shikantaza, a emocje [..i psychoterapia]

dyskusje i rozmowy

Moderator: iwanxxx

Siwy Jogin
Posty: 428
Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: dzogczen
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

shikantaza, a emocje [..i psychoterapia]

Nieprzeczytany post autor: Siwy Jogin »

Dla jasności tytuł wątku zmieniony przez bookera.
|Pon, 14/12/2009, 12:53|




Czy shikantaza jest skutecznym antidotum na rozszalałe emocje? Jakieś wydarzenie wytrąca nas mocno z równowagi, nie możemy się opanować, mówimy do siebie, czujemy wstyd i wściekłość. Czy praktyka shikantazy może tu pomóc?
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: booker »

Nie praktykuję Shikantazy, ale z tego co ludzie mówią, to im pomaga.

Jednak nie praktykuja oni Shikantazy jako coś oderwanego od Zenu a Zenu jako czegoś oderwanego od Buddyzmu.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Siwy Jogin
Posty: 428
Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: dzogczen
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Siwy Jogin »

wspomniałem o shikantazie bo w zenie są różne formy medytacji np. z mantrą
ja sam nie praktykuję zenu ale medytacja ta jest odpowiednikiem zenowskiej shikantazy
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: booker »

Siwy Jogin pisze: w zenie są różne formy medytacji np. z mantrą
Tak.
Siwy Jogin pisze:ja sam nie praktykuję zenu ale medytacja ta jest odpowiednikiem zenowskiej shikantazy
Chodzi Ci, że praktykujesz taką samą metodę jak Shikantaza w Zenie?
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Siwy Jogin
Posty: 428
Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: dzogczen
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Siwy Jogin »

booker pisze:
Siwy Jogin pisze: w zenie są różne formy medytacji np. z mantrą
Tak.
Siwy Jogin pisze:ja sam nie praktykuję zenu ale medytacja ta jest odpowiednikiem zenowskiej shikantazy
Chodzi Ci, że praktykujesz taką samą metodę jak Shikantaza w Zenie?
O to mi chodzi.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Ja bym strzelał, że taka praktyka jest bardzo trudna do leczenia jakichkolwiek rozszalałych stanów.(jeśli mówimy o bezforemnej siamata+vipaśyana). Robiłbym raczej coś z większym czynnikiem siamaty (oddech, mantrę, pokłony). W Kwan Um tradycyjnie na niestabilność emocjonalną poleca się kido (tzn po prostu śpiewy - mantrę, albo imię bodhisattwy).

Pzdr
Piotr
mundek
konto zablokowane
Posty: 397
Rejestracja: wt cze 17, 2008 17:32
Tradycja: Mahayana

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: mundek »

Shikantaza jest na tyle "wysublimowana" forma zazen, że w tradycji japońskiej( a uzyłeś terminu japońskiego) mozesz ja praktykować jedynie z instrukcjami kompetentnego nauczyciele i najlepiej na sesshin, w tradycji czan takie wprowazenie trwa najmniej trzy dni, chwila po chwili nauczyciel wprowadza w "metode" tego zazen...
Z cała zyczliwością gra w piłe, a nawet wiercenie dziur tez moze pozbawić cie natłoku myśli, żadna praktycznie forma medytacji w tradycji zen nie prowadzi do "zatrzymania mysli", jak mawiał czasami Shifu Sheng Yen: jesli chcesz przestać mysleć, to odetnij sobie głowę....
Jesli masz problemy z "myslactwem" lub "myślawką"...to może pokłony, tu musisz zapytać specjalistów, czyli chłopaków z Kwan Um:)
Siwy Jogin
Posty: 428
Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: dzogczen
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Siwy Jogin »

mundek pisze:Shikantaza jest na tyle "wysublimowana" forma zazen, że w tradycji japońskiej( a uzyłeś terminu japońskiego) mozesz ja praktykować jedynie z instrukcjami kompetentnego nauczyciele i najlepiej na sesshin, w tradycji czan takie wprowazenie trwa najmniej trzy dni, chwila po chwili nauczyciel wprowadza w "metode" tego zazen...

