmenty sutr. Ewidentnie rola pism w praktyce w tamtych czasach była wiele większa niż w dzisiejszych zachodnich ośrodkach zen. Jest dla mnie oczywiste, że "niepoleganie na słowach i literach" dla samych twórców tego sloganu nie oznaczało pochwały antyintelektualizmu a przywrócenie pismom właściwego miejsca. Palec wskazuje na księżyc - "studiujemy" palec, żeby zobaczyć księżyc. Żadna szkoła buddyjska nie uważa inaczej, niektórzy ludzie po prostu za bardzo skupiają się na palcu.

Patriarcha Zongmi (kor. Chongmil, bardzo ważna postać dla koreańskiego buddyzmu) wskazywał, że sutry są potrzebne szkole zen, żeby odróżnić prawdę od fałszu w zakresie owoców praktyki. Podał przykład, że każdy z sześciu mistrzów, od których uczył się Budda miał bezpośredni wgląd w nauki, które głosił, ale żadna z nich nie była prawdziwą Dharmą. Są różne rodzaje bezpośrednich realizacji i mistycznych doświadczeń - nie tylko zgodne z nauką Buddy. Dlatego Zongmi uważał sutry powinny być studiowane jako pewien standard - i szkoła zen nie powinna ich odrzucać.

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
iwanxxx pisze:Szósty Patriarcha osiągnął pierwszy wgląd słuchając sutry, którą potem komentował.
No i z Nim przecież wiąże się podział na szkołę południową /wywodzącą się od Niego/ i szkołę północną /wywodzącą się od Shenxiu/, a z tym podziałem wiążą się następnie dysputy pomiędzy owymi szkołami, tyczące się ścieżki.

Zen, rzecz jasna, to nie filozofia, niemniej:
''(...)
Podział na dwa odrębne nurty wiązał się z zagadnieniem bardzo istotnym dla buddyzmu chan i podejmowanym także później w filozoficznych rozważaniach japońskiego zen, zwłaszcza przez Dogena. Dotyczyło to natury samego umysłu.
(...)
Samo pojęcie ''umysł'' - xin jako istoty rzeczywistości miało w tradycji chińskiej swoje ugruntowanie już w traktacie ''Zhuangzi''. Natomiast jego utożsamienie z pojęcie ''natury'' - xing spotkać można w poglądach Mencjusza.

Te właśnie terminy ''umysł'', ''natura'', ''natura Buddy'' pojawiają się w ważnych dla chan sutrach: Avatamsaka, Lankavatara i Mahaparinirvana. Jeszcze jedno pojęcie, którego znaczenie jest niełatwo oddzielić od poprzednio wymienionych terminów, to ''natura Buddy'' (foxing, jap. bussho), mające swój sanskrycki odpowiednik w terminie buddhata, jednak, jak na to wskazują analizy współczesnych badaczy, stanowiący reinterpretację pojęcia tathagatagarbha. ''Zarodek'', ''nasienie'' (garbha) Buddy zawarty jest w każdym indywidualnym umyśle, ale też stanowi absolutna zasadę bytu, Całość. Wynika z tego - i ten pogląd podzielała zarówno północna, jak i południowa szkoła chan - iż indywidualny umysł jest tożsamy z naturą Buddy. Rzeczą sporną stała się natomiast kwestia, czy owa, dana człowiekowi od początku, pierwotna natura, ''pierwotny umysł'' (zhang xing), zawiera w sobie zanieczyszczenia, które w pełni mogą zniknąć tylko w takim sensie, iż umysł odzyska zdolność do czystego oglądu rzeczywistości w jej ''takości'' (aspekt epistemologiczny), czy też jest ona ze swej istoty całkowicie czysta (ujęcie ontologiczne). Szkoła północna skłaniała się do pierwszego stanowiska, wskazując na konieczność ''polerowania lustra'', szkoła południowa uznawała pierwotną czystość umysłu. Szkoła południowa, wskazując na to, że nie ma nic, co mogłoby być oczyszczone, przyjmuje, iż ''pierwotny umysł'' jest czysty i pusty. To właśnie głosi ''Sutra Szóstego Patriarchy''.

Obydwie szkoły podzielały przekonanie o pierwotnej tożsamości umysłu i natury Buddy, lecz różniły się co do sposobu dochodzenia do oświecenia.

