Nie rozumiem gdzie tu widzisz problem? Albo wierzysz w Oświecenie Buddy i to, że jego mądrość przewyższa Twoją i kierujesz się jego wskazówkami albo polegasz na czymś innym ale wtedy nie powinnaś udawać, że jesteś buddystką. Różnica między buddyzmem a teizmem jest taka, że Budda uważa, że istnieje obiektywne prawo moralne (prawo karmy), które będziesz mogła zobaczyć tak jak je ujrzał Budda w momencie oświecenia. Innymi słowy nie dlatego coś jest dobre, że mówi tak Budda, tylko dlatego coś jest dobre bo jest dobre!No, tak masło jest z masła, a oświecona mądrość z Oświecenia, tyle że niewiele mi to wyjaśnia. A co do reszty, wygląda na to, że kółeczko zaraz się zamknie, jeśli wszechwiedza Buddy ma tutaj największe znaczenie, to jesteśmy już blisko stwierdzenia, że nie tylko bez Boga nie ma moralności, również bez Buddy...
Ps. "Bez Buddy" w sensie wszechwiedzącej wszechobecnej mądrości, nie w sensie przewodnika wytyczającego ścieżkę rozwoju, na której moralność staje się ogólnie dostępna w wyniku spontanicznego jej wyzwolenia, jak to np. mogło mieć miejsce w przypadku Buddy...
Teizm głosi coś przeciwnego: nie dlatego coś jest dobre, że jest dobre tylko dlatego, że Bóg tak chciał!
Jednak w obydwu przypadkach powołując się na najwyższy autorytet chronimy się przed subiektywizmem. Inaczej musiałabyś przyznać rację kanibalowi, bo dla niego nie jesteś człowiekiem tylko obiadem! Co więcej, jeśli te różne systemy etyczne sobie zaprzeczają to twierdzę, że powinniśmy wybierać najlepsze np. etykę buddyjską, która dba o szczęście wszystkich istot a nie tylko "wybrańców Boga".