Tak jak napisałem wcześniej, nie jest to zazen, a wprowadzenie do owej praktyki dostałem.
mundek pisze: Z cała zyczliwością gra w piłe, a nawet wiercenie dziur tez moze pozbawić cie natłoku myśli, żadna praktycznie forma medytacji w tradycji zen nie prowadzi do "zatrzymania mysli", jak mawiał czasami Shifu Sheng Yen: jesli chcesz przestać mysleć, to odetnij sobie głowę....
Jesli masz problemy z "myslactwem" lub "myślawką"...to może pokłony, tu musisz zapytać specjalistów, czyli chłopaków z Kwan Um:)
Nie chcę odcinać myśli i emocji tylko zdystansować się do nich.
Siwy Jogin
Posty: 428
Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: dzogczen
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Siwy Jogin »

iwanxxx pisze:Ja bym strzelał, że taka praktyka jest bardzo trudna do leczenia jakichkolwiek rozszalałych stanów.(jeśli mówimy o bezforemnej siamata+vipaśyana). Robiłbym raczej coś z większym czynnikiem siamaty (oddech, mantrę, pokłony). W Kwan Um tradycyjnie na niestabilność emocjonalną poleca się kido (tzn po prostu śpiewy - mantrę, albo imię bodhisattwy).

Pzdr
Piotr
W zasadzie to zaczynam od świadomości oddechu i co jakiś czas do niej powracam, ale zauważyłem, że czasami łatwiej mi utrzymać obecność tu i teraz, gdy po prostu pozwalam dziać się temu co się dzieje.
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Siwy Jogin pisze:
iwanxxx pisze:Ja bym strzelał, że taka praktyka jest bardzo trudna do leczenia jakichkolwiek rozszalałych stanów.(jeśli mówimy o bezforemnej siamata+vipaśyana). Robiłbym raczej coś z większym czynnikiem siamaty (oddech, mantrę, pokłony). W Kwan Um tradycyjnie na niestabilność emocjonalną poleca się kido (tzn po prostu śpiewy - mantrę, albo imię bodhisattwy).
W zasadzie to zaczynam od świadomości oddechu i co jakiś czas do niej powracam, ale zauważyłem, że czasami łatwiej mi utrzymać obecność tu i teraz, gdy po prostu pozwalam dziać się temu co się dzieje.
Wydawało mi się, że praktykujesz w Shambali. Nie masz tam kogo spytać? Moje doświadczenie jest takie, że nauczyciel nie każe Ci robić innej praktyki, jeśli uważasz, że ta, co robisz Ci służy. Natomiast wciąż wydaje mi się, że na problemy z emocjami poleca się raczej kido.

Pzdr
Piotr
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

iwanxxx pisze:Natomiast wciąż wydaje mi się, że na problemy z emocjami poleca się raczej kido.

Zagłuszyć problemy emocjonalne przy pomocy transowych technik - mocno bym się zastanawiał na miejscu każdego, komu udzielono takiej rady. Myślę, że regularnie wykonywana shikantaza jest o wiele bardziej bezpieczniejszą metodą stawienia czoła problemom emocjonalnym, niż tego typu techniki jak kido.

+
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Tomek pisze:
iwanxxx pisze:Natomiast wciąż wydaje mi się, że na problemy z emocjami poleca się raczej kido.
Zagłuszyć problemy emocjonalne przy pomocy transowych technik - mocno bym się zastanawiał na miejscu każdego, komu udzielono takiej rady. Myślę, że regularnie wykonywana shikantaza jest o wiele bardziej bezpieczniejszą metodą stawienia czoła problemom emocjonalnym, niż tego typu techniki jak kido.
Jeśli uważasz, że śpiewy to transowa technika, to jesteś w błędzie.

Pzdr
Piotr
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

iwanxxx pisze:Jeśli uważasz, że śpiewy to transowa technika, to jesteś w błędzie.
Dość to autorytarnie zabrzmiało ;) Oświeć mnie proszę, jak to niby według Ciebie faktycznie jest z tym kido, i jak ono ma 'rozwiązywać' problemy natury emocjonalnej.

+
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Tomek pisze:
iwanxxx pisze:Jeśli uważasz, że śpiewy to transowa technika, to jesteś w błędzie.
Dość to autorytarnie zabrzmiało ;) Oświeć mnie proszę, jak to niby według Ciebie faktycznie jest z tym kido, i jak ono ma 'rozwiązywać' problemy natury emocjonalnej.
Po pierwsz, najprościej rzecz ujmując śpiewy to siamata. Siamata jest dla Ciebie równoznaczna z transem? Siamata to punkt wyjścia, żeby zobaczyć jak wszystko powstaje, znika i odwiązać się od tego. W shikantaza, gdzie czynnik siamaty jest trudniejszy do wprowadzenia, bo nie ma obiektu koncentracji, łatwiej odlecieć - jak ktoś mówi, że ma huśtawkę emocjonalną, to nim po prostu huśta, prawda?