Szkoła północna wskazywała na to, że oświecenie można osiągnąć tylko poprzez długotrwały wysiłek, poprzez stopniową realizację mądrości - pradżni. Szkoła południowa głosiła drogę ''natychmiastowego oświecenia'', co Huineng wyrażał w stwierdzeniu, iż medytacja - dhjana i mądrość - pradżnia są tym samym i właśnie z owej tożsamości wynika, iż ''Każdy jest Buddą teraz w tej chwili''. W momencie, w którym ten fakt zostanie w pełni rozpoznany, następuje oświecenie, choć można też powiedzieć, że oświecenie to właśnie rozpoznanie tożsamości własnego umysłu i natury Buddy. Nie można więc być oświeconym ''częściowo'', poprzez kolejne etapy stopniowego uzyskiwania mądrości. Oświecenie można osiągnąć w każdym wcieleniu i w każdym momencie życia.

Jednak najważniejszą kwestią było tu pojmowanie samej istoty tego, co pojawia się w akcie oświecenia. Dla Huinenga, podobnie jak dla Nagardżuny, a inaczej niż to było w szkole północnej, była to pustka. Zarówno rzeczywistość, jak i poznający ją umysł są puste, stąd tak cząste stosowanie w ''Sutrze Szóstego Patriarchy'', a takżę w późniejszych nawiązujących do niej szkołach terminów negatywnych, takich jak ''nie-umysł (wuxin, jap. mushin) i ''nie-myślenie'' (chińskie wunian, japońskie munen), a także ''nie-Budda''. Nie stoi to w sprzeczności z przekonaniem, iż oświecenie jest to odnalezienie swej prawdziwej natury, czy wgląd w istotę rzeczy, ponieważ zawsze chodzi tu o to samo: o niedające się wyrazić w słowach doświadczenie tożsamości podmiotu i ostatecznej rzeczywistości.

Szkoła południowa stopniowo uzyskiwała coraz większe znaczenie. Wprawdzie po śmierci Huinenga nie wyłoniono jednego tylko następcy i linia bezpośredniego przekazu rozdzieliła się na kilka odrębnych szkół, mimo to ''Sutra Szóstego Patriarchy'' zawsze stanowiła ważny tekst dla całego chińskiego buddyzmu chan i japońskiego zen.
(...)'''

cytat pochodzi z: ''Filozofia Wschodu pod redakcją Beaty Szymańskiej'', Wydawnictwo Uniwersytetu Jagielońskiego.
Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

miluszka pisze:@montevideo:
Dlatego też realizowanie praktyki buddyjskiej wg mnie, nie może być prowadzone za pomocą klasycznych, rozumowo-zmysłowych narzędzi.
No właśnie - dla Ciebie. Dlatego wybrałeś sobie ścieżkę praktyki, nie interesują Cie dysputy filozoficzne itd. Innym jest to potrzebne. Jeszcze inni chcą i podstawy filozoficznej i praktyki. Dla nich wszystkich znajdzie się miejsce w buddyjskiej społeczności.
Czy ja atakuje kogokolwiek kto chce iść scieżką filozoficzną lub odmawiam mu miejsca Sandze? Było pytanie, więc tylko wyraziłem swoje zdanie i uzasadniłem je.
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

GreenTea pisze:
montevideo pisze:ale nie słowotok.
montevideo pisze:Dyskusja, z tego co ustalili już starożytni klasycy, ma służy dochodzeniu do prawdy (…) W przypadku spraw "buddyjskich" czy religijnych taka droga dochodzenia prawdy, prowadzi niestety do bezsensownej i jałowej wymiany zdań.
No, a Nagardżuna jakoś sobie poradził ;)

Pozdrawiam, gt
Nie wiem niestety kim był Nagardżuna, ale rozumując klasycznie to musiał być kimś niezwykłym gdyż w przypadku zwykłych "postaci" w większości dyskusje teoretyczne które mają jakoby służyć dochodzeniu prawdy ostatecznej czy realizacji prawdziwej natury /jak zwał tak zwał/ nie przybliżają do celu ani trochę i tu będę obstawiał przy swoim :P

Ho, Ho, widzę że mam zaszczyt obcować tu z samymi moderatorami! Aż mi nieswojo :orany: Nie ma tu jakichś zwykłych uzytkowników?
Awatar użytkownika
macszym
Posty: 1056
Rejestracja: sob maja 05, 2007 21:40
Płeć: mężczyzna
Tradycja: BON
Lokalizacja: Zlasu