Po drugie, śpiewasz imię bodhisattwy. Bodhisattwa Ci pomoże.

Poza tym nauczyciele wyraźnie polecają kido na problemy emocjonalne, ale rozumiem, że dla Ciebie to nic nie znaczy, więc przejdź mimo tej uwagi.

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
iwanxxx pisze:(...)
Po pierwsz, najprościej rzecz ujmując śpiewy to siamata. Siamata jest dla Ciebie równoznaczna z transem? Siamata to punkt wyjścia, żeby zobaczyć jak wszystko powstaje, znika i odwiązać się od tego. (...)
Przychodziła na praktyki osoba, która miała mocne problemy emocjonalne i jednocześnie chodziła na terapię. Po pewnym czasie, odbyłem z jej terapeutą krótką rozmowę, podczas której wyraził swe zdziwienie /w sensie pozytywnym/ tym, jak praktyka szine pomogła tej osobie poradzić sobie z huśtawką emocjonalną i jednocześnie nabrać dystansu do samej siebie, do swych jazd emocjonalnych.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

iwanxxx pisze:
Tomek pisze:Po pierwsz, najprościej rzecz ujmując śpiewy to siamata. Siamata jest dla Ciebie równoznaczna z transem? Siamata to punkt wyjścia, żeby zobaczyć jak wszystko powstaje, znika i odwiązać się od tego. W shikantaza, gdzie czynnik siamaty jest trudniejszy do wprowadzenia, bo nie ma obiektu koncentracji, łatwiej odlecieć - jak ktoś mówi, że ma huśtawkę emocjonalną, to nim po prostu huśta, prawda?
Obawiam się, że traktujesz shikantaza jako kolejną technikę, która ma niejako 'kontrolować' umysł, żeby np. nie odleciał. Ja przeciwnie, nie postrzegam 'odlotów' jako stanów niepożądanych, ot kolejne 'kwiaty pustki' umysłu. Owszem rozumiem, że są kwiaty, które mają ostre kolce, z którymi należy postępować ostrożnie, znaczy się empatycznie. Obawiam się, że dla wielu osób siamata (koncentracja) może przeradzać się w formę transu, w trakcie którego kolce np. nienawiści wobec swojej seksualności, mogą być skutecznie eliminowane, wręcz kastrowane, co dawać może 'pozytywny' tymczasowy efekt 'wyzbycia się pragnienia', niemniej sądzę, że dla wielu kończy się bypassingiem, czyli wypieraniem, dysocjacją. I można się tak huśtać bez końca.
iwanxxx pisze:Po drugie, śpiewasz imię bodhisattwy. Bodhisattwa Ci pomoże.
To już dla tych, których wiara góry zdolna przesuwać...
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

kunzang pisze: Przychodziła na praktyki osoba, która miała mocne problemy emocjonalne i jednocześnie chodziła na terapię. Po pewnym czasie, odbyłem z jej terapeutą krótką rozmowę, podczas której wyraził swe zdziwienie /w sensie pozytywnym/ tym, jak praktyka szine pomogła tej osobie poradzić sobie z huśtawką emocjonalną i jednocześnie nabrać dystansu do samej siebie, do swych jazd emocjonalnych.
Mógłbyś proszę opisać na czym 'praktyka szine' polega?