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: macszym »

są, ale wolą siedzieć cicho. Nie przypuszczasz, co może zrobić taki moderator w gniewie!!! :hyhy:
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

GreenTea pisze:
montevideo pisze:ale nie słowotok.
Green Tea pisze dalej: "Cześć, Montevideo. Ciekawa jestem, jak w takim razie nazwałbyś swój post otwierający wątek "Odosobnienie solowe - pierwsze spostrzeżenia"? ;)
"Załóżmy, że ktoś zechciałby podyskutować z tym, co w tamtym wątku napisałeś, bo miałby swoje własne doświadczenia i refleksje. Czy taka dyskusja byłaby Twoim zdaniem wskazana, czy raczej nie? Jeśli nie, to w jakim celu pojawił się ten wątek? Instrukcje nie są przecież przyjmowane bezrefleksyjnie, często prosi się nauczycieli o ich uzasadnienie. Własna praktyka przynosi nierzadko doświadczenia, które według nauczycieli wcale nie są oznaką właściwego rozwoju, a raczej zbaczaniem z dobrego kierunku. Dyskusje, wykłady, teksty pomagają to zrozumieć i na bieżąco weryfikować stan własnej praktyki. Praktyka ma przecież ściśle ustalony kierunek. Nie wspomnę już o pracy nad motywacją i dobrym rozumieniem sensu tego, co się robi."
..................................

Mój wątek nt. odosobnienia miał służyć tylko informacyjnie, ewentualnie dyskusji na tematy czysto techniczne, z małym wyjątkiem dotyczącym samotności, który zaakcentowano jakoś mocno w dyskusji. Nie da się przecież ułatwić przedsięwzięć innym, od strony technicznej, zeniczną mową gestów przykladowo. Jakoś też tamta dyskusja zeszła na tematy medyczne i kulinarne, co jest dalekie raczej od większości tematów poruszanych w sutrach.
Czy ja tam udzieliłem jakichś instrukcji do jakich udzielania uprawnieni są wyłącznie nauczyciele i osoby wyżej w hierarchii?
Przesadą jest oczywiście stwierdzenie że moje informacje co do sucharów, śpiworów czy rodzajów kaszy powinny być udzielane przez w/w uprawnione osoby.
Przecież tu aż się roi na forum od wątków w których poruszane są o wiele powazniejsze tematy i dawane porady , z tego co widzę, w większości przez osoby które nie są nauczycielami.
Skąd też wiesz czy zdecydowałem sie na solówkę z własnej inicjatywy czy też nie omówiłem wcześniej tematu z kimś kompetentnym?
Hej , czyżby solówki to jakiś temat tabu ?

pozdr.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

montevideo pisze:Hej , czyżby solówki to jakiś temat tabu ?
Podałam tylko przykład na to, że gdy bierzemy się za praktykę medytacyjną, słowa i dyskusje bywają nam nieraz bardzo potrzebne, nawet jeśli nie stanowią ścisłych instrukcji nauczyciela, a jedynie refleksję zawartą w poście. Wydawało mi się, że ich wartość próbowałeś zanegować, choć w wątku, na który się powołałam, napisałeś:
montevideo pisze:chciałbym podzielić się garścią spostrzeżeń, ponieważ przed odosobnieniem szukałem tutaj jakichś porad praktycznych ale bezskutecznie. Może teraz moje doświadczenia się też przydadzą komuś kto pragnął by zrealizować odosobnienie w tej formie
Jeśli przydatny w praktyce medytacyjnej może okazać się czyjś post na forum, to chyba tym bardziej również sutra, wykład, artykuł, komentarz kompetentnego nauczyciela.

Co do prawd ostatecznych, chyba nic bardziej nie upewnia w sensie praktyki medytacyjnej, jak właśnie wielokrotnie podejmowane próby przedyskutowania tego, co dyskusji nie podlega. Na wiarę nikt niczego robić przecież nie będzie. Jeśli dyskutujemy, to właśnie po to, żeby osobiście dotknąć granic, poza które w dyskusji wykroczyć już się nie da. Klarowniejsze wówczas się staje, do czego służy poduszka :)

To tyle moich własnych refleksji w związku z tym, o czym piszesz.
Pozdrawiam, gt
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
montevideo pisze:Hej , czyżby solówki to jakiś temat tabu ?
Tak, jak najbardziej taboo :oczami: ...a świadczy o tym link, który podałem - w rzeczonym temacie - do tematu tu na forum o samotnym odosobnieniu leśnym.

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

A tak mi jakoś przyszło do głowy że "tabooo", z wrodzonej lekkiej paranoi :D z którą usiłuję sobie poradzić przy pomocy praktyki.
Przesłanki miałem takie, że poza podanym przez Ciebie wątkiem raczej nic innego sensownego tu nie znalazłem, co zdało mi się dziwnym.

miłego dnia, idę do roboty.
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

GreenTea pisze:
"Co do prawd ostatecznych, chyba nic bardziej nie upewnia w sensie praktyki medytacyjnej, jak właśnie wielokrotnie podejmowane próby przedyskutowania tego, co dyskusji nie podlega. Na wiarę nikt niczego robić przecież nie będzie. Jeśli dyskutujemy, to właśnie po to, żeby osobiście dotknąć granic, poza które w dyskusji wykroczyć już się nie da. Klarowniejsze wówczas się staje, do czego służy poduszka :)"

Z tym się ostatecznie zgadzam, bo jest to dojście do pewnika w dyskusji klasycznej. Ja odniosłem korzyść taką że dowiedziałem się tej prawdy mimo że raczej jest ona oczywista, ty zaś nie odnisłeś/aś żadnej korzyści , przynajmniej "namacalnej", ponieważ osiągnęłeś/aś już tą prawdę. Jednak na pewno nie można nazwać , wg mnie,tej dyskusji "praktyką" czy "żywym Buddyzmem". Kręci się ona wokół tego, ale nie dotyka ona sedna.

pozdrawiam i na razie.
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: amogh »

montevideo pisze:w przypadku zwykłych "postaci" w większości dyskusje teoretyczne które mają jakoby służyć dochodzeniu prawdy ostatecznej czy realizacji prawdziwej natury /jak zwał tak zwał/ nie przybliżają do celu ani trochę i tu będę obstawiał przy swoim :P
Dochodzenie prawdy, a realizacja prawdziwej natury to jedynie pozornie "zupełnie" inne rzeczy. Negowanie wartości tej pierwszej jest zanegowaniem prawomocności i sensowności uwarunkowanego charakteru zjawisk, których sam tutaj, poprzez swoje wypowiedzi, nomen omen bronisz. Równie dobrze mógłbyś w ogóle się nie odzywać, a najlepiej przestać istnieć. :) Dasz radę?
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

montevideo pisze: ty zaś nie odnisłeś/aś żadnej korzyści , przynajmniej "namacalnej", ponieważ osiągnęłeś/aś już tą prawdę.
Nie rozumiem, mógłbyś jaśniej? :)

pozdrawiam, gt
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

Cześć

Do Amogh: Nie daję rady, jam ci jest prostaczek :dobani:.

GreenTea pisze:

'Jeśli dyskutujemy, to właśnie po to, żeby osobiście dotknąć granic, poza które w dyskusji wykroczyć już się nie da. Klarowniejsze wówczas się staje, do czego służy poduszka :)"

Chodzi mi o to że zgadzam się w tym z Tobą-udowodnilaś/eś mi to drogą dyskusji klasycznej. Z zastrzeżeniem, że nie uważam tych dyskusji za praktykę tak jak i nie uważam czytania sutr za praktykę-dla mnie ani szkół zen, mimo mojego respektu dla tej praktyki w innych rodzajach Buddyzmu, o czym wspomniał Kunzang.

Dalej piszesz:

"Na wiarę nikt niczego robić przecież nie będzie."

A właśnie w praktyce dochodzi się zwykle do takich trudności które nie są możliwe do zforsowania :mur: przy pomocy sutr czy innej literatury, wtedy właśnie niezbędny okazuje się nauczyciel /mistrz, najlepiej "bystrooki" jak to się nazywa w Zen.
Podpowiada on co robić i zwykle przyjmuje się to na wiarę, mimo ostrzeżeń samego Buddy aby nikomu poza sobą nie ufać :zabawa: I tu zaczyna się jazda, ponieważ Zen jest ogólnie pełne sprzeczności pozornych i rzeczywistych , a także takich i takich które są właśnie poza granicą która została ładnie określona przez GreenTea :poklon2:
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
montevideo pisze:(...) Tobą-udowodnilaś/eś (...)
Tak na marginesie. GreenTea używa w swych wypowiedziach podczas tej rozmowt np takich zwrotów:
GreenTea pisze:Podałam (...)
GreenTea pisze:Ciekawa jestem (...)
- tak więc, posługując się dedukcją klasyczną ;) jak sądzisz, jakiej płci jest GreenTea? :oczami:

Pozdrawiam
:14:
.
dane :580:
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: amogh »

montevideo pisze:Nie daję rady, jam ci jest prostaczek :dobani:
Chodziło mi jedynie o sam fakt przejawiania swej aktywności czy obecności w świecie uwarunkowanych zjawisk np. wypowiadając się na forum, a nie o jakiekolwiek względem Ciebie zalecenia :)
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

Amogh, dalej nie wiem o co biega.