+
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Tomek pisze:Obawiam się, że traktujesz shikantaza jako kolejną technikę, która ma niejako 'kontrolować' umysł, żeby np. nie odleciał.
Zatem czym się różni shikantaza od umysłu kogoś, kto nie praktykuje medytacji?
Tomek pisze:Ja przeciwnie, nie postrzegam 'odlotów' jako stanów niepożądanych, ot kolejne 'kwiaty pustki' umysłu. Owszem rozumiem, że są kwiaty, które mają ostre kolce, z którymi należy postępować ostrożnie, znaczy się empatycznie. Obawiam się, że dla wielu osób siamata (koncentracja) może przeradzać się w formę transu, w trakcie którego kolce np. nienawiści wobec swojej seksualności, mogą być skutecznie eliminowane, wręcz kastrowane, co dawać może 'pozytywny' tymczasowy efekt 'wyzbycia się pragnienia', niemniej sądzę, że dla wielu kończy się bypassingiem, czyli wypieraniem, dysocjacją. I można się tak huśtać bez końca.
Na tej zasadzie shikantaza może się przerodzić w siedzenie i gonienie za myślami - i też jest huśtaniem się bez końca. Każda praktyka może przerodzić się w chorobę.
Tomek pisze:
iwanxxx pisze:Po drugie, śpiewasz imię bodhisattwy. Bodhisattwa Ci pomoże.
To już dla tych, których wiara góry zdolna przesuwać...
Nie wiem, czy bodhisattwie to coś zmienia :)

Pzdr
Piotr
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Tomek pisze: Mógłbyś proszę opisać na czym 'praktyka szine' polega?
Sanskryt: śamatha; tybetański: szine. Ogólne wyjaśnienie szine, które praktykowała ta osoba, jest tutaj: Wstęp do praktyki szine.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

iwanxxx pisze:Zatem czym się różni shikantaza od umysłu kogoś, kto nie praktykuje medytacji?
Ummon zapytany kiedyś przez mnicha (Zapiski Błękitnego Urwiska, przypadek 50), czym jest koncentracja na każdym atomie, odpowiedział :"Jedzenie w misce, woda we wiadrze".
iwanxxx pisze:Na tej zasadzie shikantaza może się przerodzić w siedzenie i gonienie za myślami - i też jest huśtaniem się bez końca. Każda praktyka może przerodzić się w chorobę.
Jak komuś wygodnie gonić myśli siedząc na poduszce, to niech je goni - osobiści wolę to robić na huśtawce, nawet ryzykując małe nudności ;)

+
Siwy Jogin
Posty: 428
Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: dzogczen
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Siwy Jogin »

kunzang pisze:Witam
iwanxxx pisze:(...)
Po pierwsz, najprościej rzecz ujmując śpiewy to siamata. Siamata jest dla Ciebie równoznaczna z transem? Siamata to punkt wyjścia, żeby zobaczyć jak wszystko powstaje, znika i odwiązać się od tego. (...)
Przychodziła na praktyki osoba, która miała mocne problemy emocjonalne i jednocześnie chodziła na terapię. Po pewnym czasie, odbyłem z jej terapeutą krótką rozmowę, podczas której wyraził swe zdziwienie /w sensie pozytywnym/ tym, jak praktyka szine pomogła tej osobie poradzić sobie z huśtawką emocjonalną i jednocześnie nabrać dystansu do samej siebie, do swych jazd emocjonalnych.

Pozdrawiam
kunzang
Tylko szine w a-khird dzogczen jest specyficznym szine odcinającym wszystko dookoła, a koncentrującym się wyłącznie na jednym obiekcie.
Siwy Jogin
Posty: 428
Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: dzogczen
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Siwy Jogin »

Tomek pisze:
iwanxxx pisze:Natomiast wciąż wydaje mi się, że na problemy z emocjami poleca się raczej kido.

Zagłuszyć problemy emocjonalne przy pomocy transowych technik - mocno bym się zastanawiał na miejscu każdego, komu udzielono takiej rady. Myślę, że regularnie wykonywana shikantaza jest o wiele bardziej bezpieczniejszą metodą stawienia czoła problemom emocjonalnym, niż tego typu techniki jak kido.

+
Generalnie mam dość mocną psyche tylko ostatnio miałem parę mocnych sytuacji w życiu.
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Siwy Jogin pisze: Tylko szine w a-khird dzogczen jest specyficznym szine odcinającym wszystko dookoła, a koncentrującym się wyłącznie na jednym obiekcie.
Szine a-tri ma trzy fazy a wnioskowanie, jak to jest z szine w a-tri, na podstawie pierwszej wysiłkowej fazy, kiedy próbuje się okiełznać umysł, jest nieporozumieniem, ponieważ nie odnosi się do tej praktyki a do wyjętego z niej elementu. Szine w a-tri nie odcina wszystkiego dookoła i nie o to chodzi w tej praktyce.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

Siwy Jogin pisze:W zasadzie to zaczynam od świadomości oddechu i co jakiś czas do niej powracam, ale zauważyłem, że czasami łatwiej mi utrzymać obecność tu i teraz, gdy po prostu pozwalam dziać się temu co się dzieje.