Kunzang, dzięki za podpowiedz, dedukcja więc jest zbędna, mam nadzieję że Green Tea za bardzo się nie poczuła dotknięta :kwasny:

na dzisiaj-dobranoc!
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: amogh »

montevideo pisze:dalej nie wiem o co biega.
Ale komu? :]
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

:fokus: Przemijalność, a „absolut” w Zen.
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

montevideo pisze:Dalej piszesz:

"Na wiarę nikt niczego robić przecież nie będzie."
Miałam na myśli, że każdy na własnej skórze musi się przekonać, że dyskusje mają swoje granice, również słowa nauczyciela. Przyjęcie istnienia tych granic jedynie na wiarę jest, moim zdaniem, niemożliwe. Prędzej czy później, w każdym medytującym obudzi się chęć użycia słów odnoszących się w jakiś sposób do przeżywanego doświadczenia medytacyjnego (w Tobie też się obudziła, o czym świadczy tamten przywołany przeze mnie wątek). Próby przekładania tego doświadczenia na słowa ja osobiście uznaję za ważne momenty w całości praktyki, prowadzące w rezultacie do zrozumienia, co jest w tej kwestii możliwe, a co nie. Wartość poduszki (medytacji), w związku z doświadczoną nieprzekraczalnością granic tego, co da się powiedzieć, rośnie. Ale nie tylko dlatego, że czegoś nie da się w mowie przeskoczyć. Również dlatego, że poduszka winduje medytującego na inny poziom rozumienia słów. A zatem, czegoś nie da się w mowie przeskoczyć na coraz to wyższym poziomie pojmowania. Takie są moje własne doświadczenia. Nie wiem, dokąd one prowadzą, ale z pewnością mnie uczą, że jakaś zależność pomiędzy medytacją a sposobem, w jaki korzystam z języka (słów), istnieje.

Pozdrawiam, gt
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

Z tym też się ostatecznie zgodzę.

Choć co do "niemożności brania na wiarę " nie do końca. W Zen istnieje coś takiego jak "Wielka Wiara" , jako przykład, podawana w "Kompasie Zen" jest kura wysiadująca jajka. Jest to przykład wielkiej wiary kury, w to ,że po jakimś czasie wyklują się małe kurki.Nic nie sprawdza, nie dyskutuje a jednak siedzi na jajach. Tak samo i małe dziecko bezgranicznie wierzy matce. Student Zen zaś zwykle nie sprawdza, nie czyta , nie dyskutuje tylko "robi to" . Przynajmniej tak powinien postępować, co nie zawsze jest zgodne z rzeczywistością:).
Dlatego też istnieje w szkołach Zen ,jak wiadomo, cała procedura dopuszczania do nauczania studentów, aby można było brać właśnie na wiarę słowa nauczyciela.
Hmm, ogólnie już widzę trudności z zachowaniem jasności naszej rozmowy, tj.wydaje mi się że wiem o co Ci chodzi i nawet byłbym skłonny się z tym zgodzić, jednak zaczynamy chyba właśnie wkraczać w obszary niedefiniowalne, tak więc inni którzy to mają zdrowie czytać nie wyciągną raczej z tego korzyści.Ktoś kto nie przerobił tego jeszcze sam powinien spróbować, nawet próbując użycia książek czy dyskusji. Choć ja uważam to za zbędne, Ty nie.Delikwent sam wybierze. Nie sądzisz?
Awatar użytkownika
amogh
Posty: 3535
Rejestracja: pt mar 21, 2008 20:16
Płeć: mężczyzna
Tradycja: hołd nie-nazwanemu
Lokalizacja: piwnica Auerbacha