Przeoczyłem tę Twoją wypowiedź - w zupełności podzielam Twoje zdanie, szczególnie kiedy piszesz, że 'czasami łatwiej mi utrzymać obecność tu i teraz, gdy po prostu pozwalam dziać się temu co się dzieje'. Czyli niejako poprzez zaufanie w naturalną zdolność umysłu do 'samoregulowania się' obecność tu i teraz pojawia się.

Pozdrawiam +
Siwy Jogin
Posty: 428
Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: dzogczen
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Siwy Jogin »

kunzang pisze:Witam
Siwy Jogin pisze: Tylko szine w a-khird dzogczen jest specyficznym szine odcinającym wszystko dookoła, a koncentrującym się wyłącznie na jednym obiekcie.
Szine a-tri ma trzy fazy a wnioskowanie, jak to jest z szine w a-tri na podstawie pierwszej wysiłkowej fazy, kiedy próbuje się okiełznać umysł, jest nieporozumieniem. Szine w a-tri nie odcina wszystkiego dookoła.
No ale najpierw trzeba przejść przez tę pierwszą fazę i zgaduję, że praktykujący, o którym pisałeś, robił właśnie tę fazę szine.
Siwy Jogin
Posty: 428
Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: dzogczen
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Siwy Jogin »

iwanxxx pisze:
Po drugie, śpiewasz imię bodhisattwy. Bodhisattwa Ci pomoże.
Gdybym wierzył w pomoc bodhisattwów to bym do tej pory modlił się do Jezusa :)
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

Witam
Siwy Jogin pisze:(...) No ale najpierw trzeba przejść przez tę pierwszą fazę i zgaduję, że praktykujący, o którym pisałeś, robił właśnie tę fazę szine.
Pierwsza faza jest najkrótszą /wręcz bardzo krótką/ w stosunku do dwóch pozostałych, jest tylko punktem wyjścia i ta osoba przez to przeszła, a następnie przez drugą fazę, po czym przeszła do trzeciej fazy, startując podczas praktyk od drugiej i czasami dochodząc, a czasami nie, do trzeciej.

Pozdrawiam
kunzang
.
dane :580:
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: booker »

Siwy Jogin pisze:
iwanxxx pisze:
Po drugie, śpiewasz imię bodhisattwy. Bodhisattwa Ci pomoże.
Gdybym wierzył w pomoc bodhisattwów to bym do tej pory modlił się do Jezusa :)
W tym układzie to jest aspekt Ciebie samego. Z Jezusem jest troszkę inny układ. :)
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
booker
Posty: 10090
Rejestracja: pt mar 31, 2006 13:22
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Yungdrung Bön
Lokalizacja: Londyn/Wałbrzych

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: booker »

Tomek pisze:
iwanxxx pisze:Natomiast wciąż wydaje mi się, że na problemy z emocjami poleca się raczej kido.

Zagłuszyć problemy emocjonalne przy pomocy transowych technik - mocno bym się zastanawiał na miejscu każdego, komu udzielono takiej rady. Myślę, że regularnie wykonywana shikantaza jest o wiele bardziej bezpieczniejszą metodą stawienia czoła problemom emocjonalnym, niż tego typu techniki jak kido.

+
Jeżeli tak mówisz, to zwyczanjnie nie rozumiesz funkcji kido ani śpiewów w Zen. Polecam śpiewnik Kwan Um, sprawa jest tam jasno wytłumaczona.
"Bądź buddystą, albo bądź buddą."
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Czyli niejako poprzez zaufanie w naturalną zdolność umysłu do 'samoregulowania się' obecność tu i teraz pojawia się.
OK, ale samoregulowanie pojawia się dopiero jak zostawisz umysł w spokoju. A problemem wszystkich "zaburzeń" jest właśnie trzymanie różnych rzeczy. A żeby zostawić umysł w spokoju trzeba mieć najpierw wytrenowaną siamatę - u kunzangów robią medytację w fazach, więc nie ma tego problemu. Natomiast w zen siamata i vipaśyana są niejako wbudowane w jedną praktykę, więc mamy techniki odpowiednie dla różnych osób.

Pzdr
Piotr
mundek
konto zablokowane
Posty: 397
Rejestracja: wt cze 17, 2008 17:32
Tradycja: Mahayana

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: mundek »

Otrzymałeś już wiele "wskazówek", lecz jeszcze raz zaznaczę, użyłeś terminu shikantaza a do tego rodzaju praktyki udziela się pouczeń osobiście. Tylko kompetentny nauczyciel może to zrobić i najlepeij majac cię pod opieką przez jakiś czas, tak aby mógł stwierdzić, że nie popełniasz błędu. Proszę o wybaczenie wszystkich, ale wydaje się, że jedynie taki odzew na post Siwego Jogina powinnien się pojawić z naszej strony: "Udaj się do kompetentnego nauczyciela"
Nie chcę odcinać myśli i emocji tylko zdystansować się do nich.
Z jakiego powodu chcesz się dystansować do swoich myśłi i emocji, może powinienieś zwrócić raczej uwagę na przyczynę takiej potrzeby, co ci przeszkadza ta część Ciebie samego? W praktyce shikantaza nie dystansujemy sie od tego co sie dzieje na "zewnątrz" np. dźwiękow...itp, itd, jakże więc mogłbyś próbować coś takiego zrobić z emocjami..."wewnętrznymi " głosami? jedyna rada to udać się do nauczyciela. Jeśli chcesz "odpoczynku" od natłoku myśli i emocjalnego napięcia, tak by móc nabraćowego dystansu, ktory pozwoli ci na pracę z nimi, to cenne są słowa:
mundek
konto zablokowane
Posty: 397
Rejestracja: wt cze 17, 2008 17:32
Tradycja: Mahayana

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: mundek »

Oto te słowa:)
iwanxxx pisze:Ja bym strzelał, że taka praktyka jest bardzo trudna do leczenia jakichkolwiek rozszalałych stanów.(jeśli mówimy o bezforemnej siamata+vipaśyana). Robiłbym raczej coś z większym czynnikiem siamaty (oddech, mantrę, pokłony). W Kwan Um tradycyjnie na niestabilność emocjonalną poleca się kido (tzn po prostu śpiewy - mantrę, albo imię bodhisattwy).

Pzdr
Piotr
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

iwanxxx pisze:
Czyli niejako poprzez zaufanie w naturalną zdolność umysłu do 'samoregulowania się' obecność tu i teraz pojawia się.
OK, ale samoregulowanie pojawia się dopiero jak zostawisz umysł w spokoju. A problemem wszystkich "zaburzeń" jest właśnie trzymanie różnych rzeczy.
To, że problemem wszystkich "zaburzeń" jest lgnięcie, to jest jedna sprawa, niejako fasada, drugą, z którą nieco trudniej się skonfrontować jest to, że te same techniki, jak siamata, które służyć mają do przerwania tej skłonności do lgnięcia, bywają często w sekretny sposób wykorzystywane jako panacea do "trzymania różnych rzeczy" pod dywanem duchowej praktyki. Samoregulowanie nie pojawia się wtedy jak zostawisz umysł w spokoju, a raczej wtedy jak przestaniesz próbować zostawiać umysł w spokoju ... Zaufanie w przypadku samoregulacji umysłu podczas zazen, nie wynika tylko z naszych świadomych zabiegów ulepszania tego co już jest - zazen, tylko siedzenie, shikantaza, to praktyki cielesne - wystarczy przyjść do zendo, usiąść na poduszce i cokolwiek się dzieje, siedzieć bez ruchu i czuć to.

+
Awatar użytkownika
kunzang
Admin
Posty: 12729
Rejestracja: pt lis 14, 2003 18:21
Płeć: mężczyzna
Tradycja: yungdrung bon
Lokalizacja: zantyr

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: kunzang »

mundek pisze:Przepraszam pomyłka w cytacie:)
Nie szkodzi... masz zawsze 45min na edycję swej wypowiedzi /prawy dolny róg własnej wypowiedzi ''edytuj''/.
.
dane :580:
mundek
konto zablokowane
Posty: 397
Rejestracja: wt cze 17, 2008 17:32
Tradycja: Mahayana

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: mundek »

Dzięki bardzo sprytne :padam:
Awatar użytkownika
iwanxxx
Admin
Posty: 5373
Rejestracja: pn lis 17, 2003 13:41
Płeć: mężczyzna
Tradycja: Buddhadharma
Lokalizacja: Toruń