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: amogh »

montevideo pisze:Ktoś kto nie przerobił tego jeszcze sam powinien spróbować, nawet próbując użycia książek czy dyskusji. Choć ja uważam to za zbędne
Nie mniej jednak obwieszczania swego zdania na ten temat już za zbędne nie uznajesz. Twoje wypowiedzi to również forma dialektycznego podejścia - masz jakieś zdanie, które uważasz za słuszne - ale żeby prawdzie stało się zadość, trzeba by też poznać drugą stronę medalu. Nie uważasz? Skąd możesz wiedzieć dokąd prowadzi myślenie, skoro za nim nie podążasz?
iwanxxx pisze: :fokus: Przemijalność, a „absolut” w Zen.
Przecież cały czas jesteśmy w temacie :P
montevideo
Posty: 31
Rejestracja: pn lis 29, 2010 21:55
Tradycja: dyana

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: montevideo »

Ok, back to topic.

Asti poruszył pośrednio temat który ja od dawna chciałem poruszyć. Mianowicie zobaczył sprzeczność pomiędzy wypowiedzią autorytetu buddyjskiego z poza Zen a wiarą wśród adeptów Zen w "tą jedną doskonałą i niezniszczalną rzecz".


Przykładów sprzeczności pomiędzy poszczególnymi odłamami buddyjskimi myślę jest sporo. Ja natomiast chciałem zapytać czy ktoś może przytoczyć "stenogramy" rozmów na podobne tematy pomiędzy autorytetami różnych tradycji czy szkól? To by wiele wyjaśniło.
Ja, jak wspomniałem, jestem za cienki bolek żeby odnosić się do tej"jednej rzeczy", choć myślę Asti że to co cytowałeś w pierwszym poście może być wyrwane z kontekstu. Dochodzą jeszcze kwestie dobrego tłumaczenia, akurat wiem coś o tym jak łatwo zafałszować pierwotny sens tłumaczonej wypowiedzi...
Awatar użytkownika
bhakta
Posty: 243
Rejestracja: wt mar 15, 2011 17:15
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Chán/Sŏn

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: bhakta »

Kunzang, wspominałeś o Avatamsaka Sutra. Czy przetłumaczono ją na polski, i, czy można ją znaleźć w Internetach?
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]

duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
Lo'tsa'wa
Posty: 1979
Rejestracja: sob gru 06, 2008 04:30
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Theravāda
Lokalizacja: Manchester

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: Lo'tsa'wa »

Ja przetłumaczyłem kawałek.
Awatar użytkownika
bhakta
Posty: 243
Rejestracja: wt mar 15, 2011 17:15
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Chán/Sŏn

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: bhakta »

Wysłałbyś mi na feydewey@vp.pl ? Ciekawym.
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]

duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

bhakta pisze:Wysłałbyś mi na feydewey@vp.pl ? Ciekawym.
Jeżeli chodzi Ci o pojęcie "prawdziwej natury", to najbardziej charakterystyczny dla wschodnioazjatyckiego buddyzmu wyraz tej doktryny jest w tekście z mojego linku. Avatamsaka natomiast ma 1500 rozwlekłych stron :)

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
bhakta
Posty: 243
Rejestracja: wt mar 15, 2011 17:15
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Chán/Sŏn

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: bhakta »

Czytnąłbym sobie chociaż fragmentami tę sutrę, z czystej ciekawości.
"-Ale czy Gotama ma jakąś własną teorię?
-Tathagata, o Vaccho, jest wolny od wszelkich teorii. To jednak, Vaccho, Tathagata wie: jaka jest natura form, i jak forma powstaje, i jak ginie" [MN I, 72]

duchonautyka.blogspot.com
wskazujaceslowa.blogspot.com
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: Przemijalność, a „absolut” w Zen.

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

bhakta pisze:Czytnąłbym sobie chociaż fragmentami tę sutrę, z czystej ciekawości.
Po angielsku jest do wygrzebania w necie za darmo. Od paru lat próbuję zabrać się za studiowanie tej sutry - stoi na półce i się kurzy. Kiedyś to zrobię ;) Przede wszystkim to nie jest jednorodny tekst. Włączono do niego teksty, które funkcjonowały jako samodzielne sutry - jak Dasabhumika Sutra i Gandavyuha Sutra. Te dwa zawierają, powiedzmy, jakieś doktryny natomiast lwia część reszty to bardziej ten rodzaj tekstu, który ma wywołać u czytelnika jakieś wrażenie w umyśle niż przekazać filozofię.

Pzdr
Piotr
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Zen”