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: iwanxxx »

Tomek pisze:Zaufanie w przypadku samoregulacji umysłu podczas zazen, nie wynika tylko z naszych świadomych zabiegów ulepszania tego co już jest - zazen, tylko siedzenie, shikantaza, to praktyki cielesne - wystarczy przyjść do zendo, usiąść na poduszce i cokolwiek się dzieje, siedzieć bez ruchu i czuć to.
W takim podejściu widzę tyle samo możliwości chorób, co w pozostałych praktykach. W Korei np tradycyjnie mówią, że mukjo (cicha iluminacja, shikantaza) może łatwo spowodować zatrzymanie się w punkcie całkowitej pustki. Z kolei Zongmi mówił, że takie podejście to jak granie w totolotka. To już naprawdę ostatni mój post przed wyjazdem :P

Do zobaczenia za tydzień.

:namaste:
Piotr
mundek
konto zablokowane
Posty: 397
Rejestracja: wt cze 17, 2008 17:32
Tradycja: Mahayana

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: mundek »

Hej Piotrze
Owocnego siedzenia, pamieetaj wejdziesz na to siedzenie przez piuerwsza brame, a wyjdziesz przez ostatnia, która zresztą też będzie pierwszą... :hurra:
Siwy Jogin
Posty: 428
Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: dzogczen
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Siwy Jogin »

mundek pisze:Otrzymałeś już wiele "wskazówek", lecz jeszcze raz zaznaczę, użyłeś terminu shikantaza a do tego rodzaju praktyki udziela się pouczeń osobiście. Tylko kompetentny nauczyciel może to zrobić i najlepeij majac cię pod opieką przez jakiś czas, tak aby mógł stwierdzić, że nie popełniasz błędu. Proszę o wybaczenie wszystkich, ale wydaje się, że jedynie taki odzew na post Siwego Jogina powinnien się pojawić z naszej strony: "Udaj się do kompetentnego nauczyciela"
Nie chcę odcinać myśli i emocji tylko zdystansować się do nich.
Z jakiego powodu chcesz się dystansować do swoich myśłi i emocji, może powinienieś zwrócić raczej uwagę na przyczynę takiej potrzeby, co ci przeszkadza ta część Ciebie samego? W praktyce shikantaza nie dystansujemy sie od tego co sie dzieje na "zewnątrz" np. dźwiękow...itp, itd, jakże więc mogłbyś próbować coś takiego zrobić z emocjami..."wewnętrznymi " głosami? jedyna rada to udać się do nauczyciela. Jeśli chcesz "odpoczynku" od natłoku myśli i emocjalnego napięcia, tak by móc nabraćowego dystansu, ktory pozwoli ci na pracę z nimi, to cenne są słowa:
Chyba się nie rozumiemy. Mam swoją technikę medytacji, którą porównałem do shikantazy, więc nie potrzebuję żadnego nauczyciela zen.
Po drugie, owo zdystansowanie się do emocji rozumiem jako pełną zgodę na emocje (a nie odcięcie od emocji), a pełna zgoda na emocje w moim rozumieniu wiąże się z nielgnięciem do emocji (lub też owocem zgody jest nielgnięcie).
mundek
konto zablokowane
Posty: 397
Rejestracja: wt cze 17, 2008 17:32
Tradycja: Mahayana

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: mundek »

To super, zdrowia życzę :ok:
mundek
konto zablokowane
Posty: 397
Rejestracja: wt cze 17, 2008 17:32
Tradycja: Mahayana

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: mundek »

No i masz własną praktykę, którą chyba jedynie porównujesz do Shikantaza, ale jak czytam chyba jednak jest różna, to jest panel zen...wiec chyba nie jest dziwnym, że dostajesz wskazówki zgodne z tym rodzajem praktyki. Najlepiej zwrócić się do osoby od której, dostałeś pouczenia w medytacji, która praktykujesz. Chyba, że chcesz pogadać to odrazu trzeba tak było...chętni się znajdą:). Medytację lepiej praktykować niż o niej rozprawiać, tak wynika z mojego skromnego doświadczenia. Jeszcze raz zdrowia :ok:
Siwy Jogin
Posty: 428
Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: dzogczen
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Siwy Jogin »

iwanxxx pisze:
Tomek pisze:Zaufanie w przypadku samoregulacji umysłu podczas zazen, nie wynika tylko z naszych świadomych zabiegów ulepszania tego co już jest - zazen, tylko siedzenie, shikantaza, to praktyki cielesne - wystarczy przyjść do zendo, usiąść na poduszce i cokolwiek się dzieje, siedzieć bez ruchu i czuć to.
W takim podejściu widzę tyle samo możliwości chorób, co w pozostałych praktykach. W Korei np tradycyjnie mówią, że mukjo (cicha iluminacja, shikantaza) może łatwo spowodować zatrzymanie się w punkcie całkowitej pustki. Z kolei Zongmi mówił, że takie podejście to jak granie w totolotka. To już naprawdę ostatni mój post przed wyjazdem :P

Do zobaczenia za tydzień.

:namaste:
Piotr
Co to znaczy zatrzymać się w punkcie całkowitej pustki?
Siwy Jogin
Posty: 428
Rejestracja: śr lis 08, 2006 22:48
Płeć: mężczyzna
Tradycja: dzogczen
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Siwy Jogin »

booker pisze:
Siwy Jogin pisze:
iwanxxx pisze:
Po drugie, śpiewasz imię bodhisattwy. Bodhisattwa Ci pomoże.
Gdybym wierzył w pomoc bodhisattwów to bym do tej pory modlił się do Jezusa :)
W tym układzie to jest aspekt Ciebie samego. Z Jezusem jest troszkę inny układ. :)
Mam odmienny punkt widzenia, ale nie zamierzam na temat chrześcijaństwa dyskutować z buddystą :)
Tomek
użytkownik zbanowany
Posty: 1010
Rejestracja: ndz sty 14, 2007 05:07
Płeć: mężczyzna
Tradycja: brak

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: Tomek »

Siwy Jogin pisze:Co to znaczy zatrzymać się w punkcie całkowitej pustki?
Myślę, że już samo szafowanie takimi terminami jak "całkowita pustka" to pułapka - jak mawiał Wittgenstein trzeba "walczyć z opętaniem naszego umysłu przez środki naszego języka". Zamiast chronić się przed "pustką całkowitą" warto doświadczać tej niepełnej, fragmentarycznej, zwyczajnej, która jest na wyciągnięcie ręki, na rzut oka ...


+
Awatar użytkownika
GreenTea
ex Global Moderator
Posty: 4530
Rejestracja: czw mar 19, 2009 22:04
Płeć: kobieta
Tradycja: Vajrayana

Re: shikantaza, a emocje

Nieprzeczytany post autor: GreenTea »

Siwy Jogin pisze:
iwanxxx pisze: Po drugie, śpiewasz imię bodhisattwy. Bodhisattwa Ci pomoże.
Gdybym wierzył w pomoc bodhisattwów to bym do tej pory modlił się do Jezusa :)
My tutaj wszyscy są bodhisattwowie, tylko tacy początkujący. W to pewnie też nie wierzysz? :oczami: Jak mówi pewien lama, dzisiaj do buddów i bodhisattwów nie trzeba już się modlić, wystarczy telefon... ;)

A tak przy okazji dyskusji o shikantaza, ja bym bez robienia czegoś konkretnego w medytacji za żadne skarby nie wysiedziała. :)
U nas na początku, przez bardzo długi okres czasu szine (uspokojenie) i lagtong (wgląd) wydarzają się gdzieś pomiędzy celowymi robótkami, takimi np. jak budowanie i rozpuszczanie form, mantrowanie (pokłony, sypanie mandali w nyndro). Najpierw umysł i ciało wykonują pewną pracę, a potem puszcza się je wolno wraz z owocem tej pracy w postaci uspokojenia i przejrzystości widzenia – co po wysiłku przychodzi w dość naturalny sposób.
Wiele mówi się natomiast o procesie, który uruchamia taka medytacja w codziennym życiu, to codzienne życie zostaje w medytację niejako włączone, nie tyle na poziomie uważności i wglądu, bo to na początku nie za bardzo wychodzi, ile na poziomie nowych doświadczeń, które wraz z medytowaniem nieuchronnie przychodzą. Sposób radzenia sobie ze zmianą, dobre osadzenie w nowym życiowym doświadczeniu jest przedmiotem wielu wyjaśnień i stanowi ważny punkt odniesienia w praktyce.

Pozdrawiam, gt
ODPOWIEDZ

Wróć do „Buddyzm Zen”